Co prawda daleko mu było do słynnych Masona i Dixona, którzy w poprzednim stuleciu wytyczyli granice Marylandu z Delaware i Pensylwanią, niemniej był geometrą.
Na tyle wybitnym, że król Leopold II wybrał Pierre’a Claesa, aby w jego imieniu dokładnie wytyczył północną granicę Wolnego Państwa Kongo, które tak naprawdę wolnym nie było, będąc prywatną własnością króla, i odwzorował ją na oficjalnych mapach. Był rok 1890, kiedy niespełna trzydziestoletni mężczyzna pełen nadziei i dumy wyruszył na pełną piękna i ekscytacji przygodę na pokładzie angielskiego statku pasażerskiego „Victoria”.
Był święcie przekonany, że wróci.
W tym momencie nie wiedział, że pozna Xi Xiao. Chińskiego kata biegłego w opowiadaniu przeciekawych historii i sztuce linochi. Umiał usunąć człowiekowi prawie wszystkie narządy, nie zabijając go, a nawet nie powodując szczególnego cierpienia. Mężczyznę, dla którego Pierre stanie się jedynym sensem życia. Jego miłością, która zaprowadzi ich prosto w ciemność.
Nie tylko ona.
Również uśpiony ból wywołany zniknięciem ojca, który odezwał się w czasie podróży. Uczucie przeradzające się w gniew, a potem w nienawiść do wszystkich form męskiego autorytetu. W tym do siebie za bycie pionkiem na królewskim żołdzie. Życie wśród drapieżnych, chciwych i brutalnych kolonizatorów powoli zabijało w nim odruchy miłości i cenne okruchy człowieczeństwa.
Z dnia na dzień Pierre Claes coraz bardziej pogrążał się w sobie i mrocznej bujności, stanowiącej jądro Afryki.
Rozpad jego psychiki połączony z miłością prowadzącą w ciemność nabierał wymiaru metafory. Uosabiał degenerację moralną białych najeźdźców opętanych chciwością i żądzą zysków czerpanych z kolonii kosztem jej mieszkańców. Podróż geometry w górę rzeki Kongo pełną wszechobecnego cierpienia miała uwypuklić okrucieństwo szału białego człowieka wobec rdzennych mieszkańców, gdzie życie zabijało życie, a zabijanie było umieraniem. Powszechne i powszednie: śmierć, ból, cierpienie, tortury, rozczłonkowywanie i cięcia prowadzące do turpizmu w sztuce okaleczania ciała linochi, odzwierciedlały skalę „gorączki” białych. Metaforą tego zjawiska była również profesja Pierre’a, który kartograficznie dzielił, wymierzał i ciął ciało Afryki. I tak jak Pierre pogrążał się w sobie, podążając ku jądru ciemności własnej duszy, tak biali ludzie kroczyli ku samounicestwieniu w świecie bez Boga.
Niszcząc świat, niszczyli samych siebie.
Towarzysząc bohaterom w podróży, można było temu procesowi podyktowanemu chorobliwą histerią ludzi Zachodu, przyjrzeć się z bliska. Ten trudny emocjonalnie świat autor dociążył warunkami życia w groźnej dżungli. Pełnej chorób, drapieżnych zwierząt, niebezpieczeństw, upału, mroku i wzajemnej nieufności. Autor w wielu opisywanych scenach nawiązywał do Jądra ciemności Josepha Conrada, czyli Józefa Teodora Konrada Korzeniowskiego, czyniąc go jednym z drugoplanowych bohaterów. Kreśląc przeszłość postaci powieści, wplatał w ich losy również innych tragicznych pisarzy i poetów, by poddać rozważaniom istotę śmierci, miłości, rodzicielstwa, cierpienia, zła, człowieczeństwa, podwójną moralność pana i niewolnika oraz kruchego gorsetu człowieczej kultury i humanizmu.
Ta powieść bolała.
Nie tylko psychicznie, ale również fizycznie. Nie było w tej historii rzeczy dobrych. Nawet miłość wyrastała z cierpienia i prowadziła prosto w ciemność cierpienia, bo okazywała się decentracją egzystencji przez ukochaną osobę i unicestwieniem bytu na tym świecie.
Wszystko gniło, krwawiło i rozpadało się w tej opowieści.
Degradowało w sercu kolonialnego piekła, przesiąkniętego eterem potworności, który rozpuszczał dusze, spychając je po zboczu rozpaczy, gniewu i łez na skraj egzystencji.
Autor zachował przy tym narrację typową dla powieści XIX wieku.
Obecnie niepoprawną politycznie, bo rasistowską i kolonialną. Jednak ten świadomy zabieg miał sprawić, że powieść wybrzmiewała z przeszłości, nadając jej charakter historyczny. Mocno kotwicząc w fabule fakty, z którymi musi zmierzyć się współczesna Belgia. To jedna z tych publikacji wydobywających prawdę ze strefy tabu. Nie bez powodu posłowie do tej powieści napisała Joanna Gierak-Onoszko, która swój rewelacyjny reportaż 27 śmieci Toby’ego Obeda poświęciła rdzennym mieszkańcom Kanady. To w jej posłowiu można dowiedzieć się, że pod rządami króla Leopolda II zabito od sześciu do dziesięciu milionów Kongijczyków. Najwyższa pora poznać cenę wyrażoną w cierpieniu, jaką zapłacili ludzie stojący na drodze do zaspokojenia europejskich apetytów i rozpocząć bolesny proces akceptacji i godzenia się z prawdą – napisała autorka posłowia.
Ta powieść ma temu służyć.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Ciemność – Paul Kawczak, przełożyła Justyna Nowakowska, Wydawnictwo Słowa Fale, 2021, 320 stron, literatura kanadyjska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść historyczna
Dodaj komentarz