Z protokołem 42 nie można się zetknąć.
Jego twórca Adrian Miller, mówiąc to, był tego pewien. Wprawdzie stworzył go, ale pod przymusem amerykańskiego Departamentu Obrony i wbrew logice oraz rachunkowi prawdopodobieństwa. Miał świadomość, że wymyślone wydarzenia i procedury w protokole wydarzeń z ograniczonym prawdopodobieństwem nigdy nie zakłócą francuskiego ruchu lotniczego. Zdroworozsądkowo nie przewidywał takiej opcji, żeby rzut monetą zakończył się jej zawiśnięciem w powietrzu. A jednak zawisła!
Po dwudziestu latach od stworzenia protokołu 42 zdarzyła się tytułowa anomalia.
Samolot lecący z Paryża do Nowego Jorku pod wpływem turbulencji wylądował na lotnisku JFK dwa razy z trzymiesięczną przerwą. Ten sam boeing 787, z tą samą trzynastoosobową załogą i identycznymi pasażerami w liczbie 230.
Adrian Miller w takich okolicznościach nie mógł przyznać się, że protokół 42 to po prostu kiepski żart matematyków, który kosztował podatnika pół miliona dolarów, licząc jedynie dwadzieścia lat wynagradzania przez państwo dwojga dowcipnisiów, żeby nosili przy sobie pancerne komórki, które nigdy nie powinny zadzwonić.
W próbach rozwiązania zagadki tej aberracji nie był sam.
Sztab naukowców starał się znaleźć przyczynę zjawiska rozdwojenia samolotu z ludźmi na pokładzie. Przedstawiciele wszystkich religii chcieli ustalić wspólne stanowisko wobec aktu stworzenia i wynikających z niego kwestii teologicznych. Natomiast zagadnienia filozoficzne zostały podporządkowane przez humanistów myśli Fredricha Nietzschego – Prawdy są złudami, o których zapomniano, że są. Z kolei sami pasażerowie lotu musieli odnaleźć się w podwójnej, bliźniaczej tożsamości i roli samego siebie.
A mimo to sytuacja wymykała się spod kontroli.
Pojawili się kaznodzieje i zabójcy rozwiązujący problem według własnego uznania, przetoczyła się fala samobójstw i teorie spiskowe głoszące – cała sprawa jest oszustwem, historyjka o symulacji ma na celu ośmieszenie wszelkiej walki, od walki z kapitalizmem po walkę z ociepleniem klimatu, a płaskoziemcy widzą w tym potwierdzenie swoich przekonań.
Jednym zdaniem – świat pogrążył się w bezsensie.
Autor, wprowadzając chaos w życie ludzi przeświadczonych o swojej prawdzie utwierdzonej przez naukę, pokazał, że oprócz empirii i wynikających z niej reguł oraz pewników, mogą zaistnieć sytuacje nieprzewidywalne wynikające z probabilistyki i myśli innego filozofa -Sokratesa – wiem, że nic nie wiem. Z wykształcenia matematyk i doktor lingwistyki, a także przewodniczący literackiej grupy Warsztatu Literatury Potencjalnej (OuLiPo), wykorzystał swoją wiedzę i umiejętności, by stworzyć historię z głębokim przekazem filozoficznym, wynikającym z rachunku prawdopodobieństwa, ale w formie thrillera, powieści psychologiczno-obyczajowej i science fiction w jednym, z wyraźnym założeniem sformułowanym przez autora Posłowia Marka Bieńczyka – to ma się czytać, i to czytać jednym tchem, i to ma przyciągać czytelników zarówno mniej, jak bardziej wyrobionych.
I się czytało!
Chociaż początek wprawił mnie w zakłopotanie wachlarzem wielu postaci pozornie niemających ze sobą nic wspólnego. Sto pierwszych stron skupionych na przeglądaniu kartoteki biografii bohaterów, było walką, by dać szansę tej powieści. Jednak w miarę poznawania ich losów powoli zaczął wyłaniać się ich wspólny mianownik – lot zagadkowym samolotem, a historie stojące za nimi stanowiły materiał do rozważań moralnych i aksjologicznych. Każda osoba rozwiązywała swoją niespodziewaną „bliźniaczość” w odmienny sposób, stojąc przed trudnymi wyborami i decyzjami oraz rozdzierającymi serce sytuacjami bez wyjścia. Ich środowiskowe pochodzenie pozwoliło autorowi na ukazanie różnorodności podchodzenia do skutków duplikacji, nawiązując również do popkultury, a zwłaszcza literatury. Z lekkim przymrużeniem oka wynikającym z dialogów, komentarzy i nawiązań literackich.
Całość formy przekazu przypominała powoli składaną fabułę z wielu wątków, którą autor porównał do scoubidou, niegdyś (chwilę po kostce Rubika) szalenie modnej we Francji zabawki – warkoczyka zaplatanego z kilku plastikowych, kolorowych nitek. Plecionka miała również w Polsce swoje pięć minut popularności. Taka konstrukcja wymagała cierpliwości (przynajmniej na początku), ale w efekcie tworzyła misternie złożoną wielowarstwową i wielowątkową powieść, w której każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie.
I ci wymagający, i ci szukający w literaturze tylko rozrywki.
Jak przeczytałam na okładce – na podstawie powieści powstaje serial.
Książka otrzymała francuską, literacką Nagrodę Goncourtów w 2020 roku.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Anomalia – Hervé Le Tellier, przełożyła Beata Geppert, Wydawnictwo Filtry, 2021, 384 strony, literatura francuska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fantastyka, Powieść filozoficzna, Powieść psychologiczna, Powieść społeczno-obyczajowa
Dodaj komentarz