Jeśli zobaczy pani dzieciaka z nożem, proszę mu go odebrać. I wręczyć mu pokwitowanie.
Był początek lat 60. ubiegłego wieku w USA, kiedy młoda nauczycielka języka angielskiego otrzymała na dzień dobry w pierwszym roku swojej pracy taką radę od dyrektora szkoły. Chociaż brzmiała ona jak dobry żart, to jednak oddawała dokładnie stan rzeczy.
Szkolną rzeczywistość.
Utwardzaną przez biurokrację zasypującą Sylvię, bo tak miała na imię, ciężarem papierzysk: odbitek, dyrektyw, okólników, listów, notatek, formularzy, blankietów i wielu innych; sfrustrowanymi i zgorzkniałymi nauczycielami, którzy dokonali złego wyboru albo ponieśli porażkę na innym polu, znajdują w systemie szkolnictwa wymówkę albo schronienie; małostkowego dyrektora-tyrana, który najlepiej czuje się w systemie szkolnictwa, armii albo ustroju totalitarnym; marnotrawstwa, nieudolności, głupoty, wyczerpania prowadzącymi do zniechęcenia; poważnymi problemami młodzieży, z którą nikt nie rozmawia i uroczymi wyobrażeniami ludzi spoza branży o zawodzie, jako pracy od 9.00 do 15.00, pięć dni w tygodniu, dwa miesiące wakacji, wszystkie święta, prestiż i szacunek.
Przed taką spiżową ścianą do skruszenia stanęła przepełniona ideałami Sylvia.
Jej narzędziami do rozbijania muru były: przekonanie, że jedyną nagrodą będzie trwała zmiana w życiu dziecka, zdanie powtarzane jako żart – niech to będzie wyzwanie oraz postawienie wiary w jakość nauczania przeciwko temu, co małostkowe, podporządkowane reżimowi i przegniłe w systemie szkolnictwa, temu, co degraduje godność jej profesji, a w konsekwencji jej uczniów.
W Liceum Calvina Goolidge’a to niezachwianie przekonań było bardzo potrzebne.
Praca uczniów i kadry przypominała wspinanie się po schodach w górę ku celom, schodząc nieustannie w dół. Osiągany sukces, idących pod prąd. Autorka ten absurdalny ruch komunikacyjny uczyniła metaforą walki Sylvii z bezdusznym systemem. Opisała ją z dużą dozą humoru płynącego z absurdu, by ją ukazać w lżejszej formie do przyjęcia, a nie smutnego narzekania, przyznając – Odcięłam się od bólu i dopuszczałam wyłącznie chichot towarzyszący mi za każdym razem, kiedy wymyślałam kolejne absurdy. Ten zabieg pozwolił na wyłuskanie ucznia, jego dramatów i poważnych kwestii spod grubej warstwy procedur, formalności i „błahostek w trzech egzemplarzach”. Również nauczyciela, który pomimo zalewu absurdów, jednak tego ucznia nie zgubił tak, jak Sylvia. Jednego z tych, którzy umieją i uczą, w przeciwieństwie do większości, którzy wolą mieć rację, a nie relację z uczniem.
Autorka wybrała bardzo ciekawą formę opowieści.
Wykorzystała miszmasz przytaczanych dokumentów życia szkolnego – dyrektyw Kuratorium Oświaty, okólników administracji i dyrektora, notatek służbowych, listów do przyjaciółki, liścików od uczniów, akt, formularzy, ogłoszeń, dokumentów pielęgniarki i psycholożki, wypracowań uczniów, ich uwag wrzucanych do „Skrzynki na sugestie” oraz tekstów znalezionych w klasowym koszu na śmieci. To na podstawie tych „twardych” dowodów budowałam samodzielnie obraz szkoły oraz jej składowych, by odnaleźć ucznia, jego pozycję i sytuację, a przede wszystkim przeraźliwe osamotnienie.
Mimo upływu ponad półwiecza, nic nie zmieniło się w amerykańskiej edukacji, a u nas wciąż to samo, jak dodał polski wydawca tej książki. Potwierdzam.
Włącznie z nożem.
Takich przypadków w mojej trzydziestoczteroletniej karierze zawodowej miałam dwa i o dwa za dużo. Ta słodko-gorzka opowieść bazująca na doświadczeniach autorki, jako nauczycielki w kilku szkołach amerykańskich, dowodzi, że szkoła pruska trzyma się dobrze i jest stałym elementem w nieustannie zmieniającym się świecie. Jak napisała po latach od wydania książki – Szkoły wyglądają dzisiaj dokładnie tak samo jak ponad ćwierć wieku temu, z tym że teraz są bardziej takie, jakie były wtedy. Wszytko opisane w mojej powieści dzisiaj dzieje się naprawdę. Nowe są tylko komputery i prezerwatywy. To dlatego mnie ta opowieść nie bawiła.
Ona mnie przerażała!
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
W górę schodami w dół – Bel Kaufman, przełożyła Natalia Wiśniewska, Wydawnictwo Finebooks, 2021, 392 strony, literatura amerykańska.
Na podstawie książki powstał film.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Dodaj komentarz