Ryków to dziura w dupie świata.
Jednak takiego zapyziałego miasteczka, na którego rynku wygrzewali się emeryci i z dziurami w drogach, ale za to z niskimi cenami za mieszkania i brakiem znajomych, potrzebował Zdzisław Mokryna. Od trzech miesięcy emerytowany policjant, który uciekł z Mordoru, jak mawiał o swoim byłym miejscu pracy, z myślą o dobrej samotności, a tak naprawdę ucieczce od sprawy obciążającej jego sumienie. Prawie pięćdziesięcioletni mężczyzna nie chciał się zachwycać miejscem, w którym planował osiąść na kilka spokojnych lat. Chciał tylko spokoju z dala od ludzi.
Z pewnością byłoby tak, jak sobie założył, gdyby nie poznał Kamila Szykowiaka.
Właściciela miejscowej pizzerii, który z czasem stał się jego przyjacielem. Zdziszek, jak mawiali do niego znajomi, powoli zaczął wtapiać się w rodzinę Szykowiaków.
A ja razem z nim.
Miałam wrażenie, że siedzę w pizzerii razem z mężczyznami, przysłuchując się wolno płynącym opowieściom. Ich narratorem pierwszoosobowym był Zdziszek, który z przytłaczającym smutkiem relacjonował losy Kamila i jego rodziny. Historię, w którą musiał się zaangażować jako przyjaciel po uprowadzeniu dwóch córek Kamila. Jako były policjant mógł mu pomóc. To z jego perspektywy dowiadywałam się o kierunku rozwoju zarówno prywatnego śledztwa, jak i oficjalnego dzięki starym kontaktom zawodowym. A wszystko po to, by ubiec porywacza przed radykalnymi czynami i zmniejszyć ryzyko rażenia tragediami, które zaczęły niszczyć rodzinę Kamila.
Ta opowieść miała również drugie dno.
Oprócz funkcji rozrywkowej dostarczającej przyjemności płynącej z zawikłanej logiki odkrywania osoby porywacza także społecznie pożyteczną. Czyniło to z kryminału również powieść obyczajową. Głównym wątkiem w nim były dzieje rodziny Szykowiaków, których czas szczęścia zakończyła nagła tragedia. Emocje i przeżycia towarzyszące członkom konkretnej rodziny, ich życie w traumie i działania podejmowane pod jej wpływem, posłużyły do zobrazowania dotkliwych skutków, jakie niosą ze sobą bezrefleksyjne decyzje polityków w sejmie.
Autor w warstwie obyczajowej obnażył destrukcyjne mechanizmy systemu państwa.
Jego błędy mające decydujący wpływ na złe funkcjonowanie różnych instytucji – poczynając od sejmu i senatu, poprzez sąd i jego biegłych, na policji, który skostniały system komplikował życie, kończąc. A dokładniej decyzje ustawodawcze podejmowane przez posłów, których podniesiona ręka może mieć aż taki wpływ na życie zwykłych ludzi.
Ten trudny emocjonalnie i brutalny w opisywanych zdarzeniach thriller kryminalno-obyczajowy to również swoisty apel do nas, by rozważnie oddawać swój głos wyborczy na kandydatów do sejmu.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Zabij mnie, tato – Stefan Darda, Wydawnictwo Czarna Owca, 2024, 432 strony, wydanie trzecie, cykl Zdzisław Mokryna, literatura polska.
Rozmowa z autorem na temat thrillera kryminalno-obyczajowego „Zabij mnie, tato”.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz