Oni niedługo znikną – powiedział. – To ostatni moment, by poznać tę prastarą kulturę.
Ta zachęta Kadduny – przyjaciela autorki, była jednym z powodów, by udać się do najdalej wysuniętych osad Grenlandii wchodzących w skład gminy Avahersuaq/Avannaata liczącej niecałe jedenaście tysięcy osób na półmilionowej powierzchni kwadratowej, której mapkę znalazłam na wyklejce książki. Drugim powodem był siedemnastoletni bohater poprzedniej książki jej autorstwa, która z Gertem na okładce kończyła się informacją o jego śmierci. Uważając go za przyjaciela, chciała sprawdzić za czym tak tęsknił i czy ktoś tęskni za nim.
To wystarczyło, by udała się do krainy lodu i mroku.
Miejsca na kuli ziemskiej, gdzie słońce zachodzi w październiku, a wschodzi w lutym i gdzie rok dzieli się na pięć pór z zimną i ciemną nocą polarną. Krajobrazami jak z bajki, których ujęcia autorka umieściła w książce i choćby dla nich wartych tego wyjazdu.
Jednak były one tylko piękną oprawą treści dużo ważniejszej.
Obrazu współczesnych Inughuitów – najbardziej północnych rdzennych ludzi na świecie, znanych pod powszechniejszą nazwą – Inuici. Autorka powoli wtapiając się w codzienność mieszkańców, nawiązywała z nimi relacje, pozyskując ich głosy do odbierania powstającego obrazu ich oczami.
I nie był on sielski.
Nie był on nawet wesoły czy optymistyczny, bo ukazywał na tle losów ich rodzin powolne wymieranie ich ludu z powodu danizacji (autonomiczna zależność od Danii od 1979 roku), przymusowych przesiedleń i grabieży ich ziem, które przyczyniły się do utraty tożsamości, zaniku kultury, a tym samym narastania problemów społecznych – przemocy domowej, molestowań seksualnych, samobójstw, alkoholizmu i niechęci do wykorzystujących ich obcych, którzy na przestrzeni wieków monetyzowali ich wizerunek.
Niekoniecznie prawdziwy.
Być może wstyd autorki za tych, którzy byli tu wcześniej, i za tych, którzy przyjadą, sprawił, że reportaż przesiąknięty był poczuciem krzywdy i żalu, z którymi autorka obchodziła się ostrożnie, delikatnie, ze zrozumieniem, momentami z pokorą i szacunkiem, mając w pamięci słowa amerykańskiego pisarza i eseisty – zbliżyć się do niej z umysłem niewyrachowanym, z postawą pełną szacunku i spróbować poczuć zakres i różnorodność sposobów, w jakie się nam ona ukazuje – jej pogodę, jej barwy i zwierzęta. Starać się od samego początku zachować coś z kryjącej się w niej zagadki jako rodzaj mądrości, którą należy przeżyć, a nie kwestionować.
Smutkiem tym bardziej kontrastującym z pięknem wokół.
Ostro przypominającym, co rdzenni mieszkańcy bezpowrotnie utracili i nadal tracą. Dopiero po przeczytaniu całego reportażu poczułam znaczenie pojęcia – „czuć ciężar życia”.
Dosłownie jako jednostki i zbiorowo – mającej świadomość zmierzchu swojej nacji.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Książka jest nominowana do Nagrody im. Beaty Pawlak, finalistka Nagrody im. R. Kapuścińskiego 2023 i finalistka Literackiej Nagrody Nike 2023.
Migot: z krańca Grenlandii – Ilona Wiśniewska, Wydawnictwo Czarne, 2022, 258 stron, seria Reportaż, literatura polska.
Opowieść autorki o książce.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Dodaj komentarz