Dzisiaj rano zaczęliśmy od zdarzenia, które na pierwszy rzut oka wyglądało na morderstwo, a okazało się wypadkiem, kończymy zaś morderstwem upozorowanym na przypadkowe przedawkowanie.
Dzień jak co dzień w życiu zawodowym porucznik Eve Dallas z nowojorskiego Wydziału Zabójstw. Jednak tym razem ofiarą morderstwa markującego przedawkowanie narkotyków okazał się brat psycholożki Rochelle. Kobiety, którą Roarke Dallas, mąż Eve, właśnie zatrudnił w założonym przez nich schronisku dla młodzieży aspołecznej. Dokładnie takiej, jak brat Rochelle, zamordowany Lyle, któremu udało się wyjść z uzależnienia i zerwać kontakt z młodzieżowym gangiem miejskim.
Jednak, czy aby na pewno?
Na to pytanie musiała znaleźć odpowiedź policjantka Eve Dallas wraz z detektywką Delią Peabody. Nie spodziewała się, że dochodzenie prowadzone na terytorium gangów, w nocnych klubach, szemranych studiach tatuażu i mieszkaniach przypominających speluny, doprowadzi je do dużo poważniejszej sprawy.
Głównie rozwiązywanej intelektualnie.
Niczym łamigłówka, do której śledztwo dokładało kolejne brutalne fakty niczym brakujące elementy. Policjantki musiały śpieszyć się, bo Lyle nie był pierwszą ofiarą w dochodzeniu. W miarę rozwoju fabuły pojawiały się kolejne. W tych zmaganiach pomagał im mąż Eve – Roarke.
W tym 48. tomie kryminalnego cyklu Oblicza Śmierci autorka skupiła się na dwóch przesłaniach.
Pierwszym, dość zaskakującym, było całkowite przekonanie o efektywności i skuteczności systemów sprawiedliwości i penitencjarnego, wspomagane społeczną działalnością oddolną, której przedstawicielami było małżeństwo Dallasów jako fundatorów centrum resocjalizacji dla pogubionej życiowo młodzieży. Wyraźnie wybrzmiewał pogląd wkładany w usta głównych bohaterów będących przekonanych, że wystarczy dać młodym ludziom możliwość wyboru oraz wsparcie, by mogli zacząć żyć w społeczeństwie. Szansę nie jedną, ale wiele. Do skutku.
Drugie przesłanie uosabiała porucznik Eve. Kobieta silna fizycznie, mocna psychicznie, odważna i zdecydowana w sytuacjach skrajnych w pracy zawodowej. Jednak prywatnie potrzebującej wsparcia psychicznego, które zapewniał jej mąż Roarke. Pracującej, by się spełniać i rozwijać, bo byt materialny zapewniał jej również mąż-milioner. Wątku trochę przerysowanego i wyidealizowanego, który miał pokazać, jak powinno wyglądać małżeństwo partnerskie i czego oczekuje „silna kobieta” w związku.
Całość akcji autorka osadziła w początkach lat sześćdziesiątych XXI wieku.
Dość zaskakujący fakt, z którego autorka nie czerpała w rozbudowywaniu fabuły. W tym zakresie ograniczyła się tylko do kilku, sporadycznych, wręcz hasłowych wzmianek dotyczących policjantów-androidów, nowatorskich technik zbierania śladów na miejscu przestępstwa, rozmów holograficznych czy zastąpienia broni ostrej paralizatorami. Miałam wrażenie, że królowa romansów stworzyła kryminał z myślą o kobietach, w którym można było łatwo utożsamić się z silną bohaterką w pracy i poczuć się słabą w ramionach ukochanego mężczyzny, brutalność świata ograniczyć do jego części zewnętrznej, z którą można powalczyć poprzez działalność charytatywną.
Może faktycznie będzie to możliwe za jakieś pięćdziesiąt lat?
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Strefa śmierci – Nora Roberts jako J. D. Robb, przełożyła Hanna Kulczycka-Tonderska, Wydawnictwo Świat Książki, 2021, 526 stron, seria Oblicza Śmierci, tom 48, literatura amerykańska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz