Święto Dziękczynienia było czasem wdzięczności, ale wdzięczność nigdy nie przychodziła z pustymi rękami, zawsze pojawiała się w towarzystwie swojej przyjaciółki straty.
Jednak w oczach najbliższych sześćdziesięciodwuletnia Ewelina, szczęśliwa u boku o czternaście lat starszego męża Franklina, matka trójki dzieci i przyjaciółka znajomych rodziny, miała życie usłane różami. Nikt nie wiedział, poza nią i jej przyjacielem Topinem, jak wielką stratę poniosła, by być wdzięczną za życie, które wiodła obecnie.
To o tej stracie była ta wzruszająca opowieść.
Rozpoczęła się wspomnianym wcześniej rodzinnym spotkaniem przy Święcie Dziękczynienia w amerykańskim Brooklynie, by przenieść się do czasów dorastania Eweliny. Do Villi L’Ambrosiana we włoskim miasteczku tuż przed drugą wojną światową. Rodzinnego domu przyjemnie pachnącego rozmarynem, a później boleśnie kojarzonego z utratą miłości jej życia – Ezrą. Straty, która zadecydowała o emigracji dziewczyny do USA, by nie opłakiwać ukochanego w miejscach nieustannie przypominających wspólne chwile szczęścia.
Autorka nieśpieszne prowadziła po meandrach życia głównej bohaterki.
Osadziła jej los w czasach traumatycznych drugiej wojny światowej i trudnej historii Włoch. W latach, które podzieliły ludzi na rasy, kolaborantów i bohaterów, ofiary i katów, miażdżąc w machinie wojennej jednostki lub kalecząc ich osobowości i psychiki oraz wypaczając życia i spojrzenia na nie. Autorka ten proces pokazała od strony jednostki i jej rodziny.
Konkretnych ludzi.
Osób, które pokochały się ponad ustanowionymi odgórnie podziałami. Ich walka o siebie i łączące ich uczucie z wirem wojny była treścią opowieści pełnej skrajnych emocji, wynikających z tajemnicy Eweliny, którą ujawniła pod koniec fabuły. Sekretu, do którego potrzeba było długiej opowieści, by go w pełni zrozumieć. Przyczyn podjęcia piekielnie trudnego wyboru, do którego trzeba było niezwykłej dojrzałości ukształtowanej przez trudne życie, by móc zrealizować podjęty plan bez krzywdzenia najbliższych, ale z poświęceniem osobistym.
Autorka takimi wymaganiami przyzwoitego postępowania postawiła współczesnemu odbiorcy bardzo, bardzo wysoką poprzeczkę.
Jednak potrzebujemy takich wzorców postępowania, by ukazać współczesne problemy miłosne w kontekście dużo trudniejszych okoliczności i zrozumieć, że utrata miłości może okazać się jej odzyskaniem, jeśli zgodzimy się na kompromis. Na stratę i wdzięczność jednocześnie. Na zgodę, że życie to sinusoida bólu i ukojenia, a miłość boli tak bardzo, że głowa każe ci nie kochać, by się chronić przed cierpieniem, serce jednak tęskni za miłością i zrobi dla niej wszystko. Jest chętne cierpieć nawet za odrobinę miłości.
I czasami musi to wystarczyć.
Najciekawsze jest to, że autorka inspirowała się w tworzeniu powieści prawdziwą historią opowiedzianą jej przez przypadkowego uczestnika przyjęcia w Londynie, w którym brała udział. Usłyszała historię jego matki Polki, pierwowzoru Eweliny, która tak bardzo ją poruszyła i wzruszyła, że przekształciła ją w powieść. Dzięki temu pozornie wygórowane przesłanie tej historii nabrało rzeczywistego znaczenia i realnej wskazówki postępowania.
Zaczerpniętej prosto z życia.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Włoszka z Brooklynu – Santa Montefiore, przełożyła Alina Patkowska, Wydawnictwo Świat Książki, 2023, 398 stron, literatura amerykańska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Romans
Dodaj komentarz