Wykręcam się nienaturalnie i sięgam po różaniec. W prawej dłoni trzymam piwo, które robi się ciepłe.
Ta pierwsza scena otwierająca opowieść z symbolami światów trzymanymi przez główną bohaterkę, a zarazem narratorkę, już na początku sugerowała mi, że dojdzie do konfrontacji między społecznym sacrum zbudowanym na religii a profanum życia. Trzydziestoletnia kobieta właśnie wybrała się na krótką wycieczkę do Radomia z dwiema koleżankami. W dniu swoich urodzin, które uważała za osobisty rok liturgiczny z jego przystankami – narodzin, śmierci, zmartwychwstania. Kolejny symbol jej życia, który razem z drogą do Radomia był niczym chrystusowa droga krzyżowa.
Kim była, żeby mieć odwagę do takich sugestii i porównań?
Zatem posłuchajcie, posłuchajcie opowieści o przystankach, od wtedy do teraz, stamtąd dotąd, do Radomia i z powrotem. O dziewczynce, a potem dziewczynie żyjącej na ostatnim przełomie milleniów, która w kolejnych rozdziałach-przystankach opowiadała o dzieciństwie, rodzinie, rówieśnikach, szkole, dojrzewaniu i dorastaniu z punktu widzenia lesbijki. To bardzo osobista i intymna opowieść niczym ostrożna, uważna archeologia duszy wykluwającej swoją tożsamość i budująca orientację seksualną, pokazana achronologicznie. Momentami bolesna, gdy odkrywała w zagubieniu swoją inność i gdy wyjawiała swoją tajemnicę orientacji seksualnej rodzicom. Przeraźliwie samotna w przekonaniu, że było się jedyną lesbijką w kraju, województwie, powiecie i gminie, jedyną na planecie Ziemia. Odkrywcza w pierwszych doznaniach seksualnych i obcym języku „swoich ludzi”, którego musiała się nauczyć, bo to on otwierał jej świat do środowiska osób nieheteronormatywnych. Za to ze stale towarzyszącym jej wstydem, który napędzał jej życie, pisząc o nim – Wszystko, co robiłam i czego nie robiłam, ma w nim swoje źródło i do niego zawsze się sprowadzało. Wstyd i strach – dwie podstawowe siły. Wstyd jako źródło cierpienia. Wstyd jako początek mojego ja, pozbawionego innych zahaczeń i hamulców. Wstyd przed skutkami nieprzestrzegania norm heteronormatywnych w dążeniu do ukrytej ja wewnątrz. W czynieniu sobie krainy szczęśliwości tu i teraz jako osoby niewierzącej. Do przystawania w niej od czasu do czasu, bo nie wszyscy pójdziemy do raju.
To również opowieść przeciwstawiająca się stereotypom o pochodzeniu środowiskowym osób niebinarnych.
Narratorka pochodziła z dobrego, religijnego domu z kochającymi ją, choć niewyedukowanymi i biednymi rodzicami, który nie dawali jej podstaw do budowania tożsamości na negacji, na walce ze złymi rodzicami, którzy odrzucają własne dziecko.
To także obraz Polski i dorastanie w niej obecnych trzydziestolatków.
To dlatego nie pada nazwa miejscowości, skąd wyruszają do Radomia bohaterki opowieści i skąd pochodzi narratorka, której imienia również nie poznałam. Bo to może być każdy jej podobny, który tak, jak ona, ukrywał siebie i może nadal to czyni, nie umiejąc pokonać wstydu i strachu.
Zawalczyć o wolność dla swojego ukrytego ja.
Stłamszeni i przysposabiani przez opresyjne normy społeczno-kulturowe do jedynego, słusznego życia heteronormatywnego, „wyedukowani” w polskiej szkole bez edukacji seksualnej i wychowywani przez niewyedukowanych dorosłych, przemawiają głosem autorki o swojej drodze. Czy krzyżowej?
O tym zadecyduje już czytelnik.
Powieść autorki została nominowana do Literackiej Nagrody Nike 2023 oraz Literackiej Nagrody im. W. Gombrowicza za debiut 2023.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Nie wszyscy pójdziemy do raju – Olga Górska, Wydawnictwo Drzazgi, 2023, 200 stron, literatura polska.
Wywiad z autorką na temat swojego debiutu.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Dodaj komentarz