Basia ma dwanaście lat i talent do rysowania.
Również starszą siostrę Kasię. Mamę dbającą o nie i o dom. I tatę tworzącego wspólny front w wychowywaniu dzieci. Pozornie przeciętna rodzina niczym niewyróżniająca się wśród innych. Rodzina jakich wiele. A skoro tak, to dlaczego Basia nie jest szczęśliwa?
Dlaczego woli być wroną niż Basią?
Autorka zbudowała obraz pełnej rodziny, w której zachodziły patologiczne mechanizmy interakcji psychologicznych niedostrzegalne dla innych. Procesy przede wszystkim ukazane w głównej bohaterce Basi, która z dziewczynki przeobrażała się w dojrzewającą dziewczynę z całym bagażem okresu adolescencji – zmianami fizycznymi i psychicznymi, z którymi na swój sposób próbowała sobie radzić.
Była w tym osamotniona.
Matka emocjonalnie zdystansowana do córki nieustannie deprecjonowała jej zdolności, osiągnięcia i marzenia, wyraźnie faworyzując młodszą Kasię i stawiając jej uległość oraz posłuszność za wzór do naśladowania. Jedyne zachowania akceptowane w rodzinie, do których matka próbowała dopasować swoje córki, stosując przemoc psychiczną oraz pośrednio fizyczną. Jej ataki niezadowolenia, gniewu i wściekłości przerzucała na męża, który wymierzał karę fizyczną nieposłusznej córce, czyniąc ją odpowiedzialną za zaistniałą sytuację.
Tym samym winną wszystkim konfliktom rodzinnym.
Autorka niczym w thrillerze psychologicznym budowała napięcie procesu narastania przemocy wobec dziecka, powoli odsłaniając prawdziwe relacje między małżonkami, między rodzicami a dziećmi i między siostrami. Im bardziej je obnażała, tym pełniejszy i prawdziwy obraz tworzyła. Jednak to narastanie przemocy było tak powolne i natychmiast usprawiedliwiane, że właściwie do końca historii Basi nie dostrzegało się ogromu zła w tej rodzinie. Nie widziało się skali toksyczności matki. W tym kontekście tym bardziej wybrzmiewała bezradność osób i instytucji w obliczu trudności udowodnienia znęcania się psychicznego chcących pomóc dziewczynce.
A jeszcze bardziej grozą wybuchu zła w finale powieści.
Autorka tę historię zbudowała na zjawisku „obitego jabłka”, po którym, dopóty nie widać razów, obić i uderzeń na zewnątrz, dopóki nie rozkroi się go na pół. To nagłe „rozkrojenie się” dziewczynki ukazujące ból nie do udźwignięcia przez nią, rany i destrukcje psychiki w przeciwieństwie do zewnętrznego wizerunku „normalnej” rodziny, tworzyło ogromną siłę wybuchu skrajnych emocji.
Odczuć, z którymi po zakończeniu powieści trudno sobie poradzić.
Wrażenia te potęgowała druga historia rodziny naprzemiennie toczona w tle – wronia. Ptaki uwiły sobie gniazdo naprzeciwko domu rodziny ludzkiej. W prostych, lakonicznych zdaniach narrator zewnętrzny opisywał fakty zaobserwowane przez wronią matkę. Tak inne od obowiązujących w jej gnieździe. Widziała to również Basia, a zwłaszcza to, czego nie było w jej domu – wsparcia, uważnej obecności rodziców, czułości i wolności w rozwoju. Dlatego Basia miała świadomość, że może być inaczej i dlatego pragnęła zostać wroną.
Poraziło mnie coś jeszcze w tej historii.
Niby wymyślonej, ale w większym lub mniejszym stopniu odzwierciedlającej kondycję psychiczną współczesnej rodziny, w której dziecko jest przeraźliwie samotne w najwrażliwszym momencie rozwoju – dojrzewania. Wbrew pozorom nie jest to rzadkie zjawisko również w Polsce. Świadczą o tym jedne z najwyższych statystyk chorób psychicznych, prób samobójczych i samobójstw wśród dzieci i młodzieży, o czym czytałam w publikacji Małgorzaty Gołoty Żyletkę zawsze noszę przy sobie. O tym mówi się i o tym pisze się coraz częściej w takich pozycjach poradnikowych i popularnonaukowych jak Toksyczne matki Hannah Alderete czy Nastolatki na krawędzi Krystyny Romanowskiej, Agnieszki Dąbrowskiej, Marty Niedźwiedzkiej. Wyjątkowość przekazu tej powieści polega na mistrzowskim operowaniu faktami znanymi i powszechnie dostrzeganymi w skali jeden do jednego, ale ukazanymi w kontekście ich tragicznych efektów poprzez język emocji. Powiązania przyczyn ze skutkami, którego to mechanizmu albo nie dostrzegamy, albo bagatelizujemy.
Tutaj ta ścisła współzależność wybrzmiewa na dodatek indywidualnie, a jego ofiara ma dwanaście lat, na imię Basia oraz marzenia i dlatego bardzo boli.
Taki jest zamysł autorki – ma porządnie zaboleć.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Wrony – Petra Dvořaková, ilustrowała Tereza Basařová, przełożył Mirosław Śmigielski, Wydawnictwo Stara Szkoła, 2020, 184 strony, literatura czeska.
Powieść poprzedzają rysunki Terezy Basařovej ilustrujące jej treść.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść psychologiczna, Powieść społeczno-obyczajowa
Dodaj komentarz