Zabij mnie. I tak jestem martwa.
Te emocjonalne słowa wycięte w ramie okiennej szesnastoletnia Grece wypatrzyła tuż po wejściu do swojego nowego pokoju. Właśnie przeprowadziła się wraz z rodzicami z Kentucky do Prescott w Oregonie. Miejscowości plasującej się gdzieś pomiędzy przedmieściem a małym miasteczkiem. To tutaj mama Grace miała prowadzić społeczność baptystów jako nowa pastorka. Wstrząsający napis zaintrygował ją, a jego brzmienie nie dawało spokoju. Ciekawość, kto był ich autorem wzrosła, gdy znalazła kolejne, rozpaczliwe graffiti umieszczone w rogu pokoju.
Usłysz mnie. Pomóż mi.
To wystarczyło, żeby Grace zaczęła dochodzić, kto je napisał i dlaczego. Z pomocą nowych koleżanek Rosiny i Erin założyła anonimowe stowarzyszenie – Dziewczyny Znikąd. Stąd tytuł powieści. Jego celem było wyjaśnienie tragedii zbiorowego gwałtu, którego ofiarą była piętnastoletnia Lucy. Autorka dramatycznych napisów i była lokatorka pokoju, w którym zamieszkała Grace. Pariaska w lokalnym środowisku, bo tak naprawdę nie chodziło o to, co się zdarzyło. Liczy się, że o tym opowiadała. O trzech ważnych chłopcach i o sobie nieważnej. Dla wielu bezimiennej. Poddana presji i brutalnemu ostracyzmowi wyprowadziła się z Prescott, bo wprawdzie każdy znał prawdę, ale nie każdy chciał z nią dalej żyć. W Prescott wszyscy ważni przyjaźnili się ze sobą, tworząc mocną sieć zależności i powiązań. Dyrektorka szkoły, burmistrz, szef policji, rada miejska, przywódcy kościołów – nikt nie miał ochoty zmieniać tego dobrze prosperującego układu dla nieważnej dziewczyny. Przyzwolenie społeczności na ten stan rzeczy doprowadziło do eskalacji przemocy seksualnej miejscowych chłopców, którzy czuli się bezkarni, opisując w seksistowski sposób kolejne gwałty na stronie internetowej. Dziewczyny chciały to zmienić.
Odważnie powiedziały temu zjawisku – stop!
Autorka, poruszając problem gwałtu, uczyniła z niego punkt wyjścia do analizy szerszego zjawiska społecznego, jakim jest kultura gwałtu. Budując wyraziste i różnorodne charakterystyki bohaterek powieści, pokazała, że problem dotyczy każdej nastolatki, radykalnie wpływając na jej dalszy komfort życia, a co pięknie ukazała, tworząc naprzemienną narrację każdej z nich. Podkreśliła moc solidarności łączącej siły we wspólnej walce ponad podziałami. To dlatego trzy przyjaciółki różniło wszystko: sytuacja w domu rodzinnym, osobowości, priorytety, problemy, orientacja seksualna, religia, przeszłe doświadczenia, traumy i choroby, ale łączyło jedno – niezgoda na przemoc seksualną i zmowę milczenia oraz chęć działania na jej rzecz. Ich przeciwnikiem, z którymi walczyły, uczyniła nie tyle chłopców-gwałcicieli, ile nepotyzm środowiska przyzwalającego na zachowania przemocowe, bo w takich społecznych zjawiskach problemem nie są ci trzej. Problemem są wszyscy. Cała szkoła, uczniowie, administracja, cała społeczność Prescott, która pozwoliła, żeby nie spotkała ich za to żadna kara. W ten sposób autorka napiętnowała również bierność każdego, kto wolał odwrócić wzrok, umieszczając w manifeście nastolatek wymowne zdanie wskazujące oskarżającym palcem wycelowanym w konkretne osoby (a może nawet w czytelnika?) – Nawet jeśli nie gwałcicie, pozostajecie częścią kultury gwałtu, o ile nie staracie się czynnie jej zatrzymać. Bierność jest tak samo zła, jak czynny udział. Pokazuje również, na przykładzie trzech przyjaciółek, że wyjście ze strefy komfortu jest bardzo trudne i wymaga odwagi, ale ich pozytywny rozwój psychiczny i mentalny, który dzięki temu się w nich rozpoczął, pokazał, że było warto zawalczyć i o innych, i o siebie.
To mocna w przesłaniu i bezkompromisowa w obnażaniu mechanizmów kultury gwałtu opowieść wskazująca sposób na ich pokonanie.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Dziewczyny Znikąd – Amy Reed, przełożyła Anna Dzierzgowska, Wydawnictwo Poradnia K, 2020, 424 strony, literatura amerykańska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Dla młodzieży
Dodaj komentarz