Nikt nie ma jednak pojęcia, jacy jesteśmy w środku. Nikt nie wie, jakie kryjemy w sobie tajemnice. Nikt nie wie, kim właściwie jesteśmy. Narkomanami, gwałcicielami, domowymi oprawcami...
My ludzie na wolności. Pewni jesteśmy tylko tych, którzy siedzą skazani w więzieniach z prawomocnymi wyrokami. Jeden z nich – Danilo Peña, zażądał, aby jego sprawę sądową poprowadziła prokuratorka Jana Berzelius. Nikt nie wiedział dlaczego, oprócz nich dwojga.
Łączyła ich traumatyczna tajemnica z przeszłości.
Im więcej faktów poznawałam z życia Jany, tym bardziej byłam przerażona i… zafascynowana. Przerażona kobietą stojącą na straży prawa, która je łamała w skrajnych sytuacjach dla własnych korzyści, licząc na dyskrecję adopcyjnego ojca i eliminując świadków jej tajemnicy. Graficzny dowód jej istnienia miała umieszczony na karku w postaci skaryfikacji imienia noszonego w przeszłości – KER, czyli bogini śmierci. Kiedyś była płatną morderczynią, której jedynym zadaniem było zabijanie.
Nikt o tym nie mógł się dowiedzieć.
Ujawnienie prawdy groziło końcem kariery zawodowej i zbudowanego na nowo życia, w którym znano ją jako skuteczną prokuratorkę. Nie mógł tej tajemnicy poznać zwłaszcza prokurator Per, którego zaczęła darzyć uczuciem ze wzajemnością. Jej wewnętrzna walka emocjonalna między dystansem a zbliżeniem się do mężczyzny tworzyła wątek romansowy dodatkowo wplątany w walkę na śmierć i życie własne oraz ukochanego.
Zafascynowana z kolei, ponieważ jej osobowość stale była wystawiana na próby przekroczenia granicy prawa, życia i śmierci oraz barier trzymających emocje na dystans, które, wymknąwszy się spod kontroli umysłu, niosły totalne zniszczenie. Przypominała mi spełnienie marzeń o superbohaterce wymierzającej sprawiedliwość na własną rękę i według własnych reguł.
Dokładnie ta dychotomia wzbudzała przerażenie i fascynację.
Jednak Jana nie była jedyną skomplikowaną charakterologicznie bohaterką w tej mrocznej i zagmatwanej intrydze porwania sześcioletniego dziecka, w którą została wciągnięta przez więźnia Danilo. Właściwie każda z pozostałych zaangażowanych w dochodzenie osób ukrywała przed innymi swoje małe, nieszkodliwe sekrety albo dużo większe mające poważne konsekwencje i decydujące znaczenie dla śledztwa. Nawet prowadzący je komisarz Henrik, przykładny mąż i kochający ojciec, początkowo transparentny w swoim postępowaniu, po jego zakończeniu zdradził swoje ideały. Może właśnie dlatego, że był ojcem, a sprawa dotyczyła małego chłopca. Jego poszukiwania włączały bezpośrednio i pośrednio wszystkich bohaterów tego nieustannie zaskakującego niespodziankami thrillera, którego kierunek rozwoju wątków wyznaczała nieprzewidywalność postępowania postaci dyktowana interesem ich własnych tajemnic i chowanymi z tego powodu emocjami.
Każda z nich starała się ukryć mroczną część swojej osobowości.
Komplikowało to dochodzenie, ale i podnosiło poziom napięcia. Dynamikę akcji z kolei przyśpieszała odwrócona proporcja składowych formy przekazu zastosowana przez autorkę. Dominowały w niej obszerne dialogi spychające opisy do niezbędnego spoiwa fabuły. To na ich podstawie musiałam nie tylko zbudować obrazy bohaterów i zdarzeń, ale również odczytać towarzyszące im emocje. Na dodatek czas teraźniejszy akcji przeplatały fragmenty rozmowy z przyszłości sugerujące wywiad ze złapanym porywaczem. Te zabiegi skutecznie komplikowały rozwój wypadków, ostatecznie zaskakując finałem dochodzenia. Dla niektórych bohaterów ich tajemnice pozostały bezpiecznie ukryte. Niektórzy z nich stali się ich nowymi posiadaczami albo strażnikami. Zadowolonymi i niewinnymi na zewnątrz oraz nieracjonalnymi i nielogicznymi wewnątrz.
No i przecież tacy jesteśmy, my, ludzie. Prawda?
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
W imię syna – Emelie Schepp, przełożyła Anna Kicka, Wydawnictwo Sonia Draga, 2023, 400 stron, cykl z Janą Berzelius, tom 4, literatura szwedzka.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz