Edukacja. Kopulacja. Starość. Śmierć.
Tak podsumował swoje życie Czarny. Trzydziestopięcioletni prawnik w korpo. Mężczyzna idealny pod względem fizycznym, ale wyróżniający się swoistym „hobby” – emocjonalne popapranie, lęk przed śmiercią i zapomnieniem, częste i nietrwałe związki. Typowy przedstawiciel pokolenia Ikea. Ludzi, których stać na kupno mieszkania na kredyt, ale już nie stać na jego urządzenie. Pokolenie Ikea zamiast na łóżku sypia na materacu rzuconym na podłogę, a za kuchnię starcza mu czajnik elektryczny i zestaw chińskich zupek błyskawicznych. […] Większość czasu spędza w pracy. Więzi międzyludzkie utrzymuje za pomocą komputera. To głównie napływowi mieszkańcy dużych miast, chociaż miejscem akcji jest tylko Warszawa, żyjący tymczasowo, bo mają tylko tymczasowe – mieszkania, meble, przyjaciół, rodziny, diety, zwierzęta, uprawiane sporty. Przeświadczonych, że szczęście można kupić. Z własną nowomową, w której słowo »przepraszam« dawno zostało zajęte przez »sorry«, »spierdalaj« przez »fack you«, »co« przez »what«, a »obiad« przez »lunch«. I niby wszystko jest dobrze, a dla postronnego obserwatora nawet atrakcyjnie, bo każdy ma prawo żyć, jak mu się chce i podoba, gdyby nie jedno zdanie Czarnego – Większość z nas chodzi najedzona, większość nie cierpi bólu – a i tak jesteśmy zazwyczaj nieszczęśliwi.
Znaleźli nawet na to antidotum – picie, dragi i seks.
Autor jako porte-parole głównego bohatera, jak wywnioskowałam ze słowa wstępnego do trzeciego wydania, stworzył obraz ludzi w formie dziennika głównego bohatera, w którym charakterystyka pokolenia Ikea wprowadzała w świat ich teraźniejszego życia, przed którym nie było przeszłości, a za nim przyszłości. Dynamicznego, szybkiego i gorączkowego, podkreślonego przez błyskotliwe dialogi pełne sloganów, przypominające walkę na słowa niż analityczne i konstruktywne rozmowy. Pozornie na luzie, łatwego, radosnego w zaspokajaniu swoich potrzeb oraz czerpiącego pełnymi garściami z możliwości tu i teraz.
A mimo to… A mimo wszystko… A jednak…
Była w nim wszechobecna tymczasowość, bezcelowość i atawistyczna zwierzęcość życia, bo zaspokajanie potrzeb odbywało się dokładnie na tym poziomie. Substytuty wartości wyższych okazywały się niewystarczające.
Wręcz pogłębiające problem braku… miłości.
To wielka nieobecna bohaterka tej opowieści o ludziach z pokolenia Ikea. Nie było jej, bo tylko jej brak, jej świadome wykluczenie z życia bohaterów, wręcz wyparcie, pozwoliło, na zasadzie ostrego kontrastu, pokazać styl życia bez niej. A raczej tego przerażające skutki. Dla mnie, pomimo atrakcyjności łatwego i szybkiego życia, samotnego wśród ludzi, szarego w świetle dnia, stale głodnego pomimo zaspokajania podstawowych potrzeb, a przede wszystkim nieświadomego poszukiwania wartości, których nie umieli lub nie chcieli nazwać i dostrzec. Autorowi udało się oddać atmosferę takiej egzystencji, którą się nie zachłysnęłam, czując wszechobecny mrok podświadomej tęsknoty za miłością, przypominającej, że dokładnie tym różnimy się od zwierząt. Wartością, którą główna bohaterka Olga, koleżanka z pracy Czarnego, postanowiła wstawić w miejsce kopulacji – ciągu słów opisujących jej życie, a przytoczonego przeze mnie na początku wpisu.
I w tym sensie opowieść niosła w sobie rozświetlający ją płomyczek optymizmu.
Na podstawie powieści powstał film pod tym samym tytułem. Stąd jej trzecie wydanie z filmową grafiką okładki. Dodatkowym bonusem są wywiady z głównymi aktorami, producentką i reżyserem oraz ilustrujące je kadry z filmu i planu zdjęciowego.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Pokolenie Ikea – Piotr C., Wydawnictwo Novae Res, 2023, 222 strony, wydanie 3, literatura polska.
Zwiastun filmu, który w kinach pojawił się 3 marca 2023 roku.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Dodaj komentarz