Ktoś ugotował zupę na człowieku. Z marchewką, cebulą i dużą ilością selera.
Kości z ludzkiego rosołu znaleziono w żyrardowskim parku spakowane w dwóch reklamówkach. Jednocześnie do detektywa Jakuba Sobieskiego zgłosiła się miejscowa księżna Stadnicka, która przedstawiła się mu, jako jedna z niewielu pozostałych w tym kraju spadkobierczyń tytułu niezubożałą.
Właśnie zaginął jej syn.
Kobieta nie chciała zgłaszać tego faktu policji, ponieważ nie miała pewności „czy został uprowadzony, czy stało się to za jego zgodą”. Świadczyła o tym przerażająca treść ostatniego SMS-a w telefonie syna – Przemyślałem sprawę. Tak, jestem twoim ciałem. Zjedz mnie.
Detektyw przyjął dobrze płatne zlecenie.
Zwłaszcza że oficjalnemu dochodzeniu w sprawie znalezionych kości ludzkich kazano „ukręcić łeb”. Jednak prowadząca je śledcza Osińska nie mogła tego zostawić, bo przecież gdzieś w Żyrku ktoś gotuje zupę z ludzi! Dlatego nieformalnie nawiązała współpracę z detektywem Sobieskim. Razem z prokurator Adą, znaną mi z poprzednich części cyklu – O włos i Ze złości, podążyli tropem „ludziny”.
Prosto w bardzo niebezpieczne środowisko miejscowych kanibali.
Autorka tradycyjnie wątkiem głównym intrygi kryminalnej uczyniła kolejny temat tabu – kanibalizm. Stopniowała przejawy jego obecności, dawkując informacje od niepozornych kości znalezionych w parku, poprzez przyrządzane dania przygotowywane z podrzucanych prezentów nieświadomej powagi sytuacji jednej z bohaterek i okaleczonego nastolatka, aż do ostatniego przepisu pod wiele sugerującą nazwą – Ofiara z niewiniątka w przaśnym chlebie pieczona w glinie. To był ten moment, w którym nie mogłam już nic przełknąć w trakcie czytania.
A poskubać sobie w tym czasie bardzo lubię.
Od czasu do czasu pojawiał się też przepis na stek, oczy, jądra, mózg i inne części ciała, które pochodziły z książki Kuchni kanibala.
Sprawdziłam – jest taka.
Jednak napisana prowokacyjnie i z przymrużeniem oka. Autorka, mimo wielu kulinarnych opisów przyrządzania dań sugerujących motyw przyjemności, skupiła się przede wszystkim na ukazaniu kanibalizmu, który istnieje we współczesnym społeczeństwie, chociaż się o nim nie mówi. Prowadzi do Internetu, ścisłego grona wtajemniczonych jedzących i zjadanych po to, by pokazać nie tyle fizyczną stronę przyjemności konsumowania, ile psychologiczną – Kanibalizm, nawet przedwieczny, rytualny u prymitywnych plemion, był przede wszystkim aktem dominacji, władzy. Dlatego poszukiwany ludożerca pragnie ostatecznie posiadać tych ludzi, pożera ich, żeby zapanować nad nimi. Do cna.
Stąd tytuł książki.
Przy okazji ukazuje problem wychowawczy ku uwadze rodziców, któremu można nadać wymiar uniwersalny – młodzieży z poczuciem odrzucenia, szukającej akceptacji, chociażby w środowisku psychopatów, dla których staje się bardzo łatwym łupem do realizacji swoich potrzeb.
Różnych – w szerokim pojęciu tego słowa.
Całą intrygę autorka dobrze przemyślała, skomplikowała i poprowadziła ku jej rozwiązaniu, jednak powagę sytuacji zaburzał mi jeden jej element – naiwność jednej z ofiar. Wprawdzie dziewczyna dokładnie taką miała być, ale wątek, który reprezentowała, również takim czyniła. To wprowadzało nielubiane przeze mnie poczucie braku prawdopodobieństwa. Ba! Momentami trochę czytało się mi jak opowieść z przymrużeniem oka. To nastawienie zabrało mi poczucie powagi i mroczności, a tym samym przerażenia. To ostatnie podtrzymywane jedynie przez powoływanie się na fakty kanibalizmu w historii ludzkości. Może dlatego odniosłam wrażenie, że to najsłabsza historia ze wszystkich dotychczasowych rewelacyjnych powieści kryminalnych autorki.
Dlatego tę oceniam „tylko” na bardzo dobrą.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Do cna – Katarzyna Bonda, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza, 2023, 452 strony, cykl z Jakubem Sobieskim, tom 3, literatura polska.
Wywiad z autorką na temat książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz