To włoski Żyd. Starszy od niej o piętnaście lat. Artysta, pożal się Boże. Nędzarz i pijak, którego obrazów nikt nie chce kupować.
Taką opinię wystawiali Amadeo Modiglianiemu współcześni mu na wieść o związaniu się z nim panny Jeanne Hébuterne z dobrego, francuskiego domu. Nastolatki o połowę młodszej od niego, dla którego straciła głowę i serce. Pary tragicznej. Losy ich burzliwego związku były jednak jednym z wielu wątków opowieści przede wszystkim o innej parze.
Związanej ze sobą na poziomie duchowym.
To przez pryzmat tego związku, którego narratorką była tytułowa Lunia, czyli Ludwika Czechowska, poznawałam jednego z najbardziej współcześnie rozpoznawalnych artystów. Rzeźbiarza, ale przede wszystkim malarza portretów i kobiecych aktów. Z punktu widzenia dziewczyny, która przyjechała do Paryża wraz ze znajomymi rodziny, ale wybuch I wojny światowej zatrzymał ją w nim na zawsze. Tu poznała męża, który wkrótce młodo uczynił ją wdową, zostawiając pod opieką swojego przyjaciela – paryskiego marszanda Leopolda Zborowskiego. Razem z nieformalną żoną Hanną stworzyli trio aniołów, które rozpostarło swoje opiekuńcze skrzydła nad bardzo trudnym w obcowaniu człowiekiem, jakim był Amadeo Modigliani. Razem tworzyli czworokąt przyjaciół, dzięki któremu funkcjonowaniu artysta zyskał sławę.
Niestety po jego śmierci w wieku trzydziestu sześciu lat.
Autorka stworzyła powieść, budując jej konstrukcję z faktów – rzeczywistych bohaterów historycznych wraz z plejadą paryskiej palestry, wydarzeń historycznych z wojną w tle, miejsc akcji głównie w Paryżu i stylu życia paryskiej bohemy. Tę kanwę mocno zakotwiczoną w rzeczywistości wypełniła miękką, rozedrganą tkanką emocji zbudowanych z prawdopodobnych zachowań, dialogów, myśli wewnętrznych i komentarzy postaci.
Tutaj Paryż żył, a jego bohaterowie czuli i przeżywali!
Amadeo po to, by za wszelką cenę ochronić swoje marzenie, a jego trójka oddanych opiekunów po to, by mógł je realizować, niezłomnie wierząc w jego sztukę. Autorce udało się oddać rozchwianie emocjonalne Amadea, który żył, jakby jutra miało nie być, zapracowując na opinię „świni i perły” w jednej osobie. Przyciągając do siebie zakochujące się w nim dziewczyny i kobiety oraz czerpiąc z życia wszystko to, co one niosło ze sobą – seks, alkohol i używki. Sacrum jego geniuszu autorka mieszała z profanum jego stylu życia, by podkreślić kontrast między marnym ciałem a wzniosłością ducha w nieustannej walce ze sobą.
Jednak przede wszystkim ludzi uwikłanych w to burzliwe i nierozłączne współistnienie idei i bytu.
Ich konsekwentnej postawy unoszącej ponad egzystencjalizmem dla dobra geniuszu. Całkowite i bezgraniczne jemu oddanie uosabiała Lunia, która dla sacrum zrezygnowała ze swojego prawa do szczęścia, dopóki żył Amadeo. Nie tylko poświęciła swoje życie osobiste, ale zrezygnowała również z możliwości rozkoszy, którą mogłaby zaznać jako kochanka artysty. Jej wewnętrzna walka między własnymi pragnieniami a rozumem, między własnymi dążeniami a potrzebami narzucanymi jej przez kaprysy chłopca w ciele mężczyzny, nieustannie przewijała się przez całą opowieść. W efekcie te niezmienne zmagania tworzyły bardzo emocjonalny obraz poświęceń, upokorzeń i wyrzeczeń dla geniuszu i sztuki. Zanurzonej w przytłaczającej i stałej trosce o pieniądze, jedzenie, ubranie, zdrowie, długi nie tyle własne, ile Amadea.
A wszystko dla wiary w jego niepodważalną wyjątkowość.
To również obraz ówczesnego Paryża z widoczną wieżą Eiffla na drugim planie. Na pierwszym dominowały ulice i zaułki rejonów miasta, gdzie rynsztoki są pełne brudów, a w zapuszczonych domach mieszkają głównie prostytutki i podejrzane typy. Gdzie kawiarnie wypełniał gwar ścierających się frakcji artystów na czele z Pablem Picassem, do których ściągali wszyscy artyści z nadzieją na tanią kawę, która zastępowała posiłek, grzejąc się przy okazji w chłodne dni, gdy trudno wytrzymać w nędznej, nieogrzewanej pracowni. Tu wreszcie przychodzą pobyć z ludźmi, uśmierzyć tęsknotę za domem, rodziną, bliskimi, dowiedzieć się, co w trawie piszczy, omówić skandale i zadumać się nad cudzym nieszczęściem czy poczytać na głos własne wiersze i wysłuchać z kolei innych.
Wolność artysty w klatce egzystencji.
Modigliani czasami dostrzegał, że miał jednak w życiu trochę szczęścia do ludzi. Od siebie dodam, że do ludzi, dla których sztuka i jego twórcy byli cenniejsi niż dobra doczesne. Ludzi, którzy nieustanie przeciwstawiali się ówczesnemu poglądowi spoza środowiska artystycznego, którego przedstawicielem był mąż Luni, socjalista – Trwa wojna, giną ludzie, są ważniejsze sprawy. W jego mniemaniu koncentrowanie się na sztuce, która niczemu nie służy, o nic nie walczy, jest wyrazem burżuazyjnego nihilizmu.
Był w tej opowieści również zapach farby.
Autorka ujęła w niej proces tworzenia obrazów, któremu mogłam przyglądać się oczami Luni pozującej artyście jako modelka lub przygotowującej miejsce pracy Amadea jako jego asystentka podglądająca mistrza. Również opis i interpretacje samych portretów i aktów, które oglądałam sobie w internetowych galeriach i papierowych albumach. Dzięki temu zabiegowi spoglądałam na nie z punktu widzenia twórcy i odbiorcy, rozumiejąc w nich oszczędność zakresu barw, wybór kolorów, prostotę kreski i ascetyczność tła oraz ubiorów postaci. Bo trzeba być wizjonerem, żeby stworzyć coś takiego – Ta cisza, spokój, wieczność. Żadnych odniesień do rzeczywistości, żadnych rekwizytów. Te proste stroje są nowoczesne dzisiaj i będą nowoczesne za sto lat. Wyraźna przeciwwaga dla wiru szalejącego wokół artysty, którą wyraźnie podkreśliła autorka.
I ucieleśnienie ceny, którą zapłacił za wierność sobie i swoim marzeniom.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Lunia i Modigliani: powieść – Sylwia Zientek, Wydawnictwo Agora, 2022, 544 strony, literatura polska.
Galeria obrazów artysty.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Biografie powieść bograficzna
Dodaj komentarz