Przez petardy zostałem przestępcą, aż pewnego dnia poznałem kulawego i prawie ślepego klechę, którego najsłynniejszym tekstem jest ten o życiu na pełnej petardzie.
Tak zaczyna opowieść Patryk Galewski, a zarazem narrator, o Johnnym, któremu mówił – tatko. O przyjaźni, która im przydarzyła się, a mogła nie. Patryk był przestępcą i notorycznym recydywistą odkąd skończył dwanaście lat. Kradł, pił, ćpał, wdychał i odsiadywał kolejne wyroki. Szemrane środowisko, z którego pochodził i w którym funkcjonował, było jego naturalnym. Nic nie wskazywało na jego opuszczenie. Na wyjście z niego. Ksiądz Jan różnił się wszystkim – pochodzeniem, światopoglądem, rolą społeczną, działalnością, ale przede wszystkim bagażem miłości i wsparcia ze strony rodziny. Nawet wtedy, gdy niewierzący rodzice dowiedzieli się o wyborze dalszej drogi życia związanej z Kościołem katolickim. W przeciwieństwie do Patryka zawsze wiedział, kim jest i dokąd dąży z uporem oraz mocą mentalnego i psychicznego czołgu, miażdżącego rzucane mu pod nogi problemy, które zamieniał na zadania do rozwiązania. To dzięki temu wybudował puckie hospicjum, do którego trafił Patryk z wyrokiem sądowym nakazu pracy społecznej w ramach resocjalizacji.
Od tego moment zaczęło się coś wyjątkowego!
Przemiana Patryka, z głębi którego wydobywał się stłumiony i zapomniany dobry chłopak oraz odchodzenie Johnny’ego, którego zabijał glejak mózgu. Można to nazwać cudem. Dla mnie był to proces odradzania się, w którym ktoś myślący o sobie „nikt” i czujący się jak „nikt” spotkał człowieka, który w tej nicości zobaczył drugiego człowieka i dał mu szansę na przebudzenie. Zjawisko psychologiczne, w którym oparcie i wsparcie drugiej, silnej osobowości czyni możliwym z niemożliwego. Przemiana, w której zastosowanie przykładu własnego nazywanego w wychowaniu metodą wpływu osobistego po raz kolejny dowodząca, że jest jednym ze sposobów uczenia się, lecz jest jedynym skutecznym sposobem. I jeszcze rozumienie roli, jaką przyjęło się w życiu, a którą ksiądz Jan ujął w tym zdaniu – Chcę oddać cały swój czas, chcę naprawdę sobą wytrzeć podłogę, na tym polega szczęście bycia księdzem.
I to było piękne!
Wzruszające do łez swoją prostotą przykładu, działania i czynu. Bez słowotoku o wartościach i powoływania się na Boga. Nie byłam przygotowana na takie emocje, więc rękawy, służące mi za chusteczki, miałam całe mokre. Mimo że o śmierci, cierpieniu i odchodzeniu, które otaczały bohaterów opowieści, było pośrednio. Stanowiły nieustanne tło, które z czasem stało się udziałem księdza Jana, nadal pozostając na drugim i kolejnych planach. Bez ckliwości i apologii cierpienia. Ksiądz Jan wręcz wkurzał się, gdy słyszał klisze o cierpieniu, które uszlachetnia.
A jak to było napisane!
Nie mogłam oderwać się od książki dopóty, dopóki nie przewróciłam ostatniej strony. Na jednym czytelniczym wydechu. W jedno przedpołudnie. Poprzez działania i ich skutki, bez dydaktyzmu. Autor wykorzystał narrację Patryka niby o sobie i swoich krętych drogach do zaistnienia, ale w kontekście przyjaźni z księdzem Janem. W efekcie powstał obraz wyjątkowego człowieka idącego pod prąd i na przekór odgórnym nakazom przełożonych, by zrealizować własną wizję bycia księdzem. Który dla ulgi w cierpieniu człowieka zbudował hospicjum, wbrew zakazowi biskupa. Który w trakcie choroby zintensyfikował swoje działania, by zdążyć, namnożyć dobro przed śmiercią.
A ja tak sobie myślę – jak bardzo schorowany jest Kościół katolicki, skoro niszczy wewnętrzne ciała ochronne takie, jak ksiądz Jan i jemu podobne, próbujące go uzdrowić i odbudować.
A stosował banalnie proste metody i prostą zasadę – Dobro czyń, zła unikaj i żyj na pełnej petardzie! A rak? I na to miał odpowiedź – Bóg nie ma z tym nic wspólnego. Mój rak to czysta biologia.
Ależ daje do myślenia!
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Johnny: powieść o księdzu Janie Kaczkowskim – Maciej Kraszewski, Wydawnictwo Agora, 2022, 272 strony, literatura polska.
Autor książki napisał również scenariusz do filmu o księdzu Janie Kaczkowskim pod tym samym, książkowym tytułem. Premiera filmu była wczoraj, 23 września, ale ja namawiam najpierw do przeczytania książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Biografie powieść bograficzna
Dodaj komentarz