Synku, tylko nie patrz pod nogi, ja cię poprowadzę – mama ściska dłoń ośmioletniego Andrzeja i zaczyna się wspinać z nim na pagórek usypany z martwych ludzi.
Ile takich obrazów zapamiętał Andrzej? Jak wpłyną one na jego dalsze życie? Czy będzie wstanie o tym opowiadać? Ile odziedziczą z traumy jego dzieci? Tego rodzaju pytania po takich opisach faktów nasuwają się automatycznie. Podobne zadawała autorka swoim rozmówcom. Obecnie dorosłym, którzy przeżyli II wojnę światową w dzieciństwie i w okresie dojrzewania. Obecnie rozrzuconych po świecie. Umieściła ich historie w dwunastu rozdziałach tematycznych, których byli współnarratorami wraz z autorką często cytującą ich wypowiedzi. O wojnie niosącej spektrum emocji widzianej z perspektywy dziecka, ale umieszczonej na tle historii, tłumaczącej kontekst wydarzeń i sytuacji dziecka w ich wirze.
Był trzyletni Arthur mieszkający do dzisiaj w Polsce i mówiący o swojej narodowości – Gdańszczanin. Dziesięcioletnia Ela, którą wywieziono w głąb ZSRR, gdzie miała jedzenia za mało, żeby żyć, ale za dużo, żeby umrzeć. Pięciomiesięczna Lila wychowana w domu dziecka i nieznająca słowa „mama”. Dwunastoletni Minoru umieszczony w obozie dla Japończyków podczas diaspory Nikkei po ataku Japonii na Pearl Harbor. Dziewięcioletni José „przygarnięty” przez Stalina w trakcie hiszpańskiej wojny domowej i wychowywany na bojownika z faszyzmem o wolną i niepodległą Hiszpanię. Szesnastoletni Janek w roli żołnierza Szarych Szeregów powstańczej Warszawy. Pięcioletni Alex z getta warszawskiego. Dwunastoletni Gotfryd, na którego w Armii Czerwonej wołali Fiedia i dla którego wszystko było cacy. Trzynastoletni Hieronim w stopniu kaprala z krzyżem Virtuti Militari za Berlin. Dina urodzona w stalinowskim łagrze, do dzisiaj szukająca matki. Dziesięcioletni Michael, syn Niemca i Żydówki w kraju Hitlera. Niklas syn nazistowskiego gubernatora Hansa Franka. I wreszcie szesnastoletnia Władysława wywieziona na roboty do Rzeszy – babcia autorki. Do tych nielicznych wymienionych i wielu innych dziecięcych bohaterów tych reportaży mogę i ja dołączyć moją mamę. Siedmioletnią Helenę, która widziała rozstrzeliwania Żydów, a potem uciekała w nocy przed rzezią wołyńską. Krew ofiar sączącą się spomiędzy palców dłoni przyłożonych do twarzy widzi do dzisiaj najwyraźniej.
Przyglądając się tym licznym i różnym historiom, które zgromadziła autorka i tak dalece odmiennym, miałam wrażenie, że trudno je zgeneralizować. To czynią tylko historycy w opracowaniach, gubiąc w nich dziecko i jego emocje. To w tym reportażu pochylającym się indywidualnie nad pojedynczymi losami mogłam ujrzeć cały ich wachlarz od zdania – nagle zrozumiałam, że gra się skończyła, a ja jestem dorosła do – bywało gorzej. To one, wynikające z nich postawy i sposoby radzenia sobie z nimi oraz z potworną, destrukcyjną, brutalną rzeczywistością wokół, uderzają w tym reportażu najbardziej.
I trauma.
Nie tylko wpływająca na dalsze życie bohaterów, ale dziedziczona przez następne pokolenia. Autorka, opisując wstrząsające historie, wydarzenia i momenty przełomowe, których przypominanie nadal wywoływało wzruszenie i łzy, a czasami uśmiech, wyruszyła za nimi w świat. Do miejsc, w które rzuciła je wojna – Moskwy, Los Angeles, Karagandy, Bilbao czy Mińska. By lepiej zrozumieć wspominających, autorka lubiła trzymać w dłoniach artefakty, które przetrwały z tamtych czasów, jakby rzeczy nieożywione potwierdzały słowa ludzi. Ich zdjęcia oraz bohaterów reportaży dołączyła do książki, ilustrując nimi treść. Poszerzyła ją również o rysunki dziecięce, pokłosie konkursu „Moje przeżycia wojenne” zorganizowanego przez Ministerstwo Oświaty w 1946 roku. Wprawdzie autorka zastrzegła, że nie ilustrują one dosłownie reportaży zawartych w książce, ale są ich dopełnieniem. Ważnym i jak najbardziej uzasadnionym dopełnieniem.
Uwiarygodnieniem skrajnych emocjonalnie czasów.
Bo pamięć po mniej więcej osiemdziesięciu latach często zawodziła. Mieszała się z obrazami przyswojonymi od innych. Tworzyła historie życzeniowe lub dystansujące poprzez wyparcie albo zniekształcenia i nadinterpretacje. To w tych momentach dostrzegałam trudność w ustalaniu faktów przez autorkę, zmagającej się nieustanie z pytaniami – Czy wolno mi unieważnić jakąś część jego życia, wytracić go z równowagi tylko dlatego, że pewne rzeczy nie były takimi, jakimi mu się wydają? […] Co jest ważniejsze: jego godność czy bezduszność faktów? Stąd bogata bibliografia umieszczona na końcu książki, w której weryfikowała informacje. I nawet jeśli istniało kilka wersji tych samych zdarzeń lub życiorysów, bo każdy z bohaterów widział je inaczej, to jedno pozostaje takie samo, niezmienne i niepodważalne – emocje.
One zawsze są prawdziwe.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Wojenka: o dzieciach, które dorosły bez ostrzeżenia – Magdalena Grzebałkowska, Wydawnictwo Agora, 2022, 480 stron, ilustrowana zdjęciami, literatura polska.
Spotkanie z autorką.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Dodaj komentarz