Chcesz rozśmieszyć Boga? Opowiedz mu o swoich planach!
Nie wiem, gdzie to kiedyś przeczytałam, ale Shelby w swoim osiemnastoletnim życiu nie spotkała się z tym powiedzeniem, bo jej życie było bardzo poukładane. Zdecydowanie można powiedzieć, że jej drugie imię brzmiało – Kontrola. Wręcz żyła nią, jak sama o sobie mówiła, dodając – Planuj z góry. Organizuj. Przygotuj listę rzeczy do zrobienia. Planuj przyszłość. I robiła to, skrzętnie zapisując każdy krok w przyszłość w notesie. Właśnie skończyła szkołę średnią i przed podjęciem studiów przymierzała się do wyjazdu z Larchmonte położonym na wschodnim wybrzeżu USA do kalifornijskiego Mendocino na zachodnim wybrzeżu. Jej trasę przez całą szerokość północnoamerykańskiego kontynentu mogłam śledzić na dołączonej do książki mapce.
W sumie ponad trzy i pół tysiąca kilometrów!
Tam ponoć mieszkała jej biologiczna matka, która porzuciła ją w dzieciństwie. Podróż ułatwił jej wyjątkowy prezent od Emmy, która ją wychowywała – jasnożółty mustang shelby z 1966 roku z czarnymi pasami z Le Maus. Miała czym jechać i miała precyzyjne plany!
W jej nastoletnim pojęciu – co mogło się nie udać?
Pierwszy zgrzyt pojawił się wraz z Giną, którą ze sobą zabrała. Do niedawna przyjaciółką, która wybłagała swój udział we wspólnym wyjeździe. Gina chciała dołączyć do swojego chłopaka, który wyjechał z ich miejscowości. Drugi raz zazgrzytało wraz z zabraną po drodze autostopowiczką. Siedemnastoletnią Candy.
Trzy różne dziewczyny w jednym samochodzie mknącym setki długich kilometrów przed siebie.
To nie wróżyło niczego dobrego, bo każda z innym celem podróży, światopoglądem, stylem bycia, a przede wszystkim bagażem doświadczeń. Zderzenie się tych trzech, odmiennych światów, osobowości i charakterów stwarzało idealne pole do nieustannego pojawiania się mniejszych, większych, a nawet poważnych problemów, zażartych kłótni, złośliwych uwag, burzy emocji, ale przede wszystkim gonitwy myśli w emocjonujących dyskusjach metafizycznych.
To typowa powieść drogi.
Tutaj z nastolatkami, których przywilejem było nie myśleć o niczym, gdy mknie się z radiem grającym na cały regulator i otwartymi oknami w stronę słońca. Autorka metaforycznie ściszyła muzykę i zmusiła swoje bohaterki do odpowiedzi na wielkie Pytania. Umieściła je w kilku warstwach fabuły, unikając jakiegokolwiek dydaktyzmu. W pierwszej, realnej, fizycznej i geograficznej, w której trzy nastolatki u progu dorosłości jechały wspólnie z punktu A do punktu B, by dotrzeć do konkretnych, ale różnych miast. W drugiej psychologicznej, w której każda z nich podróżowała wewnętrznie w poszukiwaniu rekompensaty braku miłości zmiennego w uczuciach chłopaka, matczynej oraz poczucia bezpieczeństwa i miejsca do życia. W trzeciej metafizycznej, w której każda z nich próbowała odnaleźć cel i sens życia. W czwartej społecznej, w której każda z nich obrazowała ogromny wpływ środowiska rodzinnego na położenie, w którym znalazły się aktualnie. W warstwie metaforycznej, w której każda zostawiała za sobą jeden świat, jedno życie i wraz z mijanymi stanami wkraczały w inne, drugie, kierując się w stronę, cokolwiek miałoby to oznaczać – raju.
Wszystkie płaszczyzny przekazu przenikały się wzajemnie.
Było ogromnie dużo czasu na przeanalizowanie pojawiających się niebagatelnych, ważnych, a czasami decydujących o życiu i śmierci, pytań. Na analityczne rozmowy o prawdziwych rzeczach, posiadających znaczenie, bo wbrew planom podróż totalnie wymknęła się im spod kontroli. Na jaw wychodziły tajemnice każdej z dziewczyn, a szczególnie mroczna i przerażająca przeszłość Candy, ściągająca niebezpieczeństwo na pozostałe dziewczyny. Patowa sytuacja, w której znalazły się, z jednej strony zagrażała ich życiu, a z drugiej budowała między nimi więzi przyjaźni, lojalności, a nawet miłości, zmieniając ich postępowanie, logikę myślenia i podejmowane decyzje. Wobec siebie i innych ludzi.
Pod koniec podróży każda jawiła się inną osobą.
Ich początkową, brzmiącą arogancko, odpowiedź na pytanie – Wiesz, co robimy, gdy bogowie pokazują, co dla nas szykują? Lekceważymy ich i robimy coś innego, żeby trochę wszystkim wstrząsnąć i żeby nie było tak nudno. – zamieniły na – wiem, że nic nie wiem i jestem pełna pokory. Niestety, dopiero po poniesionych, brutalnych konsekwencjach.
Nie dajcie się zwieść lajtowej okładce pełnej słońca i wolności.
Za nią kryje się mądra, zmuszająca do myślenia opowieść o przyśpieszonym dojrzewaniu w dosłownej i metaforycznej podróży życia. Było bardzo dużo przejechanych kilometrów i czasu, bym nasiąknęła bagażem ich doświadczeń i skrajnymi emocjami, by rozsypać się emocjonalnie na końcu opowieści, po jednym zdaniu wypowiedzianym przez Candy. Nie zdradzę szczegółów, by nie odbierać przyjemności odkryć i zaskoczeń innym, ale w moim odczuciu to powieść zarówno optymistyczna, bo przekonywała, że nawet jeśli wydarzy się najgorsze i myślisz, że nie masz już siły, że nie dasz rady dalej tego ciągnąć, jakoś ci się udaje, choć wydawało się, że więcej nie zniesiesz.
Jak i pesymistyczna.
W tym znaczeniu historia mną wstrząsnęła, bo w ostatecznym rozrachunku cokolwiek byśmy nie zrobili, zaplanowali, nie przygotowali, nie zabezpieczyli się od strony fizycznej, psychicznej i duchowej, to nigdy nie wiesz, dokąd zaprowadzi cię podróż – jak brzmi hasło umieszczone nad tytułem książki. Bo życie to nieustanny hazard, w którym ludzie stają się podatni na każdy z siedmiu grzechów głównych – chciwość, lenistwo, zazdrość, nieczystość, obżarstwo, pycha i gniew. Każdego z nich nastolatki doświadczyły w dosłownej podróży i metaforycznej, jakim jest życie. To powieść dla nich. Namawiam każdego nastolatka na chwilę ściszenia muzyki i wsłuchania się w historię trzech rówieśnic, która brzmi jak przypowieść, chociaż jest boleśnie i okrutnie realna jak samo życie.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Droga do raju – Paullina Simons, przełożyła Katarzyna Malita, Wydawnictwo Świat Książki, 2022, 544 strony, literatura amerykańska.
Wywiad z autorką na temat książki, dla której wybrała się sama samochodem przez USA, jak jej bohaterki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Dla młodzieży
Dodaj komentarz