Nigdy do niego nie dotrą, a przynajmniej nie w taki sposób, by cokolwiek mu przykleić.
Tak myślał obserwator płonącej toyoty wraz z kierowcą, wbitej w jedno z drzew przy drodze. W tym momencie jeszcze nie wiedział, że o zbadanie przyczyn wypadku znanego dziennikarza Grzegorza Tretera, jego niewierząca w przypadki córka poprosi Dobrosławę Michniewicz. Najlepszą według niej detektywkę, ale i koleżankę z lat szkolnych. Świadek rzekomego wypadku jeszcze wtedy nie wiedział, że ten ogień przypomni kobiecie pożar sprzed lat. Stanie się iskrą żywiołowego wybuchu jej osobistych wspomnień.
Na jego zgubę.
Chociaż Dobrosława była bliska odmowie podjęcia się sprawy, którą policja wstępnie uznała za wypadek drogowy. Jednak ostatnią osobą, z którą rozmawiał zmarły dziennikarz, okazał się jej przyjaciel z lat szkolnych. To zaważyło, bo kiedyś łączyła ich nastoletnia miłość nie do końca wypalona z jej strony.
I śmierć, którą wtedy spowodowali.
Śledztwo teraz dorosłej kobiety, w które wciągnęła komisarza Marcina Czarneckiego, by mieć dostęp do danych policyjnych, zaczynało przypominać powrót do przeszłości. Okazało się, że rozwiązanie zagadki śmierci Tretera wymagało rewizji morderstw sześciu kobiet seryjnego nożownika sprzed lat.
Sytuacja stawała się coraz bardziej skomplikowana.
To zagmatwanie faktów, domysłów, podejrzeń, meandrowanie pomiędzy tajemnicami ludzkimi, intensywne zaglądanie w zafałszowaną i mroczną przeszłość bohaterów, opisywanie niejasnych zdarzeń sprzed lat, ale również osobiste, równoległe retrospekcje głównej bohaterki, sprawiały wrażenie narracji na marginesie. Totalnej dygresyjności wobec toczącej się akcji współczesnej. Zupełnie niepowiązanej z wypadkiem Tretera. Jakby kopiącej nie w tym miejscu, w którym należy. Jednak tylko pozornie! Chociaż to totalne ad hoc mogło irytować, ja tego nie odczułam.
Wręcz przeciwnie!
Rozwijało równie ciekawe wątki równoległe do głównego, a jak się później okazało, niezbędne i konieczne do zrozumienia śmierci Tretera. Również do poznania motywów niewytłumaczalnego postępowania poszczególnych bohaterów. W miarę upływu czasu to właśnie powiązania między nimi zaczynały tworzyć wyraźnie toksyczną sieć zależności, w której tkwili wbrew sobie lub na własne życzenie. Zagęszczały ją emocje z dominującym poczuciem smutku. Wszechobecnym, przytłaczającym i niemalże namacalnym. I właściwie samo wykrycie sprawcy, w tej krwawej niczym łuna historii mieszkańców Podkarpacia, nie było najważniejsze. Swoją drogą zaskakujące, ale i zwodnicze, gdzie ofiara okazywała się sprawcą przestępstwa, a zbrodnia nierówna zbrodni. Równie ważne były emocje determinujące losy ludzkie, które tworzyły coraz bardziej gęstą i łatwopalną mieszankę. Wystarczył odpowiedni zapalnik. Czynnik, po którym wszystko się zmienia o sto osiemdziesiąt stopni. Pokazujący, że nie zawsze traumę można przepracować definitywnie. Autorka świetnie ten mechanizm psychologiczny pokazała krok po kroku.
To była najmocniejsza strona (obok rozrywkowej) tej powieści detektywistycznej.
Autorka, po żywiole wody w pierwszej części Rzeka cyklu Żywioły Podkarpacia, w drugiej części wykorzystała ogień jako metaforę wywoływania demonów z przeszłości pod wpływem nowego zdarzenia w roli iskry. Posłużyła się nim, by rozpalić trawiący ogień piekła winy lub oczyszczającego czyśćca. Również wykorzystała go dosłownie w roli ognia tragicznych okoliczności śmierci dwóch osób. Niezwykle obrazowy, plastyczny i trafny sposób na ukazanie dynamiki zjawisk psychicznych w człowieku i społecznych wśród ludzi.
Ciekawa jestem, który żywioł będzie następny?
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Iskra – Anna Kusiak, Wydawnictwo Kobiece, 2022, 352 strony, cykl Żywioły Podkarpacia, tom 2, literatura polska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz