Ależ dobrze bawiłam się z tą poezją!
Z poezją?
Właśnie! Można, jeśli autor dał zielone światło ku temu. Odpępnił swoją twórczość, pozwalając jej na nowe życie zrodzone z kontaktu odbiorca-wiersz. A zaczęło się niepozornie. Od prośby o refleksję (Jeszcze o refleksji), chwilę zadumy, o zapukanie do drzwi, za którymi zebrał słowa chowanych po kieszeniach./ Czasem zagubionych w pośpiechu. Z szacunkiem, bo każdą sylabę całował w dłonie. Starannie dobierał i delikatnie układał je w pamięci,/ jak puzzle w jesienną słotę (Prośba).
Tworzył powoli z wersów obraz życia.
Z momentów/wierszy. Chwil zaobserwowanych uważnym i czułym okiem świadka, narratora lub uczestnika, w których główną rolę odgrywały przedmioty W szufladzie/ W starym fraku/ W szafie/ Na zdjęciu (Jeszcze o refleksji), wydobywające z pamięci skojarzenia lub podpowiadające powiązania z autopsji. Również rośliny, zwierzęta i natura, w której spektakl dnia Wraz ze świtem budzi się/ Dziewiczy promyk (Obudzi mnie motyl). A także ludzie ze swoimi zachowaniami, w których wszystko jest na nie, bo – nie bo nie (Wszystko na nie). Niepewnościami w grze w chowanego ze szczęściem i z marzeniami na wszelki wypadek w kieszeni (Raz dwa trzy kryjesz Ty) oraz świadomością, że Nawet najdłuższe zdanie/ Kończy maleńka kropka (Jedno zdanie na koniec czasu). Jednak przede wszystkim z emocjami, które przelewały się szemrzącym strumykiem słów ze strony na stronę. Szeroko pojętą miłością do matki (Dla mamy), dziecka (Małe wielkie serce), kobiety, natury składających się na czar, urok, treść oraz cud egzystencji i jej otoczenia. Na ornamenty niczym miniaturki o skończonej urodzie, w których skowronek posiada klucz/głos do otwierania ciszy (Kiedy śpiewa skowronek). Uwodzące kontrapunkty do codzienności, Obrazy piękna/ Jak bukiet niezapominajek/ W miedzianym wazonie (Codzienność). Jednak, aby tę metamorfozę dostrzec, należy spełnić jeden warunek.
Trzeba usiąść w fotelu i wsłuchać się w te obrazy.
Bez profilu/ Kodu dostępu/ Identyfikatora, za to z ciastkiem do kawy (Ciastko do kawy). Wtedy jest szansa, by nauczyć się doceniać tu i teraz, W ramiona brać spłoszone chwile/ Odciśnięte ślady/ Wypełnić spokojem (Przecina nas rzeka na pół).
Zwłaszcza że w tej poezji nie było bezwzględnych zasad interpunkcji.
Z góry narzuconych schematów budowania wersów, jedynie słusznych interpretacji, znaczenia pojęć i zdań zniewolonych przecinkami, budowania fraz według procedur twórczych i nieodłącznego pytania – co poeta miał na myśli? Tutaj poeta mówił – Czytaj między wierszami. […] Odrzuć, proszę, schemat. Zapraszam. Przejdźmy się. Życie jest takie piękne.
I ulotne!
Wszyscy w nim jesteśmy tymczasem (stąd tytuł tomiku), więc warto zatrzymać się w międzyczasie, by spojrzeć na nie i zobaczyć. Nie być jak ślepiec, który nie dostrzegał niezwykłości rzeczy zwykłych (Ślepiec). Zauważyć i poczuć, jak brak barier, uprzedzeń, konwenansów czyniło życie/poezję piękniejszą o poczucie wolności.
To w nim tkwiła jego/jej siła!
I tego zbiorku wierszy. To dlatego czytałam go wielokrotnie, bawiąc się stawianiem własnej interpunkcji, by za każdym razem wynieść z niego inny przekaz, kolejną myśl, a czasami odwrotny wniosek.
Czytałam je również od końca!
Od dołu, ostatniego wersu do początku. I tylko ode mnie zależało, które z nich przemawiały do mnie lub współbrzmiały emocjonalnie. To w tym zabiegu odrzucenia ograniczeń tkwiła siła zabawy ze słowem. I może dlatego w środku nieskrępowanej „imprezy” nagle zgrzytnęło, gdy napotkałam „relikt” klasyki, czyli dobrze „skrojoną” fraszkę (Fraszka zasłyszana), która weszła w smokingu do klubu nocnego i zaczęła przypominać niczym rodzic o rymach, rytmach i morałach.
Momentalnie powiało grozą dźwięku kajdan!
Może, żeby przypomnieć, co tracimy, oddając wolność słowa zasadom tworzenia poezji, ale też i życia, dla którego w tym tomiku była swoistą parabolą. Te dwa pojęcia - poezja i życie – ściśle się w tym zbiorku łączą, splatają, przenikają i spajają za pomocą metafor, porównań czy oksymoronów.
Bez poezji nie ma cudu życia i na odwrót.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Tym razem jestem tymczasem – Robert Wochna, Wydawnictwo Astrum, 2022, 72 strony, literatura polska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Poezja
Dodaj komentarz