To, co wydarzyło się poprzedniej nocy, przeszło do historii jako »tragedia na jeziorze Seryong«, a tatę nazwano psychopatą. Ja z kolei stałem się »jego synem«. Miałem wtedy jedenaście lat.
Tak wspominał po siedmiu latach od tragicznych wydarzeń główny bohater, a zarazem narrator tego thrillera psychologicznego – Sawon, dzień, w którym nastała dla niego emocjonalna i społeczna ciemność. Chłopiec, który z piętnem syna podwójnego mordercy jedenastoletniej dziewczynki Seryong i własnej żony, musiał opanować narastającą w nim panikę, żal oraz gniew i wycofać się głęboko w siebie, by zabezpieczyć się przed brutalnym ostracyzmem społecznym. Ten stan pozwolił mu przetrwać i nie popełnić samobójstwa, o którym myślał, gdy był traktowany jak niechciany, zadżumiony tobołek podrzucany sobie przez kolejne rodziny bliższych i dalszych krewnych, a przez to zmieniający szkołę kilkadziesiąt razy. Upokarzającą wędrówkę zakończyła ostateczna opieka byłego współlokatora jego rodziny z Seryong – Choia Sunghwana. I kiedy wydawało się, że w Wiosce z Latarnią zaznają ukojenia i spokoju przed ludzką agresją, opiekun nagle zniknął.
Pojawiła się za to tajemnicza przesyłka.
Sawon znalazł w niej rękopis Sunghwana dokładnie opisujący wydarzenia sprzed siedmiu lat. Od tego momentu, w początkowej historii opowiadanej przez Sawona, pojawiła się jej druga wersja. Narrator zewnętrzny w niej starał się zdarzenie po zdarzeniu przedstawić logiczny ciąg katastrofalnych wypadków oraz ich uczestników, które doprowadziły do śmierci nie tylko jednej dziewczynki.
Nawet nie wiem kiedy, znalazłam się pod urokiem tej misternie złożonej konstrukcyjnie i psychologicznie opowieści!
Można zadać pytanie – co takiego miała w sobie ta historia, skoro z góry wiadomo było, kto zabił, kogo zabił, a morderca został schwytany i skazany na więzienie z najwyższym wyrokiem – karą śmierci?
Otóż wiele aspektów!
Sama konstrukcja thrillera w thrillerze czyniła go przyjemnie splątanym czasowo, bo wymagającym skupienia i umiejętności wędrowania w czasie bez gubienia wątków i drobnych, ale ważnych, szczegółów. Również dlatego, że główni bohaterowie mieli bardzo rozbudowane osobowości poprzez nieustanną retrospekcję. Miało to ogromne znaczenie, bo to na trzech mężczyznach: Hyonsu – kierowniku działu ochrony na zaporze i ojcu Sawona, Sanghwanie – strażniku i jego podwładnym i Yongie – właścicielu ziemskim i ojcu zabitej dziewczynki, skupiała się cała moja uwaga. Na ich ostrożnym i niebezpiecznym tańcu wokół siebie pełnym podejrzeń, domysłów, potrzeby ochrony i planowanej zemsty. Każdy z nich miał dobry powód, by nie zgłosić znalezionych dowodów i odkrytych faktów policji. To efekt zastosowania procesów zachodzących w „gabinecie luster społecznych” – on wie, że ja wiem, a ja wiem, że on wie, ale oboje udajemy, że nie wiemy, że wiemy. Swoista gra psychologiczna wprowadzająca lęk i nieufność, ale i niepewność kierunku rozwoju fabuły. To w tak ciężkiej od negatywnych emocji dokonywała się fascynująca dla mnie, obserwatorki, powolna przemiana zbrodniarza w ofiarę i odwrotnie.
Przeciekawie ukazane swoiste studium psychologiczne człowieka.
Jednocześnie obraz tego, co działo się między faktem a prawdą. Wyraźnie pokazana strefa szarości, w której zgubili busolę moralności wszyscy bohaterowie i w której decydował przypadek i łut szczęścia, a nie świadome wybory. A gdy jeszcze w tym nieprzewidywalnym środowisku zachowań i postaw ludzkich pojawia się psychiczny drapieżnik z zaburzoną osobowością, zaczyna być strasznie, przerażająco i groźnie. W tej powieści był nim ojciec zabitej Seryong – Yoingie. Psychopata z patologiczną obsesją na punkcie posiadania i kontroli tego, co należało do niego. Każdy sprzeciw oznaczałby atak na cały jego światopogląd, zagrożenie dla samego rdzenia jego istoty.
Śmierć córki nie na jego warunkach odbezpieczyła w nim psychiczny granat.
Autorka mroczność opowieści pogłębiła również opisami zjawisk z pogranicza jawy i snu. Majaki pod wpływem leków, powidoki niepewnych obrazów, oniryczne wizje, kontakty z osobami zmarłymi oraz motyw powtarzanej frazy z zabawy – raz, dwa, trzy Baba Jaga patrzy, wprowadzały elementy grozy, koszmaru i realizmu magicznego.
Zbudowanie atmosfery tej „szarej godziny” wymagało jednak czasu!
Dlatego większa część historii była jak powolne wchodzenie w treści niczym w wodę o naturalnym oporze zwalniającym akcję, która, tym razem dosłownie, była wszędzie. Niemal wylewała się ze stron książki – a to z jeziora, a to z zapory wodnej i jej śluz lub z systematycznie padającego deszczu czy podczas nurkowania w zatopionej wiosce pod powierzchnią zbiornika wodnego. Dopiero końcówka powieści nabrała tempa i dynamiki szybko rozwijających się i splatających wątków, zmieniających totalnie dotychczasową wiedzę bohaterów i moją o wydarzeniach sprzed lat, a które na początku tylko pozornie wydawały się jasne i jednoznaczne.
Zgodnie zmierzających ku jednemu.
Do katharsis, które przeżył Sawon. Stanu przemiany psychicznej wydobywającej go z siedmioletniego mroku na światło w blasku fleszy. O dziwo, mimo jeszcze większego obciążenia moralnego, niż nosił na początku, ale i z przekonaniem, że w każdym człowieku jest mrok i jasność, którą można mu przeciwstawić.
Wszytko zależy od tego, po której stronie mocy staniemy.
To dlatego w słowie od siebie autorka powołała się na myśl Viktora Frankla (Człowiek w poszukiwaniu sensu), który z powodzeniem stosował ją w obozie koncentracyjnym – Odpowiedzieć »tak« życiu, na przekór wszystkiemu. Autorka w ojczystej Korei Południowej jest porównywana do Stephena Kinga i Raymonda Chandlera, jak przeczytałam na okładkowym skrzydełku. Dużo w tym racji, a od siebie dodam, że z nutą specyfiki literatury azjatyckiej. Dlatego do tej dwójki pozwalam sobie dołączyć Harukiego Murakamiego.
Niesamowita mieszanka dająca całkowicie nową jakość uczty literackiej!
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Siedem lat ciemności – Jeong You Jeong, przełożyli Anna Diniejko i Łukasz Janik, Wydawnictwo Mova, 2022, 348 stron, literatura południowokoreańska.
Południowokoreański zwiastun książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz