Klasztor Shaolin, to przedziwne miejsce, w którym żywa wciąż historia spotyka i miesza się z teraźniejszością.
Taką mieszankę czasową zastali autorzy zdjęć zamieszczonych w tym albumie otwierany przez kadr idealnie odpowiadający tej myśli, ponieważ kamienne tablice z najcenniejszą wiedzą sprzed półtora tysiąca lat zabezpieczono szybą, patrzący na nie widzą nie tylko historyczną mądrość przodków. Gdy goście zastygają w zadumie przed reliktem minionej wielkości, dochodzi do niepokojącego spotkania epok, podszytego metafizycznym dreszczem. Tomasz Gudzowaty i Robert Bogusławski – obaj profesjonaliści wielokrotnie nagradzani w prestiżowych konkursach. Niektóre z nagrodzonych prac umieszczono w tym dwujęzycznym albumie – po polsku i angielsku.
Pierwszy pojechał fizycznie do chińskiej prowincji Henan, ale mentalnie do klasztoru istniejącego w jego marzeniach. Dokładnie takiego, jakiego znałam z wyobrażeń wyniesionych z filmów z Bruce’em Lee. Autor uważał, że trudniej zabić ducha niż ciało, dlatego fotograficzna podróż do klasztoru Shaolin była próba odnalezienia i pokazania tego, co jeszcze żywe w tradycji Shaolin.
Drugi miał nadzieję na fascynujące przeżycia w awanturniczej przygodzie i tajemniczej historii, a odnalazł na miejscu własny sen, który sfotografował.
Obaj dotknęli historii, tradycji i tego czegoś ulotnego, zatrzymanego w kadrach.
To dlatego ich obrazy kontemplowałam.
Scena po scenie, w których wypatrywałam urzekających i fascynujących szczegółów. Z fragmentów składałam całość w tę fizyczną, za którą stało przesłanie przede wszystkim nieustannej, cierpliwej, systematycznej i konsekwentnej pracy nad sobą. Nad umysłem ku oświeceniu i jego walki z ciałem, by go zahartować i zrównoważyć energetycznie oraz opanować jego siłę i możliwości. By ostatecznie znaleźć odpowiedzi na wiele egzystencjalnych pytań. W tym na to najważniejsze – o cel życia. Zrozumieniu tego ułatwiały wycinki mnisiej rzeczywistości głównie dotyczące treningów wspierane przez ascetyczny tekst opisujący je jednym zdaniem, ale brzemiennym w filozoficzne przesłanie o wielorakiej roli – komentującej, podpowiadającej, wyjaśniającej, tłumaczącej czy uzupełniającej. Najbardziej przylgnęło mi do serca jedno, które w obecnym rozpasanym konsumpcjonizmie wybrzmiało mi najsilniej – Kto wie, że ma dość, jest bogaty. Skupieniu w przeglądaniu zatrzymanych w kadrze chwil pomagała mi czarnobiała monochromia. Daleka od kolorowych fajerwerków dla turystów przypominających pokazowe sztuczki kung-fu, jakie oglądałam na YouTube. Brak pozostałych barw zmuszał do zatrzymania uwagi na elemencie, który wskazywał autor. Najczęściej pierwszego planu – osób, gestów, ruchu, części ciała, pozycji jako wyrazu myśli. To one w tej symbiozie były wyostrzone na tle rozmytym. Ważnym, ale mniej istotnym.
Autorom udało się pokazać to, co sami ujrzeli – marzenie i sen.
Coś, czego nie widać przy pierwszym spotkaniu i kontakcie. Ba! Może nawet rozczarować poszukujących mistycznego doznania, wyruszających tam z nadzieją na dotarcie do sekretnych źródeł Zen i kung-fu, ponieważ obecny tryb życia mnichów nie pozwala łatwo zapomnieć, że żyjemy w XXI wieku. […] Obecna sekularyzacja klasztoru każe podejrzewać, że nadszedł koniec »autentycznego« stylu Shaolin, mimo że wcześniej styl ten przetrwał w podziemiu ciężkie lata Rewolucji Kulturalnej, kiedy niszczono wszystko, co łączyło się z feudalną przeszłością Chin. Mnisi, o których coraz trudniej w podążaniu niełatwą drogą mistrzów kung-fu, starają się jednak kultywować tysiącpięciusetletnią tradycję w myśl zasady – kształtowanie przyszłości oznacza przyjęcie odpowiedzialności, a które stało się podtytułem tego albumu.
Jakże obecnie na czasie!
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Shaolin Temple – Tomasz Gudzowaty, Robert Bogusławski, przełożył Paweł Fergiński, Wydawca Tomasz Gudzowaty Photography, 2003, 60 stron, ilustracje, literatura polska.
Zapraszam do zajrzenia do środka.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Album, Podróżnicze
Dodaj komentarz