Mursz – polski las wiedźmy z Blair.
Położony gdzieś na Kaszubach zdobył taką sławę w rejonie nie bez powodu. Odpychał zgnilizną umierających drzew i pędów, która powoli przez dziesięciolecia rozprzestrzeniała się, zamieniając go w zmurszałe, martwe, sterczące kikuty pni. Odpychał również swoją tragiczną przeszłością zbrodni wojennej na zawsze pogrzebanych tam ludzi. Jednak zagnieżdżone w nim zło jednocześnie przyciągało i kusiło. Stało się magnesem przyciągającym psychiczne deformacje, rozchwiania i wypaczenia człowiecze. Przez lata las zebrał żniwo śmierci i wykarmił mieszkające tutaj potwory, a wreszcie wpuścił do siebie kolejne… Ofiar przybywało. O złej sławie Duchnego Lasu, na którego terenie rozrastał się Mursz ze spaloną leśniczówką w środku, Pola dowiedziała się od Kasandry w szpitalu psychiatrycznym, w którym obie próbowały poradzić sobie z własną traumą. Po opuszczeniu go Pola znalazła jeszcze jeden sposób, by sobie poradzić z tragedią rodzinną.
Podjęła się śledztwa.
Chciała uciec od siebie i swojego problemu, angażując się w życie innej osoby, a Kasandra podsunęła jej osobisty sekret, który świetnie się do tego nadawał. Zwłaszcza że zło w Duchnym Lesie nadal mnożyło się, krążąc po lesie zwielokrotnione po jego zakamarkach w swojej najgorszej postaci. Świadkiem najnowszej zbrodni była właśnie Kasandra.
Mursz nadal zabijał!
Autorka stworzyła mroczne i jednocześnie fascynujące miejsce przyciągające zło i ludzi, ale również moją uwagę potęgowaną przez umiejętne podsycanie ciekawości. Plastyczne opisy miejsca silnie pobudzające wyobraźnię, wydarzenia opowiadane naprzemienne w trzech płaszczyznach czasowych przez trzy narratorki: Polę i nieżyjące ofiary – Laurę i Mariannę, oraz przez tajemnicze, odrzucone przez społeczność osoby o nie do końca jasnych zamiarach i działaniach, budowały, wraz ze zwierzętami kojarzonymi od zawsze z mrokiem, atmosferę niepewności i obawy gęstą od skrajnych emocji. Lęku jednak przyciągającego, zaciekawiającego, wręcz pociągającego swoim wybrzmiewającym złem w zachowaniach, postawach i czynach ludzkich spiętrzających dramatyczne wydarzenia. Zaskakujących zwrotami akcji i kierunkami rozwoju wątków w miarę upływu opowieści i ujawnianych tajemnic z przeszłości poszczególnych bohaterów, by w ostateczności uwolnić las od klątwy i złej sławy narzuconych mu przez ludzi.
Mursz to przerażająca metafora psychiki ludzkiej.
Po trzech świetnych powieściach autorki (Miała umrzeć, Bliżej niż myślisz, Topieliska) wiem, że tym, co eksploruje w swoich historiach to skomplikowana i nieprzewidywalna psychika ludzka. Dokładnie to samo jest w tym thrillerze psychologicznym. Las w stanie rozkładu z trawiącym go grzybem odzwierciedla to, co dzieje się w ludzkiej dżungli. Zło mnoży się, zaraża i niszczy psychikę tak samo, jak śmiercionośny grzyb drzewa w lesie, pozostawiając po sobie ofiary śmiertelne lub martwe psychicznie. To dlatego wszyscy główni bohaterowie powieści byli nim w jakiś sposób zarażeni, a przez to okaleczeni, wypaczeni, zdeformowani lub martwi wewnętrznie.
Zmurszali.
Jak drzewa, umierali, stojąc i zarażając innych. To dlatego przesłanie tej książki wybrzmiewa w jednym, niepozornym zdaniu wypowiedzianym przez Laurę – Jedynym złem, które czai się w mroku, nie są zwierzęta ani duchy, ani nawet diabelskie moce, w których istnienie wierzą tutaj niektórzy, lecz człowiek.
Człowiek noszący w sobie Mursz i nim zarażający.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Mursz – Ewa Przydryga, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza, 2021, 352 strony, literatura polska.
Zwiastun książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz