Czy jest Rebrow? – pytali rozbawieni turyści, dzwoniąc do dyżurnego Placówki Straży Granicznej w Ustrzykach Górnych. A jak wygląda praca prawdziwych, a nie filmowych pograniczników?
To pytanie zadała sobie autorka, próbując odpowiedzieć na nie w swoim reportażu. Zadała je również Leszkowi Lichocie grającemu główną rolę właśnie Wiktora Rebrowa. Kapitana Straży Granicznej w Ustrzykach Górnych w cieszącym się ogromną popularnością w kraju i za granicą serialu Wataha. Jego siedemnaście kryminalno-sensacyjnych odcinków kręcono w Bieszczadach na pograniczu polsko-ukraińskim. Również oglądałam go z ogromnym zainteresowaniem i muszę przyznać się, że na jego podstawie stworzyłam sobie romantyczno-przygodowy rys tego zawodu. Jednak aktor jednoznacznie odciął się od tego zidealizowanego przez film podejścia do pracy strażnika granicznego.
To z tym zjawiskiem zawalczyła autorka.
Brutalnie. Już od początku. Zacytowała wypowiedź jednego z funkcjonariuszy Straży Granicznej – Leżały obok siebie przykryte liśćmi paproci. Trzy martwe dziewczynki. Razem z matką i młodszym bratem przeszły przez zieloną granicę między Ukrainą a Polską i na niej już zostały. „Pamiętam ich otwarte oczy” – mówi pogranicznik. To po tym fragmencie zadałam sobie pytanie, czy będę w stanie czytać dalej?
W tym momencie skończyły się żarty.
Zaczęła się relacja z frontu walki na pograniczu polskim i jednocześnie Unii Europejskiej. Brutalnej, bo dla wielu o lepsze życie, a czasami o życie w ogóle. Ogrom materiału, który zebrała autorka z rozmów z pogranicznikami, obserwacji ich pracy w terenie, lustracji pomieszczeń niedostępnych zwykłemu człowiekowi, ale również z przemytnikami w więzieniu i imigrantami, podzieliła na szesnaście rozdziałów tematycznych. W dużej mierze porządkujących zagadnienia, ale i pozwalających na wejście w szczegóły, trochę historii, dane statystyczne, a przede wszystkim przytoczenie fascynujących i przerażających, wstrząsających opowieści z codziennej pracy jej bohaterów z Ustrzyk Górnych, Medyki, Hermanowic, Wojtkowej i wielu innych placówek. Historii, które albo ilustrowały praktycznie oficjalne dane i informacje, albo stanowiły punkt wyjścia do ich podania. Te zagadnienia począwszy od codzienności pracy, specjalizacji zawodowej, pracy z psami i końmi, współpracy z organizacjami i służbami granicznymi innych państw, szkoleń w kraju i za granicą, a skończywszy na problemach ze zjawiskami społecznymi jak imigranci, przemyt, handel, przerzut i przestępstwa gospodarcze oraz zorganizowane, razem tworzyły wieloaspektowy obraz zawodu żołnierza wojsk chroniących pogranicze państwa – według definicji słownikowej.
Zawodu dla pasjonatów!
To ogromny atut tego reportażu, w którym autorce udało się, dzięki osobistym opowieściom pograniczników, przekazać jej potencjał i wagę, jako podstawowego warunku wykonywania tego trudnego fizycznie i psychicznie zawodu. Najsilniej wybrzmiała ona w jednym z ostatnich rozdziałów Opowieści pułkownika, który w całości poświęciła rozmowie z pogranicznikiem opowiadającym o najciekawszych i najniebezpieczniejszych momentach w swojej wieloletniej pracy. Można też ten reportaż potraktować jako rzetelny i wyczerpujący materiał do preorientacji zawodowej, ponieważ ma charakter doradczy. Zwłaszcza w rozdziale Jak zostać pogranicznikiem?, w którym potencjalny kandydat może wstępnie ocenić i zweryfikować nie tylko swoje wyobrażenia o tym zawodzie, ale również predyspozycje fizyczne i psychiczne oraz posiadane lub wymagane umiejętności kwalifikujące albo dyskwalifikujące na etapie weryfikacji zgłoszenia.
To realistyczny do bólu reportaż, w którym pasja, emocje i brutalne realia tworzyły mieszankę zdarzeń, w których bohaterowie relacji musieli dokonywać trudnych wyborów między sercem a rozumem i powinnością, mierząc się z sytuacjami takimi, jak obecna w Usnaszu Górnym. Ta książka, jak zaznaczyła autorka, została napisana przed wydarzeniami w Usnaszu Górnym, na granicy z Białorusią, by zaraz dodać – Straż Graniczna to jednak formacja zmilitaryzowana i zhierarchizowana… Historia osądzi, czy tam na granicy z Białorusią nie złamano prawa, czy ktoś nie przekroczył uprawnień.
To obraz zawodu, którego „romantyzm” momentalnie ulatnia się w takich sytuacjach i w których słowa Marcina Pojnara pracującego na misjach między innymi we włoskiej Lampedusie, nabierają mocy trzeźwienia rozgorączkowanych umysłów – Nie da się wszystkiego przeczytać w książce, trzeba tego dotknąć, przeżyć.
Spojrzeć w martwe oczy dziewczynek i mieć świadomość, że pozostaną one w nas na zawsze.
W jakimś zakresie charakter zawodu odzwierciedlił wspomniany przez autorkę paradokumentalny film Discovery „Manhunt” („Dorwać komandosa”), którego bohater, były komandos Navy SEAL Joel Lambert, miał uciekać pozorowanym obławom. W ciągu czterdziestu ośmiu godzin musiał zrobić wszystko, aby nie dać się schwytać. Poszczególne odcinki serialu powstawały w różnych krajach. W polskim to wyzwanie przypadło Straży Granicznej, dla której stawką był honor. To tam mogłam zobaczyć niektórych bohaterów tego reportażu.
Polecam i książkę, i filmowy paradokument, które świetnie się uzupełniają.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Straż Graniczna – Anna Gorczyca, Wydawnictwo Muza – Sport i Turystyka, 2021, 320 stron, literatura polska.
Na zachętę zwiastun ekscytującego filmu.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Jestem represjonowanym funkcjonariuszem SG, od września 1988r. pełniłem służbę również w WOP. Cały czas pełniłem służbę na granicy, najpierw „zielonej’, potem w GPK. W związku z art.8a ustawy represyjnej potrzebowałem opinii SG, że pełniłem służbę z narażeniem życia. Obecny komendant KaOSG, już generał, napisał do ministra MSWiA, że nie ma żadnych informacji, jakobym taka służbę pełnił!. Tak obecnie traktuje się żołnierzy i byłych funkcjonariuszy SG. Z koleżeńskim pozdrowieniem.