Na ostrzu książki

Czytam i opisuję, co dusza dyktuje

Facebook Instagram YouTube Lubimy Czytać Pinterest

Lala – Jacek Dehnel

1 listopada 2021

Oto i ona – wielka ikona pozłocista lat mojego dzieciństwa…

   Lala.

   Babcia, która wprawdzie miała na imię Helena, ale od urodzenia była Lalą. Historia dziejów tej zamiany była przeciekawa tak, jak fascynujące były inne opowieści, powiastki, wstawki, dykteryjki, anegdoty i migawki z przeszłości, które babcia wyciągała za niteczki wystające z kłębka pamięci i odwijając je ze starego motka, odtwarzała przeszłe historie. Bez składu i ładu, schematów i logicznego ściegu, bez troski o zachowanie ciągłości i bodajże namiastki linearności, tworząc wielobarwny, wielowątkowy patchwork z obrazów i obrazeczków jej dzieciństwa, dorastania, dorosłości w roli matki, żony i tak, tak – kochanki. Jej rozmyta, rozgałęziona wszerz i w głąb, nieogarniona opowieść o życiu wskrzeszanym z nieżywych bliskich, z fotografii, rzeczy i pamiątek, przy kimś rozpoczynana, a kończona w obecności kogoś innego, przypominała rozbuchaną naturę zielonego groszku, wypuszczającego niezliczone, coraz to nowe niespodziewane pędy chwytne dygresji.

   Nad tym chaosem czuwał jednak jej wnuk – Jacek.

   Oddany narrator nadrzędny uważnie i cierpliwie słuchający i zszywający słowem obrazki w jeden obraz rodziny wieloosobowej i wielopokoleniowej z trudną, dramatyczną historią Polski w tle, którego początek wyznaczał Kijów w 1875 roku, a koniec współczesność w Oliwie. Chociaż najwięcej uwagi w przekazie pochłaniał Lisów. Rodzinny majątek ziemski jawiący się jako magiczna, lotna kraina, w którego idyllicznej otoczce, jak w chmurze w zbitego w powietrze złotego pyłu, wnuk siedział w oknie dworu w Lisowie, w oknie zdecydowanie nieistniejącym, oparty łokciami o wyślizgany parapet i snuł swoją opowieść otulającą, wplatającą i wchłaniającą słowa babci.

   Z czasem ją zupełnie zastępując.

   Coraz częściej ukazując jej osobę w teraźniejszości, kiedy starość i degradujący proces przemijania ją upokarzały, deprecjonując i zohydzając jej ciało, łuszcząc złoto z niegdysiejszej wspaniałości ikony. Coraz częściej słysząc jakąś jedna jedyną jej historię, która została w jej ułomnej pamięci, historię złożoną z wielu innych, niedokładną i nieprawdziwą, będącą ledwie nikłym odbiciem niegdysiejszych wspaniałych, marmurowo-witrażowych narracji. Coraz trudniej godząc się z wrażeniem pustej skorupy, w której od dawna nie mieszka. Coraz częściej siadając przy niej i patrząc jak spała, jak światło z okna układało się na skórze policzków, zapadniętej po obu stronach bezzębnych ust, jak płuca pracowały spokojnie pod ubraniem; zamiast ją budzić i pytać o coś po raz kolejny, by po raz kolejny usłyszeć: »Nie pamiętam «…

   Powoli w narrację o przeszłości wkradał się opis odchodzenia w teraźniejszości.

   Bo to również opowieść o przemijaniu. O odkryciu jeszcze w wieku chłopięcym istnienia historii, w sensie powtarzalności istnień i zdarzeń w ich równoczesnej ciągłej zmienności. Na tyle ważne i doniosłe w materialistycznym świecie zaniku „rady starszych plemienia”, szamanów, bajarzy, bardów na rzecz mediów społecznościowych i braku wielopokoleniowości, że zaowocowało tym zbiorem historii. Literacką częścią kultury, na którą składają się nie tylko opowieści babć, dziadków i ciotek, ale i wierszykiem »Kto ty jesteś?… « Kultury, która jest rozumnym powtarzaniem.

   Przekazywaniem rodzinnych narracji z pokolenia na pokolenie.

   Autor, mając dar opowieści, uwiecznił to doskonale. Chociaż wątpił w swoje zdolności, bo gdy babcia dopytywała o zapis – Jak ci idzie?, wnuk odpowiadał Fatalnie. Nic się nie klei. Bo albo muszę iść chronologicznie, a to bez sensu, bo ty nigdy nie opowiadasz chronologicznie, albo dygresjami, a wtedy nikt się nie zorientuje, o co chodzi. Na co babcia ripostowała – To sobie przeczyta dwa razy.

   Mam jednak inny pomysł.

   Zamiast czytać dwa razy, można posłuchać opowieści własnej babci, wujka czy dziadka. Przyjąć rolę Jacka i tak, jak on, wsłuchać się w historię własnej rodziny. Zobaczyć mądrość z niej płynącą za zasłoną brzydkiej, upokarzającej starości i spojrzeć na nią jak na bezcenne, osobiste dziedzictwo. Może nie od razu napisać książkę, bo nie każdy posiada taki talent jak autor, ale przechować w pamięci i przekazać to swoim dzieciom i wnukom, niczym, parafrazując słowa autora – ikona pozłocista lat ich dzieciństwa. Bez tej treści pozostaniemy tylko pustą, uciążliwą i bezwartościową skorupą.

    Pozostawioną w pokoju, w szpitalu czy domu starości.

   Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

Lala – Jacek Dehnel, Wydawnictwo W.A.B., 2006, 408 stron, seria Archipelagi, literatura polska.

Lala [Jacek Dehnel]  - KLIKAJ I SłUCHAJ ONLINE Lala [Jacek Dehnel]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Wywiad z autorem nie tylko o Lali.

Autorka: Maria Akida

Kategorie: Biografie powieść bograficzna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *