Greer miała piętnaście lat i wydawałoby się, że cały świat do zdobycia.
Jednak ten świat zwęził swoje wejście do siebie dla ludzi, którzy spełniają jego standardy i jego normy. Dziewczyna nie mieściła się w nich, a właściwie nie mieścił się w nich jej biust. Był zbyt duży. To on nie mieścił się w tym wejściu. To on zmuszał ją do ukrywania się pod szarą bluzą w męskim rozmiarze XXL. To z jego powodu czekała ukryta pod nijaką szarością, czekając, aż świat stanie się lepszy. To on uniemożliwiał jej swobodę nawiązywania kontaktów zwłaszcza z chłopcami. To on zmuszał ją do postrzegania siebie oczami innych w kategoriach mutantów. To on okupował od dwudziestu pięciu do stu procent jej procesu myślowego – jak ciążą, jak wyglądają, czy widać, jakie są ogromne. To on skomplikował jej uczucia wyrażone w zdaniu – Wstydzę się tego, że się wstydzę, że się wstydzę. I wreszcie to on przesłonił i wypaczył jej widzenie siebie. Zwłaszcza swoich zalet i możliwości.
Do czasu, kiedy poznała Jacksona.
Chłopaka, który przeprowadził się do jej miasta, a jej mama zawodowa pomagała jego rodzinie zaaklimatyzować się w nowym miejscu. Ich spotkanie spowodowało rewolucję w emocjach Greer – pragnęła być już nie tylko niewidoczna, ale i zauważalna. Chciała niemożliwego – niewidzialności z powodu biustu i widzialności z powodu Jacksona. Te dwa wykluczające się uczucia zaczęły między sobą rywalizować. Raz górę brała myśl – Nie, wolę zdusić te wszystkie uczucia w sobie pod tą wielką bluzą, żeby nie czuć zażenowania, gdy porzuci mnie dla normalnie zbudowanej dziewczyny. Innym razem przeważała druga – To nie tak, że o tym nie myślę. Myślę o tym, a potem myślę o wszystkich powodach, dla których nie powinnam o tym myśleć. Efekt tej wewnętrznej burzy emocji, a przede wszystkim drogi do pełnej akceptacji siebie wzruszył mnie.
No dobrze, się popłakałam!
Autorka stworzyła ciepłą, czułą, uważną i ważną, mądrą i terapeutyczną opowieść dla każdej nastolatki, której jakakolwiek wada, wymyśloną czy rzeczywista, przeszkadza jej czerpać radość z możliwości, jakie niesie życie. Czyni wejście w świat zbyt wąskim, by w niego wejść. Wybrała temat tabu – seksualność w okresie dojrzewania, rozwój ciała i jego seksualizacja oraz problem z jego akceptacją. Bardzo ważny i częsty w naszych czasach wyśrubowanych standardów urody promowanych przez mass media, zwłaszcza społecznościowe, w których poprawianie wyglądu filtrami jest powszechne. Ukazała to zjawisko społeczne nie tylko od strony dorastającej dziewczyny, ambitnej, uzdolnionej matematycznie, inteligentnej, wrażliwej, świetnie się uczącej, ale sprowadzonej przez normy kulturowe do niestandardowego biustu, ale i od strony jej środowiska rodzinnego i szkolnego. Wskazała wyraźnie, jak takiemu dzieciakowi pomóc i czego on oczekuje od dorosłych. Podkreśliła przy tym ogromną rolę przyjaźni rówieśniczej. Ukazała również proces stawania się kobietą w okresie nastoletnim, umożliwiając zrozumienie, że to, co było „wadą”, z czasem staje się zaletą. Narodzinom uczucia sympatii do chłopaka nadała formę motylka, który „mieszkając” w jej brzuchu, obrazował stany emocjonalne nastolatki. Ta genialna metafora serca oddawała kłębiące się uczucia w niej lepiej niż opisy. Wprowadzenie tego swoistego język emocji pozwolą na bardzo łatwe utożsamienie się każdej czytającej nastolatce z główną bohaterką, bo wbrew pozorom autorka stworzyła przeciętną postać wychowywaną w przeciętnej rodzinie i chodzącą do przeciętnego liceum.
I o to chodziło!
Bo ta historia ma przemówić do każdej dziewczyny mającej problem z akceptacją własnego ciała z jakiegokolwiek powodu. Zmienić jej postrzeganie świata, który ma poszerzyć dla niej horyzonty, a nie ona dla niego myślenie, zachowanie i postępowanie. To nie ona ma słuchać i spełniać jego normy – być zgrabną, ładną, seksowną, ale to ona może powiedzieć mu – bujaj się, bo oprócz tego, że mam wady, mam również zalety i to one wszystkie razem składają się na moją osobowość i nie pozwolę na to, by tylko jedna z nich mnie determinowała, bo tak chcą inni. Dokładnie tak zaczęła myśleć Greer, dochodząc do wniosku, że grasz dalej, nawet jak boli. Musisz, w przeciwnym razie w ogóle nie będziesz grać, bo nie możemy wszyscy ukrywać się pod bluzą, jeśli nie podoba nam się to, co dostaliśmy od życia. Autorka niczym czuła i delikatna akuszerka pomogła narodzić się tej myśli, a w konsekwencji zmienić postawę dziewczyny, doprowadzając do połączenia wszystkich sfer jej osobowości – fizycznej, emocjonalnej i intelektualnej.
Zbyt optymistycznie?
Jeśli nawet, to książka i tak gwarantuje sukces po jej przeczytaniu przez nastolatkę. Jest nim już samo uświadomienie problemu i jego postrzeganie. A to już duży krok, bo najtrudniejszy – pierwszy ku zmianie.
Dokładnie po to została napisana.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Oczy mam tutaj – Laura Zimmermann, przełożyła Agnieszka Myśliwy, Wydawnictwo YA!, 2021, 384 strony, literatura amerykańska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Dla młodzieży
Dodaj komentarz