Przebogata opowieść pod każdym względem!
Zacznę jednak od jednego, prostego zdania, które bywa wypowiadane z żalu i w złości przez osobę podstępnie zdradzoną, bo jeśli przyjrzeć się czasowi, widać wyraźnie, że to, co ważne, zawsze zaczyna się od spraw błahych – wykarmiłem żmiję na własnej piersi. To zdanie-opinię mógł równie dobrze wypowiedzieć Wiktoryn Bogusz. Szlachcic i właściciel tytułowego bohatera – Jakóba Szeli. Chama komornika, którego los i życie zależał od stojącego nad nim pana. Poddanego, który zbuntował się wobec tej bezwolnej przynależności i poddańczej zależności, które tylko niegodziwości, krzywdy i poczucie niesprawiedliwości rodziły, wszczynając w Galicji znaną z historii rzeź ziemiaństwa polskiego w 1864 roku zwanej również rabacją galicyjską bądź chłopską o charakterze antyszlacheckim i antypańszczyźnianym. Przez panów uznany za zbrodniarza i zdrajcę narodu, a przez chłopów za swojego przywódcę i wybawcę spod jarzma feudalnego. Jednak w przekazach pisanych zwyciężyła pierwsza wersja, pańska, przybierając formę czarnej legendy, którą powielali późniejsi pisarze jak Stanisław Wyspiański, Stefan Żeromski, Bruno Jasieński czy współcześnie historyk Sławomir Koper wymieniający między innymi Jakuba Szelę w opracowaniu popularnonaukowym Wielcy zdrajcy od Piastów do PRL. To w opozycji do tego jednoznacznie negatywnego wielogłosu oceniającego postępowanie historycznego Jakuba Szeli napisał tę powieść, już w tytule umieszczając wiele mówiące wyrażenie – „słowo wtóre”. Słowo drugie w polemice do „pierwszego” Słowa o Jakubie Szeli Brunona Jasieńskiego. To „słowo wtóre”, jak można byłoby się spodziewać, nie okazało się jednak „legendą białą”.
Stało się opowieścią czarno-białą udowadniającą harmonijne istnienie dwóch, na pozór wykluczających się, prawd.
Do ukazania ich dychotomii w jedności wykorzystał mity i beskidzkie legendy, zaludniając życie Jakóba Szeli postaciami realnymi oraz ze świata własnej fantazji, Biblii i miejscowego folkloru, mających zdolność przekształcania się, przeobrażania i przenikania ze świata onirycznego, marzeń i wyobraźni do świata realnego, posiadających moc jak najbardziej realnego wpływania na człowieczy los, a tym samym bohaterów powieści. Tym samym zyskując określenie – mitycznej. Ta płaszczyzna realizmu magicznego, styku fikcji i rzeczywistości, była również potrzebna do ukazania przyczyn przemienienia Jakóba z uległego chłopa w buntownika. Jego zejście do podziemi w poszukiwaniu wężowego serca to zrozumienie, dlaczego nie chciał nadal podzielać losu chamów wszystkich czasów, spuścić łeb i nie dyskutować ani z panami, ani z bogami, ani z żadnymi mocami tego świata i przyjąć w milczeniu wszystkie kije, bo inaczej się nie da. Dlaczego odrzucił obowiązujący podział usankcjonowany przez wolę bożą na panów i chłopów oraz modlitwę jako jedyną przyjętą „broń” z zastanym porządkiem rzeczy. Jego marzenie i chęć zostania panem ziszcza się wraz z odnalezieniem wężowego serca, które sprawiło zamianę osobowości Wiktoryna i Jakóba.
Tym sposobem autor przeszedł do literackiej analizy tożsamości historycznej Polaków.
Nie tej dyktowanej odgórnie, uniwersalnie i egalitarnie, ale regionalnej, a nawet lokalnej, najbliższej sercu, a w przypadku tej powieści – galicyjskiej. Jej trudnej historii, w której pojawiająca się czerwień, ujęta również w grafice okładki, adekwatnie symbolizowała nagromadzoną wściekłość chłopów, ogień trawiący dwory i krew nimi spływającą. W walce bratobójczej dzielącej Polaków na pokrzywdzonych i krzywdzących, a tak naprawdę odwracającej rolę kata i ofiary. Stąd to powieściowe splątanie tożsamości Wiktoryna i Jakóba, pana i chama, dzięki któremu mogłam zobaczyć rację jednej i drugiej strony krwawego konfliktu. Jednocześnie nie stając po żadnej ze stron, ale rozumiejąc podjęte przez obie strony działania i przyjęte postawy wraz z ich skutkami. Autor nie oszczędzał przy tym opisów brutalnych scen, makabrycznych zdarzeń i czerni zła, do którego sedna prowadził swoją opowieścią w płaszczyźnie filozoficznej pod postacią przygody, w której odczytałam delikatne nawiązanie do J. R. R. Tolkiena. Opowieścią fantastyczną, ale opartą na faktach i postaciach historycznych. I tak jak nad debiutancką powieścią Kocham cię Lilith unosił się duch Brunona Schulza, tak tutaj unosił się duch Bolesława Leśmiana. W barwnych, zmysłowych, magicznych opisach krajobrazu Beskidu Niskiego, który „płonął” nie tylko nienawiścią, krwią i ogniem, ale również czerwienią i rdzą buczynowych lasów wraz z nadejściem jesieni, by kolorem przypominać o niepokojącej czerni zła kryjącej się pod jej urodą. Nieustannie obecnej w życiu człowieka, której symbolem były stale towarzyszące w powieści i nieodstępujące na krok jej bohaterów, zmiennokształtne dwa czarty. Nieustępliwi „stróże” człowieka. To wbrew pozorom bardzo współczesne odniesienie do obecnego chrześcijaństwa, które dostrzegłam również w nawiązaniach do gier komputerowych czy momentami współczesnych, kolokwialnych dialogów. Zbliżające przeszłość do obecnych nam czasów na płaszczyźnie podobnych doświadczeń i zawartych w nich takich samych emocji, jednako odczuwanych i przeżywanych bez względu na podziały.
To tylko jeden z elementów języka narracji.
Spotkałam w tej opowieści prozatorskiej, głównie baśniowej również nawiązania do poezji. Zarówno w treści, jak i formie. Nie tylko Leśmianowskiej, ale również Mickiewiczowskiej, którą najsilniej odczułam w rozdziale O wieszaniu oraz ludowej.
Całość sprawiła, że udałam się w nieśpieszną podróż przez wiele warstw przekazów, ale i duszy człowieczej. To dlatego czytałam ją powoli, smakując i delektując się niesionym przez nią bogactwem, ku pożytkowi zrozumienia, że Polacy to wprawdzie jeden naród, ale spleciony z wielu pni, których korzenie sięgają wielu regionów stanowiących wyjściową bazę do budowy tożsamości historycznej. To tłumaczy współczesnym Polakom proza Szczepana Twardocha (Drach, Pokora) i to przekazuje również powieść Radka Raka. Jak widać po docenieniu ich prozy przez jury konkursów literackich, a także ogromnej popularności wśród czytelników – bardzo potrzebnej.
Czasami powieść ma silniejszą moc tłumaczenia zawiłej historii Polski niż opracowania historyczne.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli – Radek Rak, Wydawnictwo Powergraph, 2020, 464 strony, seria Kontrapunkty, literatura polska.
Bardzo ciekawy i merytorycznie poprowadzony wywiad z autorem.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fantastyka
Dodaj komentarz