A najprawdziwsza historia to ta, którą opowiadasz sobie w samotności.
Do takiego wniosku doszła Olivia, główna bohaterka nie tylko tego mrocznego thrillera psychologicznego, ale również wydarzeń sprzed dwudziestu lat w Widow Hills w stanie Kentucky. A ja zadałam sobie pytanie – czy aby na pewno najprawdziwsza? Wtedy była sześcioletnią dziewczynką, która ocalała i która nie dała za wygraną. Za którą wszyscy się modlili, a przynajmniej próbowali to robić, bo w głębi duszy każdy dziękował, że to nie jego dziecko zginęło tam w ciemności, kiedy podczas lunatykowania wyszła z domu w czasie burzy, a rwąca woda porwała ją. Znaleziono ją w kanale, którego kratki kurczowo się trzymała. Stała się cudem, sensacją, historią miasteczka i jego skomercjalizowaną traumą pod nazwą „Dziewczynka z Widow Hills”. Ona sama nie pamiętała tych trzech koszmarnych dni. Pozostały jej blizny po wypadku, amnezja zdarzeń, lęk przed zamkniętymi pomieszczeniami, przed niekończącą się ciemnością i przed sytuacją bez wyjścia, nieufność wobec ludzi, ale ufność we własne przeczucie i instynkt samozachowawczy.
To on zastąpił jej pamięć.
Nie chciała jednak żyć przeszłością, by ostatecznie stać się zbiorem faktów i ogólnie dostępnych informacji, bo wtedy człowiek staje się jednocześnie kimś znanymi i nieznanym – kimś, kogo inni i tak będą postrzegać po swojemu. Zmieniła więc imię i nazwisko, przeszłość zamknęła w najgłębszym zakamarku świadomości, na straży emocji postawiła umysł i wyprowadziła się z Kentucky do miasteczka w Ohio, podejmując pracę w miejscowym szpitalu w dziale logistyki.
Wszystko zmierzało ku lepszemu.
Miała nowe życie, przyjaciół, pracę, dom i prawdziwą historię, którą opowiadała tylko sobie. Dopóki nie ocknęła się w nocy przed domem z trupem u swoich stóp. Martwego mężczyzny z jej przeszłości. Od tego momentu historia znowu przestała należeć do niej. Przeszłość wymknęła się spod kontroli i zmusiła ją do rewizji.
Do wydobycia z pamięci trzech koszmarnych dni.
Autorka w subtelny, ale i intensywny sposób pokazała siłę traumy, na której bazie główna bohaterka budowała własną wersję wydarzeń, chcąc odciąć się od przytłaczającej przeszłości, z której dorośli zrobili biznes. Poprzez narrację pierwszoosobową pozwoliła mi wejść „w buty” Olivii, by tak jak ona poczuć się totalnie zdezorientowaną, zagrożoną i przerażoną odkrywanymi faktami, które zaczęły ją bombardować, zagęszczać atmosferę i rozrywać jej umysł, pogłębiając jej somnambulizm i czyniąc jej świat dookoła wrogim, niepewnym, zafałszowanym i niestabilnym w postawach i zachowaniach jej, jak dotychczas myślała, przyjaciół. Jednocześnie zaczęło pojawiać się mnóstwo pytań bez odpowiedzi, budujących napięcie coraz silniejszego i duszącego zagubienia, ukazując fascynujący proces powolnego odkrywania nieznanych faktów, burzących dotychczasowe status quo Olivii. Piekielnie trudnych do zaakceptowania, ale koniecznych do wydobycia prawdy z mroków własnego umysłu. Usunięcia rozumowego strażnika świadomości i uwolnienie wypieranych emocji towarzyszących brutalnym obrazom z przeszłości. Ich wielka niewiadoma, która ze strony na stronę ciążyła coraz bardziej, zmusiła dziewczynę do poprowadzenia ostrożnego, prywatnego śledztwa, mimo bólu, strachu, ponownie rozdrapywanych ran, a przede wszystkim ponownego narażania się na niebezpieczeństwo. Komuś zależało na jej pogrążeniu w odmętach niepamięci, a może nawet śmierci? Najciekawsze było to, że autorka tropy pozostawiała wszędzie, wykorzystując do ich zakamuflowania dwuznaczność słów i sytuacji. Zrozumiałam to dopiero pod koniec historii, kiedy myśli bohaterów wypowiadane na początku z czasem nabierały nowego znaczenia, zupełnie tracąc pierwotne. Dokładnie to samo działo się z postawami i zachowaniami wszystkich bohaterów, których pozornie jednoznaczna osobowość ulegała przemianie. Włącznie z Olivią.
Zwłaszcza z nią.
Autorce udało się pokazać wewnętrzną burzę poznawczą i emocjonalną bohaterki, wykorzystując jej asekuracyjną postawę schowaną za bezpiecznymi schematami, uwypuklając jednocześnie instynkt przetrwania. Byłam Olivią i tak, jak ona, z ogromnym cierpieniem przepoczwarzałam się do nowej, właśnie przez nią odkrywanej historii. Zupełnie innej niż ta, którą sobie opowiadała do tej pory i zupełnie innej od tej, którą narzucali jej ludzie. Miałam wrażenie, że lunatykuję na jawie, tracąc rozeznanie między rzeczywistością a snem i między prawdą a fałszem. Nic w tej opowieści nie było pewne i jednoznaczne, za to bardzo płynne i wieloznaczne, a przez to stale zaskakujące.
Dokładnie tak, jak nieprzewidywalna bywa psychika ludzka i samo życie, a przez to nasze własne „prawdziwe” historie.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Dziewczynka z Widow Hills – Megan Miranda, przełożyła Maria Jaszczurowska, Wydawnictwo Znak, 2021, 408 stron, seria Chilli Books, literatura amerykańska.
Amerykański zwiastun książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz