Trzeba czasu, by wydobyć na światło dzienne to, co zostało wymazane.
To niezwykłe, choć niepozorne, bo brzmiące, jak slogan, zdanie autor umieścił jako motto w tej publikacji, a znalazł je w książce Patricka Modiano Dora Bruder zarekomendowanej mu przez przyjaciół. Uznali, znając działalność zawodową i naukową autora (jako pierwszy wprowadził do języka katalońskiego pojęcie „koncentracja”), że na pewno przyda się mu do prowadzonych badań nad zachowaniem pamięci i tożsamości obejmujących również Holocaust. To zdanie-motto powtarzał w tej publikacji niczym mantrę, która towarzyszyła mu podczas odtwarzania losów Gizy Alterwajn. Ośmioletniej, ciężko chorej dziewczynki żydowskiej wyniesionej z warszawskiego getta w torbie lekarskiej (po hiszpańsku maleta to walizka, ale też torba pielęgniarska stąd tytuł książki) przez Irenę Sendler i umieszczonej w katolickiej rodzinie Ślązaków pod przybranym nazwiskiem Stefci Szymkowiak. Myśl Patricka Modiano nieustannie towarzyszyła mu najpierw podczas kręcenia filmu dokumentalnego Giza, la niña de la maleta (po polsku Giza, dziewczynka z walizki), a potem podczas spisywania książkowej wersji opowieści, powstałej pod naciskiem przyjaciół, którzy chcieli również przeczytać opis zdarzeń pierwotnie opowiedzianych za pomocą obrazu.
Długo zastanawiał się nad sposobem przekazu.
Ostatecznie odrzucił narrację w pierwszej osobie z punktu widzenia Gizy, przyjmując własny. Mądrego, konsekwentnego, wytrwałego, cierpliwego, a przede wszystkim czułego narratora zewnętrznego i pełnego empatii człowieka mającego świadomość rozdrapywania ran i dotykania człowieczego bólu. Zwłaszcza że Giza do piątego roku życia nie pamiętała nic, mówiąc – Nie pamiętam niczego z tamtych lat. Niczego! Ten czas miała całkowicie wymazany z pamięci, a autor zadał sobie pytanie – Co mogło przyczynić się do powstania tej próżni, wymazania z pamięci okresu, który tak bardzo zaważył na przyszłości małej dziewczynki? Chciał powiązać wszystkie sznurki i posługując się logiką, wydedukować to, co nie przestawało go intrygować z powodów zupełnie alogicznych. W efekcie powstał emocjonujący i emocjonalny historyczny reportaż śledczy delikatnie i ostrożnie wydobywający, a czasami boleśnie wydzierający z otchłani niepamięci skrawki faktów, mgnienia zdarzeń czy kilka słów ze scen w otoczeniu cierpienia, smutku i rezygnacji, ale i radości, szczęścia oraz nadziei. Pomagali mu w tym jeszcze żyjący świadkowie tamtych wydarzeń, fotografie, zachowane teksty i dokumenty urzędowe, odwiedziny miejsc zdarzeń, a przede wszystkim niezwykłe zbiegi okoliczności. Powoli zdawałam sobie sprawę, że stałam się świadkiem dalszych losów jednego z wielu tysięcy dzieci uratowanych przez wyjątkową kobietę Irenę Sendler, nad którymi wielokrotnie zastanawiałam się, czytając o jej działalności w publikacjach historycznych (Polskie Państwo Podziemne i Żydzi – JoshuaD. Zimmermann) i oglądając o niej liczne filmy dokumentalne czy biograficzny Dzieci Ireny Sendlerowej w reżyserii Johna Kenta Harrisona. Ta publikacja była o tyle nietypowa, że włączała w swoją opowieść również losy wielu osób związanych z Gizą na różnych etapach jej życia, tworząc tło historyczne okupowanej Polski, do którego poznania autor dobrze się przygotował, nadając opisywanym wydarzeniom rzetelny kontekst historyczny.
Był przy tym obiektywny.
Jednak w odniesieniu do jego wrażeń, odczuć i ocen współczesnej Polski i Polaków podczas podróży do Krakowa, Łodzi czy Oświęcimia, często jego krytyczne komentarze redaktor merytoryczny opatrywał przypisem – to subiektywne wrażenia autora ze wskazówkami prostującymi je. Nie do końca się z nimi zgadzałam, ale rozumiałam, że mogły one zaboleć. Tylko ten ból należy zamienić na korektę niedociągnięć czy poprawę stanu rzeczy, a nie go ripostować czy mu zaprzeczać. Uważam, że w każdej krytyce kryje się ziarno prawdy i warto je wydobyć i uważnie przyjrzeć się mu, ku rozwojowi.
Zresztą ten rodzaj subiektywizmu autora towarzyszył mu nieustannie.
W relacje z kontaktów ze swoimi bohaterami wplatał swoje wrażenia, emocje, przemyślenia, koncepcje, natłok myśli i wspomnień, które ginęły w mękach, w ciszy i w pustce, opisując przy tym własne rozedrgane stany duchowe i zachowania, w których w pokorze trzeba stanąć twarzą w twarz z milczeniem, przerwanym na 18 sekund opowieści. Jednak to dzięki takiemu życzliwemu nastawieniu, stworzył ciepłe relacje ze swoimi bohaterami, budując je przede wszystkim na płaszczyźnie zaufania, akceptacji i zrozumienia. To ta postawa pełna szacunku, cierpliwości i delikatności pozwoliła mu ukazać wieloaspektowość losów jednego dziecka – obozów koncentracyjnych, realiów getta, stygmatu naocznego świadka Zagłady, warunków życia w okupowanej Polsce, traumy wojennej, a przede wszystkim szczęście tych, którzy odnajdywali bliskich, przeciwstawione rozpaczy tych, którzy tracili kogoś kochanego, choć niepołączonego z nimi więzami krwi. To historia nieskupiająca się tylko na „szczęściu” ocalałego dziecka, ale jego traumie wymazującej z jego pamięci wszystko w myśl obowiązującej go zasady – być wdzięczna i nie zadawać pytań. Nigdy! Podszytej permanentnym lękiem i strachem. Również nawiązująca do konsekwencji psychicznych i społecznych poniesionych przez wszystkich umożliwiających Gizie ocalenie.
Po przeczytaniu tego wyjątkowego, bo wielopłaszczyznowego i wielowątkowego reportażu, miałam pewność, że autor dokładnie wpisał się w kolejną myśl Patricka Modiano – w pamięci tkwi »powołanie pisarza«. To z takich powodów powstają tak niezwykłe opowieści, ukazujące cudowne działanie uniwersalnej prawdy również do stosowania w codziennym życiu, w obecnych nam czasach – trzeba czasu, by wydobyć na światło dzienne to, co zostało wymazane. Od siebie dodam – by zaznać przynajmniej spokoju, a może nawet szczęścia.
Ponadczasowa wskazówka w każdej traumie.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Dziewczynka z walizki – David Serrano Blanquer, przełożyła Małgorzata Maruszkin, Wydawnictwo Bellona, 270 stron, literatura hiszpańska (katalońska).
Filmowa wersja losów Gizy.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Dodaj komentarz