Anna często śniła o tym, jak go zabija. Jak zakrada się po cichu i jednym pewnym ruchem przesuwa ostrzem po jego gardle.
A potem znaleziono martwe ciało Christoffera Mossinga w jego domu. Trzydziestosiedmioletniego adwokata śmiertelnie ugodzonego nożem. O morderstwo oskarżono właśnie Annę, którą zarejestrowała kamera monitoringu, gdy opuszczała posesję mężczyzny. Zaskakujące było jej zachowanie. W zasadzie stała kilka minut i patrzyła prosto w obiektyw. Nie próbowała zdemontować ani roztrzaskać kamery. Stała spokojnie cała we krwi i patrzyła w obiektyw z kamienną twarzą, zanim się oddaliła. Czy tak zachowuje się morderca? Nie tylko ja zadawałam sobie to pytanie.
Coś się tutaj nie zgadzało.
Na dodatek po kilku latach od zdarzenia na biurko dziennikarki śledczej Heloise Kaldan zaczęły napływać listy od poszukiwanej za to morderstwo Anny. Tajemnicze, z szyfrowanymi wiadomościami, a jednocześnie zawierające wiele osobistych informacji o dziennikarce. Tak jakby Anna bardzo dobrze ją znała. Jednoznacznie domagała się w nich również opisania jej historii. Chciała upublicznienia prawdy, licząc na zawodowy obiektywizm Heloise, chociaż nie był to jedyny powód zaangażowania w sprawę dziennikarki.
Od tego momentu zaczęło się dochodzenie.
Dwutorowe. Z jednej strony kopenhaskiego wydziału kryminalnego z Erikiem Schäferem na czele przekonanym o winie Anny, a z drugiej strony dziennikarki niebędącej tego pewną. Interesowała ją tylko prawda, która zaczęła dotyczyć również jej życia osobistego.
Ostatecznie okazała się przerażająca!
Bardziej niż morderstwo i bardziej niż kolejne ofiary, które pojawiały się w toku obu śledztw. Autorka umiejętnie budowała napięcie, dawkując mi informacje podające w wątpliwość winę Anny, a jednocześnie stopniowała skalę grozy odkrywanych faktów prowadzących prosto do ogromnego i poważnego problemu społecznego, z którym boryka się nie tylko Dania, ale również cały świat. Jednocześnie skupiała moją uwagę na dziennikarce wplątanej w problem pośrednio, ukazując psychologiczny obraz indywidualnych zniszczeń w psychice konkretnego człowieka. To spojrzenie na problem z wielu punktów widzenia różnych osób, z odmiennych powodów w niego zaangażowanych, pozwoliło mi na ujrzenie sieci zależności psychologicznych i finansowych, w których ofiara może być jednocześnie katem. Odrzucić również ocenę postępowania bohaterów sięgających w skrajnej rozpaczy, determinacji i bezsilności po „argumenty” ostateczne. Autorka tworząc tę misterną intrygę kryminalną o wielowymiarowej konstrukcji psychologicznej i społecznej, powoli ostrze oskarżenia, w miarę rozwoju fabuły, skierowywała w stronę duńskiego wymiaru sprawiedliwości. Mrocznego punktu, którego przejrzystość przy Stanach wyglądała na najbardziej skryty naród w zachodnim świecie. Taka postawa była wypadkową polityki i moralności i obowiązywała tu od zawsze, a sam wymiar kar w duńskim kodeksie był niedorzeczny. Nie dziwi mnie to, ponieważ Dania jest jedynym krajem, który jako członek Unii Europejskiej wykluczył ze współpracy z nią swój wymiar sprawiedliwości. Okazuje się, że cykl Mroki Kopenhagi to nie tylko dobra rozrywka, ale również ostrze broni jak ostrzeżenie skierowane w politycznych decydentów. Nie tylko duńskich.
Ciekawa jestem, kogo na cel obierze autorka w kolejnej części?
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Ostrze – Anne Mette Hancock, przełożyła Edyta Stępkowska, Wydawnictwo Mova, Wydawnictwo Kobiece, 2021, cykl Mroki Kopenhagi, tom 1, literatura duńska.
Duński zwiastun książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz