Oj, się wzruszyłam!
Bardzo! Nie przypuszczałam, że mój trzeci powrót do Sugarloaf na farmę braci Arrowoodów wzbudzi aż takie emocje. A przecież po Wróć do mnie i Zawalcz o mnie powinnam być na to przygotowana. I byłam, ale nie na tego rodzaju emocje. Zupełnie dalekie od wątku romantycznego, będącego tłem dla dużo ważniejszych rzeczy niż miłość. Przynajmniej tak myśleli główni bohaterowie trzeciej części tetralogii Arrwood Brothers – Sean i Devney. Nierozłączni od szóstego roku życia, którzy zrozumieli wreszcie, że łączy ich oprócz przyjaźni również miłość. Właściwie spełniona, bo sceny erotyczne, wyznania miłości i słowo kocham cię pojawiały się naprzemiennie niemalże na każdej stronie powieści. Nie podtrzymywał więc tutaj mojej uwagi znany schemat w romansach wyczekiwania między pożądaniem a spełnieniem.
Co więc zatem pochłaniało całą moją uwagę?
Otóż autorka w historii trzeciego z braci Arrwoodów i jego przyjaciółki spiętrzyła tyle problemów nie do rozwiązania i przeszkód nie do pokonania, że bycie razem wydawało się niemożliwe. Sean nie mógł zamieszkać w Sugarloaf nie tylko dlatego, że go nienawidził, ale również ze względu na profesję i styl życia z nią związany. Jako zawodowy baseballista podpisał milionowy kontrakt na Florydzie, z którego nie mógł się wycofać bez poważnych konsekwencji finansowych, a poza tym nie byłby obecny w życiu Devney ze względu na bardzo częste wyjazdy. Z kolei Devney nie chciała opuścić Sugarloaf z nie do końca jasnych dla mnie powodów. Nie miała więc zamiaru niszczyć przyjaźni, wchodząc w związek z trzecim z braci Arrwoodów, tłumacząc się – To jednak mnie nie interesuje. Zainteresowanie prowadzi do pragnienia, pragnienie do złych wyborów, a one z kolei do wiecznego smutku i żalu. Mam już tego tyle, że mi wystarczy.
I tutaj jej nie rozumiałam!
Przyznawałam rację Ellie, żonie Connora, pary z pierwszej części cyklu, która jej tłumaczyła – Nic nie stoi wam na przeszkodzie oprócz waszych błędnych wyobrażeń. Według mnie celna diagnoza kuriozalnej sytuacji i może dlatego tak bardzo irytowała mnie postawa Devney, dopóki nie poznałam jej tajemnicy ukrywanej nawet przed Seanem. Jej ujawnienie zmieniło wszystko w tej opowieści – postawę bohaterów, nastawienie najbliższych, kierunek rozwoju fabuły na bardziej obyczajowy niż romansowy, a także rodzaj nowych pojawiających się wątków.
Całość rozłożyła mnie emocjonalnie na łopatki.
Autorka wykorzystała sytuację wziętą z życia, dla której związek głównych bohaterów stał się w pewnym momencie tłem, a zarazem uczuciem wystawionym na próbę przetrwania w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Podkreśliła przy tym znaczenie przyjaźni i obecność najbliższych w trudnych momentach, a także ważność dzielenia się podobnymi doświadczeniami otwierającymi drzwi do empatii. To historia, którą autorka przejmująco zilustrowała radę matki pozostawioną Seanowi – Celny kolejny strzał wytacza właściwą drogę. Jej przesłanie towarzyszyło mu nieustannie w walce nie tyle o drogę do serca przyjaciółki, bo ona była bardzo prosta, ile do umysłu uwięzionego między kratami jej postaw, wyobrażeń i uprzedzeń stworzonych przez ukrywaną tajemnicę z przeszłości. Walka o jej odwagę w podjęciu decyzji okazała się tak samo wyczerpująca emocjonalnie, co walka o uczucie.
Zastanawiam się, jaką historią autorka obdarzy ostatniego z braci Arrwoodów, Jacoba, bo że będzie emocjonująca i emocjonalna, tego jestem pewna! Emocje to przecież znak rozpoznawczy tego cyklu.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
On jest dla mnie – Corinne Michaels, przełożyła Barbara Górecka, Wydawnictwo Muza, 2021, 448 stron, tetralogia Arrowood Brothers, tom 3, literatura amerykańska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Romans
Dodaj komentarz