Tworzyli zgraną paczkę przyjaciół.
Od szalonych czasów studenckich, kiedy to zawiązały się między nimi nici sympatii, które z czasem przerodziły się w miłość potwierdzoną związkami małżeńskimi. Od tego momentu ich dwa tandemy Helen i Daniel oraz Rory i Serena tworzyli nierozerwalną czwórkę, którą wiązały również koneksje rodzinne, bo Rory i Helen byli rodzeństwem oraz kontakty zawodowe, bo Rory i Daniel prowadzili firmę architektoniczną odziedziczoną po ojcu Helen i Rory’ego.
Razem stanowili idealny układ!
Prowadzili idealne życie, w idealnym miejscu, jak brzmi informacja umieszczona na okładce tytułowej książki. Na dodatek tę pełnię szczęścia dopełniały ciąże obu kobiet. To właśnie tygodnie dzielące do porodu Helen odmierzały czas narracji rozpoczętej od otrzymania przez nią przejmującego listu bez podpisu. Do najbardziej niezorientowanej osoby w całej katastrofalnej sytuacji, w jakiej znalazła się czwórka bohaterów, sądząc po jednym ze zdań w nim umieszczonych – „Dobrze, że nie znałaś prawdy o tym, co się wtedy wydarzyło. Może byłoby lepiej, gdybyś nigdy jej nie poznała”.
Ja chciałam! Bardzo!
Od 24. tygodnia, czyli od 6. miesiąca ciąży, kiedy jeszcze wszystko toczyło się normalnym rytmem, zaczęłam uważnie przysłuchiwać się historii opowiadanej naprzemiennie przez dwie kobiety i przyjaciółkę Helen, Katie, których trójgłos wprowadzał w ich grupę Rachel. Dziewczynę również ciężarną, która szybkim klinem weszła w ich stabilny układ, fundując im idealny koszmar. Zdecydowanie nie pasowała do nich. Prowadziła zupełnie inny styl życia, kierując się w swoim postępowaniu odmiennym systemem wartości. Co nie znaczy, że był zły. Był inny, a przez to intrygujący. To wystarczyło, aby weszła do ich życia, w ich związki, na ich imprezy, a nawet zamieszkała w domu Helen i Daniela.
Odkrywanie kim była, okazało się fascynujące.
Skrupulatnie układałam ze skąpych informacji wyławianych i wyłuskiwanych z opisów poszczególnych bohaterek oraz kilku tajemniczych, bezimiennych narratorów, jej obraz, ale im więcej miałam danych, tym bardziej zmieniał się bohater obrazu niczym w złudzeniu optycznym. Ku mojemu zaskoczeniu zaczynałam wyraźnie widzieć obok Rachel również czwórkę przyjaciół. Jednak nie z ich życiem formalnym, ale tym niewidocznym, mrocznym, niedopowiedzianym i ukrytym pod grubą warstwą hipokryzji. Rachel była tylko papierkiem lakmusowym ukazującym ich prawdziwe twarze, obnażającym i przenicowującym ich system wartości skonfrontowany z systemem „niedobrej” Rachel.
Robiło się coraz ciekawiej, niebezpieczniej i duszniej od narastającego zła.
Autorka zbudowała skomplikowaną intrygę psychologiczną na krzywdzie jednej osoby i jednym kłamstwie sprzed dziesięciu lat, które z czasem rozrosły się, tworząc gęstą sieć oszustw, sekretów i półprawd, na których przyjaciele zbudowali życie i planowali dalszą przyszłość. Napięcie rosło w miarę czytania nie tylko z powodu wszechobecnego ciężaru wielu tajemnic, ale również wzmagającej się dezorientacji Helen zmęczonej ciążą i nieracjonalnym zachowaniem męża, irytującą i nie do końca jednoznacznie oraz jasno określoną w zachowaniu Rachel, wokół której narastała niechęć, a nawet wrogość reszty, a także zaskakującymi odkryciami nagle zmieniającymi kierunki akcji. Odliczanie tygodni do porodu Helen stało się jednocześnie odliczaniem czasu do rozwiązania intrygi.
Podwójnego katharsis.
Suspensu zbudowanego na trującej strukturze zła spowitej w gęstym mroku tajemnicy, cicho i niewidocznie rozrastającej się pod powierzchnią idealnego życia, które przerażało swoją skalą dwulicowości. Jestem pod wrażeniem przemyślanego wykorzystania do tego celu elementów fabuły, w tym emocji bohaterów umiejętnie przelanych na mnie – zmęczenia, irytacji, głodu informacji, dezorientacji, wściekłości, niepewności, zagrożenia, rozdrażnienia, żalu, bezsilności, zdrady, a przede wszystkim poczucia jednego wielkiego oszustwa, na którym przyjaciele pozwolili Helen zbudować złudzenie szczęścia. Spektrum emocji było dużo większe, a ich dynamika falowała i zmieniała się wraz z kierunkiem rozwoju wydarzeń. Autorka dobrze też dobrała bohaterów oraz dostępność do ich myśli i odczuć, prześwietlając jednych na wskroś, a innych ukrywając w cieniu niedopowiedzeń. Miałam być zdezorientowana dokładnie tak, jak Helen. Również ich role w tej historii dopasowała precyzyjnie. Katie nie była tylko wspierającą i lojalną przyjaciółką Helen. Była również dziennikarką demaskującą zakłamanie wymiaru sprawiedliwości bagatelizującego gwałty poprzez umarzanie ich spraw w sądach.
Ukazanie przerażających skutków kłamstwa i marginalizowania gwałtów to główne przesłania tego thrillera psychologicznego.
W otoczce bardzo dobrej rozrywki.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Greenwich Park – Katherine Faulkner, przełożyła Anna Rajca-Salata, Wydawnictwo Muza, 2021, 384 strony, literatura angielska.
Angielski zwiastun thrillera.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz