Udzielił mi się entuzjazm Alice!
Przyjaciółki głównej bohaterki – Sam i matematyczki, która nosiła zabawne tiszerty z hasłami typu: Matematyk w kinie? Szuka miejsc zerowych. Wszędzie dostrzegała reguły działań jej ukochanej dziedziny. Dla niej świat był zbudowany z działań, funkcji i algorytmów. Nawet życie podlegało tym regułom. Początkowo troszkę się temu przekonaniu opierałam, bo zwłaszcza życie z pewnikami i dogmatami nie ma zbyt wiele wspólnego, ale gdybym miała podsumować tę opowieść o zespole nauczycielskim pracującym w jednej z najlepszych prywatnych szkół podstawowych w USA, to sprowadziłabym ją do jednego, prostego równania na pełnię życia:
(strach : radość) x nadzieja = pozytywna zmiana
To właśnie te trzy zmienne, czynniki czy dane wytyczały kierunki wektorów działań i zachowań bohaterów, tworząc szalone sinusoidy fabuły, a w efekcie zaskakujący wynik.
No proszę, jakiego bakcyla załapałam od Alice!
W jej środowisku było o to bardzo łatwo. Bakcyla radości załapała również Sam, która przeniosła się na wyspę Galveston z innej szkoły. Właściwie to była ucieczka przed Duncanem, w którym była beznadziejnie zakochana, bo bez wzajemności. Nawet nie walczyła o jego uwagę, z góry zakładając – Kto mógłby pokochać kogoś takiego jak ja? W nowej szkole depresję pokonała radością, którą pomógł ją zauważać w codzienności jej nowy dyrektor Max. Wypatrywała jej wszędzie i we wszystkim, zmieniając się z szarej, smutnej myszki w kolorową panią z biblioteki szkolnej, w której pracowała. Tutaj nabrała apetytu na życie i wszystko układałoby się idealnie, gdyby nie nagła śmierć uwielbianego przez wszystkich dyrektora Maxa. Jego funkcję przejął Duncan.
Ten Duncan!
Od tego momentu zmienne strachu i radości rosły w górę wprost proporcjonalnie do pojawiających się problemów związanych z nowym dyrektorem, który nie był tym samym mężczyzną, jakiego Sam znała z poprzedniej szkoły.
Duncan zmienił się w potwora!
Przyczyna tej negatywnej zmiany tkwiła w traumatycznej przeszłości Duncana. Świadomie ukrywał ją w tajemnicy. Jednak nie był w tym odosobniony. Sam też posiadała swój sekret, który przyczynił się do jej zmiany stylu życia i nastawienia do rzeczywistości. Autorka na tych tajemnicach zbudowała intrygę romantycznego wątku. Zrobiła wszystko, by czynnik strachu i lęku narobił bałaganu i zamieszał w postanowieniach obojga. Jednak też i wszystko, by radość, przyjaźń i rozmowa to apokaliptyczne zamieszanie w życiu Sam i Duncana przemieniły w pozytywną zmianę. I tak jak w przypadku poprzednich terapeutycznych powieści autorki (To, co bliskie sercu, Milion nowych chwil) ponownie mogę stwierdzić, że to bardzo okrutna opowieść w okaleczeniu psychicznym bohaterów, ale jednocześnie ciepła w emocjach pokonujących te traumy. Historia dwojga nieufnych ludzi o niskim poczuciu własnej wartości, którzy pokonali strach i lęk szczerą rozmową i wsparciem bazującym na podobnych doświadczeniach oraz przy wsparciu życzliwych ludzi. Osób uczących się radzenia sobie z życiem, które uświadomiły sobie, że szczęście nie przychodzi bez poświęcenia, a miłość sprawia, że stajemy się lepsi, bo jest trudna.
Jednak uwaga!
To remedium na problemy i nieszczęścia życia, jakim jest radość, jest bardzo ulotne, bo nic nie trwa wiecznie. Nawet jak na coś zapracujesz, prędzej czy później to stracisz. Chodzi o to, by nauczyć się zbierania małych przyjemności po drodze. Nawet jeśli jest to początkowo intencjonalne, wyrachowane i mające określony cel – uczynić z każdego dnia święto. Brzmi górnolotnie i niewiarygodnie, ale działa!
Udowodnione matematycznie na początku wpisu.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
To, czego pragniesz – Katherine Center, przełożył Filip Sporczyk, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza, 2021, 414 stron, literatura amerykańska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Dodaj komentarz