Świat to takie gówniane miejsce.
Ten kolokwialny wniosek co jakiś czas padał z ust bohaterów tego thrillera z nurtu nordic noir. Autor zrobił wszystko, by wiarygodność ich odczuć miała potwierdzenie w realiach, w których żyli. W pozornie bezpiecznych, współczesnych Helsinkach, w których ktoś urządził polowanie na czarownice według makabrycznych powieści najbardziej poczytnego, rodzimego pisarza Rogera Koponena.
Pierwszą ofiarą stała się… jego żona.
Znaleziono ją martwą w ich domu, siedzącą przy stole w wieczorowej, czarnej sukni z sardonicznym, euforycznym, wręcz histerycznym grymasem uśmiechu zastygłym na twarzy. Wkrótce sprawca zaczął udowadniać, że dokładnie przeczytał powieści pisarza, pozorując sceny z kolejnymi denatami na te literackie. Życie następnych ofiar zależało już tylko od tempa śledztwa prowadzonego przez młodą aspirantkę Jessikę Niemi i jej ekipę dowodzoną przez nadkomisarza Ernego Miksona. Wydawałoby się pozytywnych bohaterów w tym bagnie demonicznych wątków, ale z czasem okazujących się również osobami okaleczonymi psychicznie przez swoją przeszłość i fizycznie przez choroby, ze świetnie skrywanymi tajemnicami idealnie uzupełniającymi krajobraz otoczenia skąpany w mroku i egzystujących w nim ludzi. Nie tylko w przenośni, ale również realnie. Z północną zimą z krótkimi dniami i szybko zapadającym zmierzchem, wyjącym wiatrem, zawiejami śnieżnymi, zacinającym deszczem, kąsającym mrozem i łysymi koronami drzew wyławianymi reflektorami samochodów z mroku. Nawet budynki w stolicy wyglądały wręcz nierealnie na tle czarnego nieba oświetlonego światłami miasta i księżycem jak wieżowce w Gotham City z ukrywającym się gdzieś wśród nich szalonym mordercą.
Na dodatek śledztwo ponosiło stale porażki.
Zespół operacyjny szybko zauważył, że stał się zabawką w ręku sprawcy, który zawsze wyprzedzał ich o krok, dając temu cyniczny wyraz, a czasami podrzucając makabryczny ślad. Ten obraz niepewności, poczucia nieustannie grożącego niebezpieczeństwa i ogarniającej powoli bezsilności wobec sprawcy, potęgowały bolesne myśli, pełne cierpienia majaki senne i traumatyczne wspomnienia Jessiki, wbijające się od czasu do czasu klinem w toczące się na bieżąco śledztwo. Początkowo nie wiedziałam, po co i dlaczego, ale z czasem wszystko zaczęło idealnie zazębiać się, tworząc jedną, spójną całość, której efekt można określić zdaniem pojawiającym się w umyśle młodej aspirantki, usłyszanym od świadka.
Najważniejsze pozostało niezauważone.
Dokładnie taka była też ta mroczna historia z podwójnym dnem albo ukrytym przesłaniem, które można nie zauważyć, rozsmakowując się tylko w mrocznym wątku albo być uważnym i odczytać je na końcu w mowie pogrzebowej. Jej warstwa rozrywkowa, na którą składa się intryga zabójcy i próbujących ją rozwikłać śledczych to zabawa autora z metaforą odwołującą się do średniowiecznej inkwizycji ścigającej współczesne „czarownice” oraz do morderczych poglądów ukrytych w szaleństwie ludzkiego umysłu. Jej potencjał filmowy został dostrzeżony przez producentów z Hollywood, który już pracuje nad serialową adaptacją powieści. Jednak nie to było w tym najważniejsze i mam nadzieję, że Amerykanie nie zgubią w wizualnej formie opowieści dużo ważniejszego wątku – jej przesłania. Jeśli naszą logikę umysłu potraktujemy jak snop światła latarki wyłaniający z mroku opowieści najważniejszą frazę, to powinniśmy zacząć od oświetlenia tytułu, pod którym kryją się opowieści o życiu, bo tam, gdzie jest czytelnik, tam musi być powieść. Jednak nie ta fikcyjna, ale ta realna, którą sami tworzymy. Autor tak skonstruował opowieść, bym uświadomiła sobie, że losy Jessiki to powieść-życie „napisana” jej emocjami i doświadczeniami, które stawały się powoli moim udziałem. To ja tworzyłam z kolei następną, nadrzędną powieść-życie, w której rekwizytem była ta książka.
Mało tego!
Autor powtórzeniem fragmentu tekstu cytowanego z innej książki w książce przeze mnie czytanej zasugerował, że moja realna rzeczywistość jest jej powieleniem, w której ja „piszę” swoją powieść, bo tak naprawdę każdy z nas jest pisarzem własnego życia. Tylko od nas zależy jego jakość i jakość naszych „czytelników”. Wiernych i lojalnych czytelników, którzy bez względu na popełniane błędy, złe wybory, nieprzemyślane postawy i czyny zawsze będą „czytali” nas z szacunkiem i zrozumieniem. Takim, jakim Erne był dla Jessiki pomimo gównianego miejsca, w jakim przyszło im pisać swoje mroczne powieści. Życzę wszystkim i sobie również tylko takich „wiernych czytelników”.
Autorowi nie muszę, bo już ma!
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Wierny czytelnik – Max Seeck, przełożył Emilia Gieda, Wydawnictwo Sonia Draga, 2021, 436 stron, literatura fińska.
Osobiste zaproszenie od autora.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz