…nie powinnaś jej się bać, że można nad nią zapanować, można sobie z nią poradzić, można ją poskromić.
Ellie słyszała te słowa od kolejnych psychologów, neurologów i specjalistów od snu, odkąd w wieku około czterech lat pojawiła się w niej Siggy. Jej drugie ja. Mroczne alter ego przejmujące w nocy kontrolę nad jej ciałem i zachowaniem. Medycznie nazywano ją współświadomą dysocjacją tożsamości. Jej mama wtórowała lekarzom, że dadzą sobie z nią razem radę. Wystarczy zamykać Siggy na noc i nie wypuszczać do rana, aż fuga minie i wszystko będzie pod kontrolą. To przez tę chorobę dziewczyna w wieku dziewiętnastu lat miała osobowość czternastolatki, lęk przed wszystkim i wszystkimi, a zwłaszcza przed tym, co mogłaby zrobić na wolności podczas fugi. To dlatego była całkowicie zależna od matki. Ufała jej bezgranicznie. Nie chciała, by powtórzył się „wypadek” z jej najlepszą przyjaciółką, której nie odnaleziono do tej pory, a właśnie zaginął jej chłopak Matt i wszystko wskazywało na to, że sytuacja miała się powtórzyć.
Wszystko wskazywało na to, że miałam przed sobą bardzo dobry thriller psychologiczny.
I tak było do momentu, w którym zamienił się w piekielnie emocjonujący thriller, w którym Ellie wbrew matce zaczęła na własną rękę dociekać, co stało się z Mattem. Jednocześnie dochodzenie prowadził sierżant Mae wraz z posterunkową Ziegler. Dodatkowo naprzemiennie pojawiała się transkrypcja klinicznego nagrania dźwiękowego z Ellie prowadzonego przez dr. Coxa, z którym leczenie dziewczyny zostało przerwane przez matkę. W miarę powoli posuwającego się dochodzenia zaczęło pojawiać się wiele nowych faktów, ujawnień sekretów z przeszłości bohaterów i wątków dotąd ukrywanych przez nich, które potęgowały napięcie, za każdym razem zaskakując i zmieniając kierunek rozwoju historii. Tym samym zmianie ulegał również obraz psychologiczny głównej bohaterki.
Nic już nie było tym, czym wydawało się na początku.
Autorka w wydarzenia zaangażowała wiele postaci, z których każda była ważna w procesie ujawniania ukrywanej prawdy. Każda z nich wnosiła kolejne ważne elementy do misternej układanki, która ostatecznie ukazała zaskakujący obraz. Na pewno nie ten, który założyłam sobie na początku tej historii. Wątek psychologiczny nie był w niej jedynym i najważniejszym. Okazał się przykrywką, pod którą autorka ukryła szerszy i bardzo ważny problem społeczny. Poszerzyła spojrzenie odbiorcy daleko poza psychikę człowieka, kierując uwagę na ogólnoświatowe zjawiska społeczne. Tym samym wzbogaciła czysto rozrywkową postać powieści o funkcję społecznie użyteczną.
To był jeden z jej największych atutów.
Na dodatek tak skonstruowanej, że pochłaniała moją uwagę do ostatniej strony z przesłaniem – Nie bierz nic na wiarę. Radzę wziąć sobie do serca tę myśl przed rozpoczęciem tej perfekcyjnie i koronkowo przygotowanej przygody ze skomplikowaną psychiką ludzką, do której namawiam.
Warto!
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
W zamknięciu – Kate Simants, przełożył Jerzy Wołk-Łaniewski, Wydawnictwo Muza, 2021, 512 stron, literatura angielska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz