Połączyła ich furgonetka.
Cała czarna, włącznie z felgami, przyciemnianymi szybami, smolistymi zderzakami i szarymi, matowymi reflektorami. O kwadratowej, staroświeckiej konstrukcji z toporną, ale klasyczną linią maski niekojarząca się z żadną ze znanych marek samochodowych. Poruszającej się bezszmerowo jakby na jałowym biegu albo w ogóle bez silnika. Podobno kiedyś porywała w Raciborzu dzieci, ale było to tak dawno temu, że pogłoski z upływem lat stały się legendą.
Legendą, która po dwudziestu latach ciszy wróciła.
Stała się z odmiennych powodów wspólną sprawą czterech głównych bohaterów tego thrillera, których różniło wszystko poza wspólnym celem – tajemniczą furgonetką.
Hubert, bezdomny żołnierz, wyrzucony z wojska za przekroczenie granic obrony koniecznej, chciał złapać porywacza, by odkupić winy, a przynajmniej w jakiejś części zrehabilitować się, kładąc kres porwaniom.
Bogna, która po dwóch dekadach od zniknięcia córki nadal ją szukała, miała nadzieję, że złapie porywacza i odzyska dziecko, wierząc w to, że ciągle żyje.
Niko, jedenastolatek posiadający dar jasnowidzenia z dobrze sytuowanej materialnie rodziny, ale z przemocowym ojcem i matką alkoholiczką, wolał przebywać z Hubertem, szukając sposobu na rozwiązanie rodzinnego problemu.
Oraz Blacha, pacjent szpitala psychiatrycznego, który uciekł z niego pod wpływem głosów szepczących, nakazujących i przemawiających do niego od kilku miesięcy, który musiał podążać za nimi, by uniknąć bólu rozsadzającego mu czaszkę.
Razem wprowadzili w opowieść pełną grozy atmosferę.
Autor stworzył charakterystyczne sylwetki każdego z bohaterów, w których uwypuklał niepokojącą cechę, mającą wpływ na wzrost napięcia niepewności. Chory umysł nieprzewidywalnego Blachy, kierujący się prymitywnymi potrzebami tylko jedzenia i seksu oraz zero-jedynkową logiką. Poczucie winy Huberta związane z przeszłością, która nie wzbudzała zaufania do jego umiejętności panowania nad emocjami w sytuacjach skrajnych. Zafiksowanie Bogny na porwaniu swojej córki, która dla jej odnalezienia była gotowa na wszystko. Chłopiec o zdolnościach paranormalnych, dzięki którym potrafił wyczuwać zło i wreszcie furgonetka. Niby przedmiot, ale ukazywany jak żywa istota. Jak kolejny, piąty, ważny bohater tej mrocznej historii wciągającej w kłębiącą się w niej czerń emocji.
Dla mnie najważniejszy.
Początkowo próbowałam, tak, jak Bogna, zracjonalizować wszystkie wydarzenia i zjawiska z ich udziałem, ale mimo to nieustannie umykał mi kierunek fabuły. Cały czas zastanawiałam się – thriller to, czy fantastyka? Brak jednoznaczności przez większość powieści dopełniał niepokój, a nawet okrucieństwo wynikające z podejmowanych przez bohaterów działań, mocno naginających, a nawet przekraczających granice prawa. Miejsca akcji budziły strach i lęk – opuszczona rudera, stara cegielnia czy złomowisko. A wszystko rozgrywane najczęściej o zmroku lub w nocy. Jakby tego było mało, dramatyczności dodawały wątki społeczne tej historii – bezdomność, alkoholizm, morderstwa, przemoc w rodzinie i grupie rówieśniczej czy irytująca indolencja policji. Czytając ten thriller fantastyczny o złu uosabiającym się w furgonetce, miałam wrażenie, że tak naprawdę opowieść jest o złu w ogóle, którego ofiarami jesteśmy my wszyscy – porwani i omotani przez nie lub wykorzystani w roli pośrednika do krzywdzenia innych. O jego tylko sinusoidalnym działaniu, ale permanentnym, choć czasami transparentnym istnieniu. I wreszcie o uważnej czujności i stałej gotowości do walki z nim w każdym momencie człowieczego życia.
Furgonetka może znowu wrócić napędzana złem w czystej postaci.
Dwadzieścia lat ciszy – Przemysław Wilczyński, Wydawnictwo Akurat, 2021, 448 stron, literatura polska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fantastyka, Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz