Można się sporo dowiedzieć, siedząc w ciemności i obserwując świat.
Te słowa ojca Sary, głównej bohaterki, wzięłam sobie do serca i stałam się obserwatorką jej życia i tego, co się w nim wydarzyło. Któregoś poranka Sigurd, jej mąż, wyszedł z domu na spotkanie z przyjaciółmi. Zaplanowali wspólny wyjazd poza miasto. Jednak mężczyzna nie dotarł na umówione miejsce. Sara początkowo próbowała zracjonalizować jego nagłe zniknięcie, bo według niej mieli dobre małżeństwo. Oboje pracowali, remontowali kupiony dom i planowali dzieci. Jednak przedłużająca się nieobecność mężczyzny, dziwny telefon od męża, znikające i pojawiające się przedmioty w domu, a nawet czyjaś aktywność na strychu, nie pozostawiały wątpliwości – Sigurd zaginął. Poszukiwania męża Sary, przyczyny jego zniknięcia, odkrywanie drugiego życia zaginionego, pojawianie się nowych informacji zmieniających kierunki dochodzenia policji i samej Sary, dostarczało fascynującej rozrywki w rozwikłaniu zagadki i ekscytującego udziału w psychologicznej grze.
Pod nimi kryło się coś więcej niż tylko dobra zabawa.
Dla autorki, z zawodu psycholożki, powieść była idealnym sposobem przyjrzenia się trudnemu zagadnieniu, jakim jest jeden z najdokuczliwszych stanów człowieka we współczesnym świecie – samotności. Wszyscy dobrze zarysowani bohaterowie powieści byli przede wszystkim przeraźliwie osamotnieni w tłumie. Sara i Sigurd w małżeństwie, chociaż nie uświadamiali sobie tego w pełni. Wcześnie owdowiały ojciec Sary to typ naukowca, który nie interesował się sprawami rodzinnymi, poświęcając swój cały czas studentom. Pacjenci Sary specjalizującej się w psychoterapii dla młodzieży, to opuszczeni przez dorosłych nastolatkowie.
Samotność wypełniała każdą stronę tego thrillera psychologicznego.
Była jak gęsta mgła, której z bliska nie było widać, ale boleśnie materializowała się, gdy patrzyłam na nią z dystansem obserwatorki, a przede wszystkim na jej skutki widoczne w czynach bohaterów. Była dla nich transparentna, chociaż podświadomie wyczuwali przyczynę swojego stanu – brak miłości. Pozornie w ucieczce od samotności i ogarniającej ich depresji, ale tak naprawdę w poszukiwaniu uczucia, byli skłonni zrobić wszystko, by ich stale nie dopadała, nie otaczała, nie straszyła pustką w duszy. Młodzież szukała jej na własną, niedojrzałą rękę, popełniając katastrofalne błędy lub przychodziła do psychoterapeutki Sary. Czasami z polecenia rodziców, którzy widzieli w sesjach jedyne remedium na problem. Sara, stale analizująca innych, nie potrafiła pomóc sobie samej. Sigurd również znalazł sobie substytut wypełniający mu pustkę w życiu, a ojciec Sary uciekał w świat nauki.
Jego poglądy były kolejnym, dla mnie najważniejszym, zagadnieniem tej opowieści.
Autorka wykorzystując potencjał intelektualny ojca Sary, poddała pod rozwagę wiele trudnych zagadnień dotyczących społeczeństwa norweskiego, ale ze względu na ich uniwersalizm, również ludzkości. Zabrała głos w dyskusji publicznej dotyczącej znanej postawy Norwegów na ataki terrorystyczne Andersa Breivika (Śmiech morderców Breivik i inni – Klaus Theweleit) – na agresję odpowiadamy miłością. Problemem, boleśnie pokazanym w powieści, jest wcielenie tej teorii w życie, bo jesteśmy niezwykle przywiązani do szlachetnej idei rezygnacji z siebie na rzecz dobra wspólnego, ale zarazem bardzo opieszali, jeśli chodzi o logiczne, egzystencjalne konsekwencje tej zasady.
Skutki tego mogą być opłakane.
Historia Sary i jej rodziny celnie ilustruje procesy zachodzące w społeczeństwie, które pojawiły się w nim po 22 lipca 2011 roku. Przede wszystkim poglądy mówiące o prawie do eliminowania patologicznych jednostek dla dobra społeczeństwa jak eutanazja czy, w podtekście, kara śmierci. Przestrzega przed pójściem tym tokiem myślenia, dostrzegając na jej końcu tak niebezpieczną, jak pokazała historia świata, eugenikę. W tej powieści w pełni reprezentuje go ojciec Sary, który zmienia poglądy pełne tolerancji i akceptacji na bardzo radykalne i skrajne właśnie po tragedii na wyspie Utoya i na siedzibę premiera Norwegii. Autorka wyraźnie mówi, że jedyną drogą jest miłość. Tę potrzebę i remedium na dzisiejszy, samotny świat wkłada w usta nastolatki, która cicho wyznaje na sesji u Sary, a która wybrzmiewa tutaj jak krzyk rozpaczy – „potrzebuję tylko miłości”. Zabrakło jej w życiu bohaterów i doszło do tragedii tak, jak zabrakło jej w życiu Andersa Breivika i doszło do tragedii. Autorka namawia również do aktywności. Do wyjścia z roli tylko obserwatora, bo nie o to chodzi, aby pozostać w mroku. Trzeba zrobić swoje i pójść dalej. Trzeba w ogóle z niego wyjść i zacząć kochać. Siebie i innych.
Tylko tyle i aż tyle.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Psychoterapeutka – Helene Flood, przełożyła Ewa M. Bilińska, Wydawnictwo Agora, 2020, 360 stron, literatura norweska.
Autorka o swojej książce.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz