Tak jak nie da się opowiedzieć szczęścia, tak nie da się opowiedzieć strachu.
Autorka jednak spróbowała opisać go nie słowami, ale przelać emocje towarzyszące więźniarkom obozów koncentracyjnych. Uznała, że są historie jeszcze nieopowiedziane. Jeszcze nieprzekazane z różnych względów, a które trudno ubrać w słowa osobom bez daru pióra. Opierając się na faktach odszukanych w archiwach i wspomnieniach świadków, stworzyła paradokumentalną opowieść. Odtworzyła historię niezwykłej położnej w Auschwitz – Stanisławy Leszczyńskiej. Ukazała ją z dwóch punktów widzenia – głównej bohaterki, która trafiła wraz z córką do obozu koncentracyjnego w wyniku aresztowania we własnym, łódzkim mieszkaniu i ciężarnej dziewczyny. Młodziutkiej mężatki zgarniętej wraz z mężem z ulicznej łapanki w Łodzi w sierpniu 1944 roku. Drogi kobiet prowadzące od aresztowania do obozu, między blokami, pryczami, wszami, chorobami, numerami innych więźniarek, a potem ich trupami, w warunkach, które nie były bardzo trudne, ale żadne, spotkały się podczas porodu. Na długim, ceglanym kanale ciągnącym się przez całą długość baraku, który pełnił również funkcję łóżka porodowego w asyście wszystkich mieszkanek baraku. Ta fabuła historii obu kobiet służyła przekazaniu informacji i faktów o sytuacji ciężarnych kobiet i ich narodzonych dzieciach. O systemie uśmiercania i wykorzystywania do eksperymentów paramedycznych przez dr. Josefa Mengelego.
Anioła śmierci, za którym kroczył anioł życia – położna Stanisława Leszczyńska.
Wbrew wytycznym, na przekór systemowi, na barakowym piecu z cegły i pomimo przerażającej ilości brudu, robactwa wszelkiego rodzaju, szczurów i chorób zakaźnych, braku wody oraz innych niedających się wprost opisać okropności działo się tam coś niezwykłego.
Coś, czego inicjatorką i sprawczynią była położna-więźniarka – rodziły się dzieci bez zakażeń połogowych i martwych noworodków. Bohaterska kobieta, która w skrajnych warunkach położyła na szalę wagi swoje życie, odmawiając zabijania noworodków tuż po porodzie zgodnie z odgórnym zarządzeniem. Jej jedyną tarczą obronną przed ciosami i śmiertelnym wyrokiem było zdanie wypowiadane jak mantra – Nie wolno zabijać dzieci.
Dzięki jej niezłomnej postawie do dzisiaj żyją osoby, które przyjmowała na świat w środku zagłady. Ich relacje oraz ich matek w postaci wspomnień lub wywiadów autorka umieściła na końcu książki. O systemowym zabijaniu ciężarnych lub noworodków czytałam we wspomnieniach Janiny Augustynowicz Jacek w Ravensbrück. To były przerażające sceny konających niemowląt z głodu widziane z zewnątrz. W historii obozowej położnej odtwarzanej przez autorkę mogłam przyjrzeć się temu zjawisku eksterminacji od wewnątrz. Jak zauważyła autorka w Podziękowaniach – Nie sposób opisać, czym jest wojna, Holocaust, Auschwitz, Birkenau, obozy śmierci. Nie ma słów, które oddałyby strach, ból, rozpacz tych, którzy przeszli przez piekło, tracąc bliskich, godność i nadzieję. To prawda, ale też nie o epatowanie tą grozą autorce chodziło, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Uczyniła za to coś dużo bardziej pożytecznego. Użyła faktów, by numerom nadać imię, marzenia, przeszłość i uczucia, którymi przemówiła do mnie. Pokazała człowieka czującego i przeżywającego, używając niezawodnego, uniwersalnego sposobu przekazu, który zrozumie każdy człowiek – języka emocji. Grozę otoczenia, którą przedstawiały zawarte w treści informacje, często uzupełniane przypisami i cytatami z oryginalnych wypowiedzi więźniarek, użyła do ukazania potęgi miłości, która tym bardziej wybrzmiewała w obozie. Miłości do drugiego człowieka w postawie położnej, matek do dzieci i małżeńskiej. Autorce udało się przekazać to, na co zwracali uwagę inni więźniowie w swoich wspomnieniach, jak chociażby Krystyna Żywulska w relacji Przeżyłam Oświęcim – w morzu opresji i śmierci wzruszały tylko sceny okazywanego jakiegokolwiek pozytywnego uczucia lub gesty życzliwości. To te gesty, te uczucia w historii matek-więźniarek wzruszały najbardziej. Silniej niż rozum uświadamiały, że na ich miejscu mógł znaleźć się każdy. Że ta paradokumentalna opowieść powstała nie tylko po to, by upamiętnić i nie pozwolić zapomnieć o tej inspirującej bohaterce i jej podobnych, ale również ku przestrodze wyrażonej przez autorkę w formie życzenia – Życzę nam wszystkim, żebyśmy nigdy nie doświadczyli tego, o czym traktuje ta książka.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Anioł życia z Auschwitz – Nina Majewska-Brown, Wydawnictwo Bellona, 2020, 364 strony, literatura polska.
Świadectwo Stefanii Wiernik urodzonej w Auschwitz.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść historyczna
Dodaj komentarz