Magiczna książka!
Była jak porywająca nurtem rzeka, która uniosła mnie w krainę przeszłości mlekiem i miodem płynącą, chociaż autor z przymrużeniem oka dodał – czytaj: wódą i węglem. Wzbudziła we mnie tsunami nostalgii za czasem dzieciństwa. Porwała falą wspomnień bez bajdurzenia, że kiedyś było lepiej czy gorzej. Było po prostu inaczej. I najważniejsze – było tylko moje, przeze mnie doświadczone i bardzo dalekie od martyrologii historycznego podejścia. To ostatnie autor zostawił poważnym historykom i ich działom historii. Tutaj skupił się tylko na wąskim poletku przyjemności, czyli na sposobach wypoczynku Polaków w latach 1945-1989 organizowanych samodzielnie lub przez opiekuńcze państwo socjalistyczne, a nawet nadopiekuńcze. To ostatnie wynikało z „troski” o kształtowanie słusznego światopoglądu człowieka socjalistycznego, więc naszpikowane silnymi działaniami indoktrynacyjnymi, hasłami socjalistycznymi i informacjami uświadamiającymi politycznie w postaci obowiązkowych pogadanek, odczytów czy gazetek w zależności od grupy docelowej.
Obszar tematu był przeogromny!
Korzystając konsekwentnie z porównań rzecznych – niczym Amazonka, tak głęboki i tak szeroki. Wyrazem tego była nie tylko gęsta w fakty treść, ale również liczne źródła, z których korzystał autor – osobiste rozmowy ze świadkami, uczestnikami lub organizatorami wydarzeń, artykuły prasowe, programy radiowe i telewizyjne, listy oraz publikacje ujęte w obszernej bibliografii, umieszczonej na końcu opracowania. Dodatkowo poszerzone o konteksty filmowe, powieściowe, komiksowe, muzyczne opisujące wypoczynkową rzeczywistość PRL-u. Stąd ogromna ilość przytaczanych cytatów z tych źródeł, ilustrowanych licznymi fotografiami, czyniącymi z opracowania album, który mogłam przeglądać godzinami. To bogactwo zgromadzonego materiału autor podzielił na osiem głównych rozdziałów odpowiadających charakterystycznym trendom wypoczynku – czas wolny, wczasy, kurorty, camping, autostop, ogrody działkowe, czas po pracy i szkole oraz weekendy. Autor miał świadomość, że mimo to, nie wyczerpał tematu, ale taki wybór zagadnień-rozdziałów był podyktowany najbardziej powszechnymi rodzajami wypoczynku w czasach PRL, których płynność zmian podkreślał dodatkowo, szkicując ich rozwój historyczny zgodnie z chronologią następujących po sobie dekad.
Tej książki-albumu nie można czytać szybko!
Niemal każde kolejne zagadnienie, odsłona, a czasami nawet zdanie, wywoływały we mnie natłok skojarzeń, a fotografie – własne ujęcia obrazów przechowywanych w pamięci. Często się nad nią zamyślałam, odpływając w świat cudownego dzieciństwa i dorastania. Autor od czasu do czasu korzystał z przywileju twórcy, umieszczając w treści własne doświadczenia.
Moje mogę umieścić tutaj.
Najciekawsza była dla mnie kwestia czytelnictwa i sposoby jego promocji wśród Polaków, w której bojowe hasło – Bibliotekarz to żołnierz rewolucji kulturalnej – jakoś tak nadal brzmi bardzo aktualnie. Tyle że ówcześnie walczono z analfabetyzmem, a obecnie walczymy z analfabetyzmem wtórnym, jak w środowisku bibliotekarzy określamy 61% Polaków, którzy w ciągu ostatniego roku 2019, jak donosi raport czytelnictwa Biblioteki Narodowej, nie przeczytali żadnej książki.
Najbardziej bliski emocjonalnie był dla mnie wypoczynek nad morzem, bo nad nim się urodziłam i dorastałam, widząc go przez wiele lat „od środka”. Moja rodzinna miejscowość nadmorska na okres lata zamieniała się w nieustający bal dla „stonki”, jak nazywaliśmy wczasowiczów, a dla mieszkańców cykliczne i znaczące źródło dochodów. Właściwie pod tym względem nic się nie zmieniło. Nadal tak jest. Może tylko Polacy na zdjęciach z przeszłości wyglądają na zdrowszych, sądząc po figurach, bo bez powszechnej obecnie, dużej, a nawet chorobliwej, nadwagi. A jeśli się uważniej zastanowić nad podobieństwami i różnicami, to można dojść do wniosku, że w zasadniczej sprawie spędzania wolnego czasu nic się nie zmieniło. Nadal pojawiają się i znikają trendy, chociaż w odmiennych kierunkach. Polacy nadal korzystają masowo ze zorganizowanych form wypoczynku, chociaż teraz proponowanych przez firmy prywatne. Nadal kreatywnie organizują sobie czas we własnym zakresie, pomimo ograniczających okoliczności ustrojem kiedyś, a teraz pandemią, chociaż obecnie jest niebezpieczniej. Nie zmieniło się jedno – życie, które jest piękne! Tylko niestety trzeba umieć z niego korzystać – jak mawiał Lutek, grany przez Jana Himilsbacha we Wniebowziętych. I mimo że książka daleko sięga w przeszłość i odwołuje się do czasów przebrzmiałych, to jej ostateczne i najważniejsze przesłanie brzmi nadal bardzo aktualnie, dobrze ujęte w słowach piosenki jednego z najbardziej popularnych kabaretów peerelowskich, Tey – Może jesteś przyjacielu przemęczony, nie nadążasz w marszu krokiem wydłużonym. Może martwisz się o przyszłe pokolenia. Zapomniałeś, że twe życie też poemat.
Twórzmy go kreatywnie na przekór okolicznościom, by nie mieć poczucia straty i za kilka dekad, wczytując się w podobnie magiczną księgę, mieć same dobre, cudowne i przepiękne skojarzenia.
Zadnia pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Czas wolny w PRL – Wojciech Przylipiak, Wydawnictwo Sport i Turystyka – Muza, 2020, 384 strony, literatura polska.
Książka jak album.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Popularnonaukowe
Dodaj komentarz