To na pewno da się wyjaśnić.
Dokładnie tak pomyślała Fi, kiedy pod swoim domem zobaczyła wóz przeprowadzkowy i ludzi wnoszących obce meble do jej domu. Przecież go nie wynajmowała, a tym bardziej nie sprzedawała! Nadal w nim mieszkała! Ona, jej mąż Bram i dwóch synów. Wprawdzie była w separacji, ale przyjęta za obopólną zgodą forma opieki nad dziećmi, określana „czuwaniem przy gnieździe”, miała zagwarantować jedyny pewnik jej dzieciom w tej stresowej dla nich sytuacji – dom. Fi w wyjaśniającej rozmowie z rzekomo nowymi właścicielami JEJ domu próbowała wytłumaczyć to nieporozumienie, doświadczając wszystkich możliwych uczuć osoby zaskoczonej dysonansem poznawczym i absurdem sytuacyjnym – lęk, frustrację, gniew, rozdrażnienie, a nawet wymuszone rozbawienie przechodzące z czasem w przerażenie i zgrozę. Zwłaszcza gdy zobaczyła dokumenty prawne potwierdzające legalność zakupu nieruchomości i transakcji finansowej. Byłam tak samo zaintrygowana, jak główna bohaterka, która próbowała odpowiedzieć na wiele pytań, a wśród nich na najważniejsze, podstawowe – co tu się właściwie stało?
Relacja wyjaśniająca to zdarzenie została opowiedziana z trzech punktów widzenia i cezur czasowych.
Jako pierwszą poznałam relację narratora zewnętrznego opisującego wydarzenia w najgorszym dniu dla Fi, w którym dowiedziała się, że jej dom już nie należy do jej rodziny. W słoneczny piątek, 13 stycznia 2017 roku, który został rozpisany na godziny począwszy od 12:30, a zakończony o 18:00, tworzące jednocześnie ramy fabuły. Jego zaskakujący początek i jeszcze bardziej finał.
W jej wydarzenia wpleciona została narracja pierwszoosobowa samej Fi, która postanowiła nagłośnić tę niesprawiedliwość i podzielić się przeżytym dramatem ze słuchaczami cieszącym się ogromną popularnością podcastu kryminalnego Ofiara. Jej historia emitowana w marcu 2017 roku otrzymała tytuł Historia Fi. Ukazywana w odcinkach, miała możliwość komentowania przez odbiorców, a w domyśle wyrażała spektrum ewentualnych odczuć czytelnika powieści. Wśród publikowanych ocen postępowania bohaterów i wyrażanych emocji, mogłam odnaleźć w nich również swoje. Tak labilne, jak zmienna była sama akcja i jej bohaterowie.
Trzeci głos należał do Brama, męża Fi, który swoją wersję wydarzeń streszczał w pliku Ward. Według jego założeń nie miała być listem pożegnalnym, ale szczegółową spowiedzią. Jego konfesyjnym przekazem uzupełniającym wersję Fi od krytycznego piątku do 4 marca 2017 roku.
Te trzy okresy czasowe i oryginalnie poprowadzony przekaz tworzyły misternie utkany thriller opowiadający historię psychicznego rozpadu człowieka oraz rodziny, których tragedię zapoczątkował jeden, lekkomyślny czyn. Rozpisana na role i zdarzenia, pełna napięcia i zwrotów akcji, tworzyła łańcuch reakcji przyczyn i skutków, który z czasem przyjął formę gwałtownej lawiny niszczącej po drodze wszystko to, co wydawało się pewne i stałe. Wystarczył jeden błąd, by bohaterowie przekroczyli metaforyczny próg zła, za którym popełniali kolejne, jeszcze gorsze. Fatalne wybory, decyzje, zatajanie, niedomówienia, oszustwa i kłamstwa obnażały prawdziwe „ja” każdego z nich, ujawniając przyczyny ich zachowań i postaw oraz źródła ukształtowania konstrukcji ich osobowości, a także ich nietrwałość w ekstremalnych okolicznościach. Moja pierwotna ocena oraz nastawienie do Fi i Brama, a także ważnej dla wydarzeń ich sąsiadki, obróciły się o kilkaset stopni tak, jak zmieniały się ich priorytety i system wartości. Autorka idealnie pokazała mechanizm pękania kruchych norm moralnych i społecznych u osób pozornie silnych i pewnych siebie oraz budowania niezłomnej postawy u osób uważanych za lekkomyślne, niepewne i niestałe. Wystarczyło dobrze prześledzić ich metamorfozę podczas zmieniających się okoliczności wydarzeń, by zrozumieć, że tak naprawdę samych siebie nie znamy, dopóki nie przeżyjemy sytuacji skrajnych.
Takich przesłań w tej powieści jest więcej.
Mogłabym przeanalizować wątek psychologiczny dotyczący Brama, jako ofiary traumatycznego dzieciństwa czy łatwość popełniania przestępstw finansowych w transakcjach internetowych, ale zostawię tę przyjemność odkrywania innym czytelnikom. Skupię się na wątku dla mnie najważniejszym, bo ponadczasowym.
Na myśli ubranej w te słowa – Nikt z nas nie posiada niczego na stałe.
Jej antytezą w tej powieści był dom. Dla Fi najważniejszy. Budowała na jego fundamentach poczucie bezpieczeństwa dla siebie i swojej rodziny oraz tożsamość w środowisku. Zapomniała, że jedyne, co w życiu jest pewne, jak ktoś gdzieś kiedyś powiedział, to podatki i śmierć. To dlatego najciekawszą postacią w tej powieści, świetnie ukazaną i przeanalizowaną psychologicznie, była dla mnie Fi. Kobieta, która utraciła dom, metaforę fundamentów bezpiecznego dla niej życia. Może dlatego oryginalny tytuł tego thrillera brzmi Our House. Według mnie bardziej adekwatnie do zawartego w nim głównego przesłania.
Autorka w pewnym sensie zakończenie tej historii pozostawiła lekko uchylone, żeby nie powiedzieć – niepewne. Do dalszych dywagacji. Do znalezienia odpowiedzi na pytanie o trwały fundament poczucia bezpieczeństwa człowieczego życia.
Czy paradoksalnie to właśnie niepewność jest jego idealnym budulcem?
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Na progu zła – Louise Candlish, przełożył Radosław Madejski, Wydawnictwo Muza, 2020, literatura angielska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Kryminał sensacja thriller
Dodaj komentarz