Polska ciągle może być krajem solidarności, wolnym od wrogości wewnątrz i wobec świata.
Tą refleksją pełną nadziei Zbigniew Gluza zakończył tekst wprowadzający do 102. numeru kwartalnika historycznego Karta. Źródłem tej myśli było przekonanie o ciągłości i otwartości procesu krystalizacji kierunku rozwoju społeczno-politycznego Polski stojącej na rozdrożu między prawicą a lewicą. Jego początek pojawił się w 1905 roku, który zawsze kojarzył mi się z sowieckim ruchem robotniczym i rewolucją rosyjską. To spuścizna nauczania socjalistycznego.
Artykuł przewodni numeru Krok ku Polce poszerzył moją wiedzę o sytuację Polski i jej miejsce w ówczesnej polityce. Pokazał rodzące się lub nabierające znaczenia opcje i frakcje polityczne pod zaborami poprzez relacje świadków warszawskich, tragicznych zamieszek i masakr dokonanych na ludności cywilnej w 1905 roku oraz ich komentatorów politycznych. Głosy te uwidoczniły przede wszystkim silny rozłam w samym ruchu socjalistycznym. Nie zabrakło oczywiście zdania Michała Sokolnickiego tak dobrze znanego mi z jego wspomnień zawartych w Emisariuszu Niepodległości. To czas, w którym jeszcze obroniliśmy się przed komuną, a opcja niepodległościowa przeważyła.
Nie było jednak łatwo!
Burza polityczna dla ówczesnych Polaków mogła wydawać się niezrozumiała. Rodacy mogli pogubić się w ścierających się światopoglądach, a ich ilustracją była energiczna i zacięta polemika przedstawicieli różnych opcji politycznych wokół otwartego listu Ignacego Daszyńskiego ze stycznia 1906 roku. A z boku tej wrzawy sylwetka Józefa Piłsudskiego skreślona przez Michała Sokolnickiego, przytomna, zdystansowana, z chłodną rozumowo logiką, którą ujął w słowach – W dziedzinie moralnej zależało Piłsudskiemu na przełamaniu w jednostkach obawy i niepewności, przyzwyczajeniu człowieka do decyzji walki i odzwyczajeniu tłumów od ślepego strachu czy odruchowego popłochu.
Jak historia pokazała – miał rację!
Co robiła i o czym myślała ówczesna, nastoletnia młodzież ukazały fragmenty pamiętnika w artykule Kręgi dojrzewania. Zapis historycznie przełomowych czasów i stosunek do nich, roli i miejsca w nim, utrwaliła gimnazjalistka Maria Inlender. Zbuntowana, rozedrgana i popadająca w skrajności emocjonalne, niezadowolona z własnych zachowań i postaw, negująca świat zastany, tęskniąca za naturą, niepewna swojej drogi przyszłości i poszukująca swojej tożsamości seksualnej. Odczucia i spojrzenie bardzo podobne do jej rówieśniczki Janiny Konarskiej opublikowane w dzienniku Dwór na wulkanie. Wniosek – dojrzewanie to proces niezmienny i ponadczasowy.
W artykule Rozbitkowie temat, z którym zetknęłam się po raz pierwszy – internowani Polacy w Wielkiej Brytanii w chwili wybuchu I wojny światowej. Okres przymusowych pięciu lat pobytu w obozach Anglii opisał krakowski nauczyciel, którego wojna zastała na kursie doszkalającym. Jego spojrzenie z boku na podziały, różnice narodowościowe i wynikające stąd wzajemne sympatie i animozje polityczne oraz osobiste, warunki pobytu, wykonywaną pracę, sytuację polityczną Polaka, ale obywatela Austro-Węgier, było ciekawym obrazem ówczesnych nastrojów społecznych i politycznych poza linią frontu.
Tematykę obozową, ale w II wojnie światowej, kontynuował kolejny artykuł Strefa śmierci zawierający fragmenty unikatowych wspomnień słowackiego Żyda Filipa Müllera, pracującego w sonderkommadno. Zespole więźniów obsługujących piece krematoryjne w Auschwitz-Birkenau. Jego narracja przypominała zabieg zastosowany przez Czesława Miłosza w wierszu Campo di Fiori. W tym krótkim fragmencie wspomnień autor także wyostrzył kontrast między koszmarem piekła stosów trupów i pieców krematoryjnych a „zwykłym” życiem obozowym kilkaset metrów dalej. Dodatkowo spotęgowany absurdem wypaczenia pojęcia „wolność”, która z punktu widzenia obozowych „grabarzy”, była w obozie, obok odizolowanego areału śmierci, gdzie dyżurni dźwigali beczki z herbatą do bloków, blokowi przygotowywali poranny apel, kapo przydzielali więźniów do komand roboczych”, a do ich uszu docierała raźna muzyka obozowej orkiestry, która przygrywała grupom wychodzącym do pracy. Z ich punktu widzenia tam była „sielanka” i „normalność”. Artykuł był jednocześnie zapowiedzią wydania tych wspomnień w postaci książki W krematorium Auschwitz. Sonderbehandlung – mord na Żydach jeszcze w tym roku przez Ośrodek Karta.
Nie mogę się doczekać!
Przy okazji tej tematyki wypłynął problem podziemnego „archiwum grozy” zakopanego w ziemi obozowej przez innych członków sonerkommanda, piszących listy z piekła. Wiele z nich czeka w ziemi na odkrycie, a prace nad ich odnajdywaniem, opracowywaniem i upublicznianiem przybliżył krótki tekst Andreasa Michaela Kiliana, prowadzącego portal internetowy temu poświęcony – Sonderkommando Studien.
Trzy ostatnie artykuły to historyczna kontynuacja tematu głównego.
Wyrok sprzymierzonych ukazywał przyjęcie postanowień konferencji w Jałcie przez Izbę Gmin Wielkiej Brytanii. Niejednomyślne, z głosami broniącymi stanowiska Polski, które wyrażały słowa Johna McEwana, szkockiego polityka konserwatywnego – To, co się stało na konferencji, to się stało, ale ja nie mogę dołączyć do chóru pochwał, które się po niej rozległy. Zarówno ze względu na moje sumienie, jak i nadzieję na zmniejszenie ryzyka podobnych wydarzeń w przyszłości, czuję, że musi wybrzmieć tu mój stanowczy protest. Taaak, Szkoci, dobrze wiedzieli, co czuli Polacy i jakie skutki ponieśli i jakie jeszcze poniosą, uwidocznione w kolejnych dwóch artykułach. W losach konkretnych ludzi. Mariana Stecyka w czasie komuny, który za działalność przeciwko władzy „ludowej” wędrował od wiezienia do więzienia, relacjonując życie zza krat w artykule Odsiadka.
O skutkach niszczących człowieka zawodowo i wymazujących politycznie z historii Polski już w wolnym kraju opowiadał wielogłosem świadków i uczestników artykuł Gra operacyjna.
O losach Jerzego Nowaka, dziennikarza i działacza opozycyjnego, o którym milczy oficjalna historia, ponieważ został oskarżony o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Zdaniem bohatera artykułu niesłusznie. Próba oddania tragicznego położenia człowieka z takim poczuciem krzywdy (słusznej/niesłusznej?) pozostawiła sumieniu czytającego, który swoje wnioski musiał oprzeć na wypowiedziach świadków wydarzeń i samego bohatera.
Numer przeciekawy tematycznie, jak zwykle bogato ilustrowany fotografiami, poruszający unikatowe wątki historyczne i zapowiadający publikację książki, na którą czekam z niecierpliwością.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Karta nr 102/2020, Wydawnictwo Ośrodek Karta, kwartalnik, literatura polska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Czasopisma artykuły
Dodaj komentarz