Dzisiaj istnieje wiele słów na ich określenie: skoczki, smoluchy i wirole, lecz wtedy nazywaliśmy ich skoczkami, bo skakali na każdego, kogo zobaczyli.
Wtedy, czyli tysiące lat temu. Jeszcze w XXI wieku. W czasach, gdy Dziewczyna Znikąd, Ta Która Przychodzi, Pierwsza, Ostatnia i Jedyna, była małą dziewczynką z amerykańskiego Iowa. Miała na imię Amy i przynajmniej stuletnie życie. Osierocona trafiła jednak do tajnego ośrodka badawczego, jako materiał eksperymentalny.
Została trzynastym i ostatnim „materiałem”.
Oficjalnie badano w nim niezwykłą remisję chorób, nawet tych nieuleczalnych, po zainfekowaniu nieznanym wirusem odzwierzęcym. Dokładniej, pochodzącym od nietoperzy z dżungli Ameryki Południowej. Nieoficjalnie, testowano biologiczną broń stworzoną z człowieka. Doświadczenia jednak wymknęły się spod kontroli, a świat zalała pandemia wirusa „Wampir”. Zaraza zamieniająca ludzi w śniących osobników owładniętych niekontrolowaną agresją i głodem żywych organizmów. Infekcja przenosiła się poprzez ugryzienie. Wśród morza polujących wiroli istniały wysepki ocalonych, broniących się w swoich fortecach przed zakażeniem i przemianą. Do jednej z nich dotarła Amy. Nazwano ją Dziewczyną Znikąd. Inna niż pozostali zainfekowani. Zmutowana nie zabijała, lecz broniła ludzi.
Miała misję – ocalić resztkę ludzkości przed całkowitą zagładą.
Jej wypełnienie nie było ani proste, ani łatwe. Za to niezwykle fascynujące dla mnie. Autor stworzył świat postapokaliptyczny z najdrobniejszymi szczegółami, włącznie z kolorystyką otoczenia, topografią położenia, ubiorami bohaterów, a także całą skomplikowaną strukturą hierarchii i zależności społecznych. W świecie, w którym rządził głód, niebezpieczeństwo, zagrożenie życia, nienawiść, egoizm, podstęp, podejrzliwość i nieufność, stworzył mikrokosmos relacji i zależności międzyludzkich, w którym miłość, przyjaźń, dobroć i rodzina, stanowiły przeciwwagę. Ta mieszanka emocji, płynących ze wzajemnych relacji i norm narzuconych przez brutalne i bezwzględne okoliczności, decydowała o różnorodności przejawianych postaw przez bohaterów powieści. Wpływała na ich trudne wybory moralne i decyzje komplikujące kierunki akcji i plączące wątki fabuły, które nabierały z każdą przewróconą stroną coraz szybszych dynamiki i tempa rozwoju. Z trudem odrywałam się od powieści, której każdy rozdział stanowił kolejny punkt kulminacyjny wydarzeń.
Niepewność i nieprzewidywalność były najgorsze.
Albo najlepsze dla opowieści pokazanej z wielkim rozmachem i przekazanej pięknym językiem narracji, w którym zdania przepełniały metafory i porównania odwołujące się do moich doświadczeń i emocji. Autor plastycznie budował w mojej wyobraźni świat, który utracił pamięć, zyskał nadzieję na niepewną przyszłość, a gwiazdy na niebie spoglądały w nicość, a sierp księżyca zapomniał swojego imienia, bo wszystkim, co pozostało, było wielkie morze głodu, nad którym unosił się na wieki. Dlatego tak trudno było mi z niego wychodzić i z taką chęcią do niego wracałam. Świat gęsty emocjami, namacalny, niebezpieczny i niezwykle hipnotyzujący prawdopodobieństwem zaistnienia.
Rzeczywistość przerażająca podobieństwem do mojej, której właśnie jestem świadkiem.
Losy bohaterów kontynuowane są w kolejnych częściach trylogii.
Na jej podstawie platforma FOX stworzyła serial.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Przejście – Justin Cronin, przełożył Zbigniew Kościuk, Wydawnictwo Albatros, 2019, 832 strony, wydanie 3, trylogia Przejścia, tom 1, literatura amerykańska.
Zwiastun serialu opartego na trylogii Przejścia.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fantastyka
Dodaj komentarz