To najbardziej pogłębiony portret kobiecego pożądania…
Powyższą opinię przeczytałam na tylnej okładce tej książki i zaraz zadałam sobie pytania. Dlaczego pożądanie, a nie zakochanie, zauroczenie, seks czy wreszcie miłość? I dlaczego kobiecego, a nie męskiego? Na to drugie odpowiedź znalazłam w autorskim wstępie i nie spodoba się ono mężczyznom. Otóż przyczyną sięgnięcia do źródła kobiecego było odkrycie przez autorkę, że podczas gdy zapał mężczyzn gasł wraz z ostatnią salwą orgazmu, historie kobiet nierzadko dopiero wtedy się zaczynały, trwając i ciążąc na sercu długo po przeżytych doświadczeniach.
Spośród wielu poznanych historii wybrała tylko trzy.
Trzy historie kobiet, które były wiarygodne, intensywne oraz trwałe w emocjach i pamięci mimo upływu czasu. Autorka spędziła z bohaterkami osiem lat, tysiące godzin rozmów osobistych, telefonicznych, esemesowych, mejlowych, a także zamieszkała w bezpośrednim sąsiedztwie, by przyjrzeć się i lepiej zrozumieć ich codzienność. Wykorzystała nie tylko pamięć kobiet i ich wspomnienia, ale również zapiski w ich dziennikach, archiwa wiadomości, dokumentację sądową i artykuły z lokalnej prasy, przytaczając ich fragmenty w formie cytatów. Rozmawiała także ze świadkami losów kobiet – bliskimi z rodziny oraz znajomymi z pracy i otoczenia, dziennikarzami, sędziami, prawnikami oraz śledczymi.
Wyznaczyła jeszcze jedno, najważniejsze kryterium doboru bohaterek.
Brak panowania nad pożądaniem i przejęcie przez obiekt pożądania siłę decyzyjności, które pokazywały jego palący płomień i bolesne żądło emocji. Dychotomię między skrajną przyjemnością spełnienia a skrajnym bólem jego braku. Dostarczało to autorce najwięcej odkryć zachwytu i cierpienia w losach tych kobiet. Ta mieszanka krańcowych emocji towarzysząca pożądaniu odsłaniała również jego niuanse, które mówiły, kim jesteśmy w chwilach największej bezbronności. To totalne obnażenie miało pomóc wszystkim, zarówno mężczyznom, jak i kobietom, zrozumieć wybory kobiet, zanim postanowią potępić czyny, do jakich je ono popycha. Zanim zareagują tak, jak współuczestniczki spotkań terapeutycznych z udziałem Liny, mężatki uwikłanej w romans z żonatym mężczyzną.
Zanim osądzą uczennicę Maggie, wyzywając od „szmat” i „tłustych zdzir” za romans z żonatym nauczycielem. Zanim ocenią postępowanie Sloane, pięknej i eleganckiej właścicielki restauracji, która pozwala mężowi patrzeć, jak pieprzy się z innymi facetami, a czasami zaprasza do udziału w seksie grupowym.
Każda z tych historii może szokować!
Dla mnie była to historia Sloane. To z jej zrozumieniem miałam najwięcej problemu, ale się udało. Może dzięki zastosowaniu przez autorkę formy przekazu, za pomocą której oddała głos samym kobietom w drugiej i trzeciej osobie liczby pojedynczej, a które narzucały mi hipotetyczność losów w moim przypadku, abym mogła sobie wyobrazić, że wszystkie sytuacje przydarzają się mnie. Że to ja dokonuję wyborów w konkretnych sytuacjach. Że to ja podejmuję decyzje w danych chwilach. Autorka dodatkowo nasączyła relacje tak ogromną ilością przemyśleń, wewnętrznych monologów, autoanalizy, a przede wszystkim uczuć towarzyszących wydarzeniom, że miałam wrażenie czytania opowiadań obyczajowych o pogłębionym wymiarze psychologicznym. Na taki niezwykle intymny przekaz pozwolił wysoki stopień empatii autorki. W rezultacie daleka byłam od ocen postępowania tych kobiet i pełna zrozumienia dla ich wyborów. Dokładnie o taką ostateczną postawę autorce chodziło.
Tym samym znalazłam odpowiedź na pierwsze postawione sobie pytanie.
Co nie było dla mnie jednoznaczne z akceptacją, ale rozważania moralne nie były przedmiotem badań autorki. To temat na zupełnie inną książkę, chociaż sygnalizowała to zagadnienie, stawiając osobiste szczęście ponad normami moralnymi i społecznymi. Dla mnie te historie miały dodatkowy wymiar – weryfikujący literaturę piękną z rzeczywistością. Odzierający z niebezpiecznego romantyzmu relacje kobiet i mężczyzn, które analizowali William Irwin, Rebecca Housel, J. Jeremy Wisniewski, autorzy publikacji Zmierzch i filozofia. Maggie i jej nauczyciel dostrzegali podobieństwo swojego związku do relacji Belli i Edwarda, bohaterów sagi Zmierzch Stephenie Meyer. Taki sam mechanizm zadziałał w związkach z mężczyznami u Sloane, która przyznała, że Pięćdziesiąt twarzy Greya E. L. James pomogło jej uwierzyć, że jest zdrowa psychicznie, bo normalizowały jej styl życia. W przypadku Liny powieści literackich, które można przypisać jej romansowi, jest cały dział zwany potocznie literaturą kobiecą.
Te reportaże to antidotum na zauroczenie historiami literackimi.
Lusterka, w których czytelniczki mogą przejrzeć się i odnaleźć siebie lub cząstkę własnych doświadczeń oraz przeżyć. Ocenić stopień umiejętności panowania nad własnym pożądaniem.
Są tak reprezentatywne, że każda czytelniczka w jakimś stopniu ujrzy się w nich lub poczuje dobrze znane emocje.
A może własną historię?
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Taddeo Lisa, przełożyła Aga Zano, Trzy kobiety, Wydawnictwo Marginesy, 368 stron, literatura amerykańska.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fakty reportaż wywiad
Dodaj komentarz