Vox – Christina Dalcher
Przełożył Radosław Madejski
Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza , 2019 , 414 stron
Literatura amerykańska
Stałyśmy się złem koniecznym, pozbawionymi głosu przedmiotami służącymi do pieprzenia.
My, kobiety. Możemy wypowiedzieć tylko sto słów dziennie. Limit wyznacza licznik noszony na nadgarstku, który resetuje się o północy. Jego przekroczenie karane jest porażeniem prądem z opcją zwiększania mocy w przypadku recydywy. Nie możemy czytać, pisać, a nawet używać języka migowego. Nie wolno posiadać nam książek, przyborów do pisania, własnych dokumentów, a nawet konta mejlowego. O nas, za nas i w naszym imieniu mówi mąż lub inny mężczyzna. Jesteśmy od rodzenia i wychowywania pod dyktando ideologii wtłaczającej dzieciom do głów wyznacznik nowego ładu – Bóg, mężczyzna, kobieta. A w telewizji możemy codziennie słyszeć poniższy komunikat.
Niemożliwe?
Jean, głównej bohaterce powieści, też tak się wydawało. Nie wierzyła przyjaciółce, która roztaczała przed nią dokładnie takie perspektywy grożącej im przyszłości. Miała kochającą się rodzinę. Dobrego męża i czwórkę dzieci. Zajmowała stanowisko jednego z najlepszych neurolingwistów w USA ze znacznymi osiągnięciami w badaniach nad zaburzeniami mowy. Sprawy zawodowe przedkładała nad sprawy społeczne i polityczne, zostawiając je aktywistom takim, jak jej przyjaciółka. Z dnia na dzień straciła to wszystko w dniu wejścia dekretu, który wprowadziła wygrywająca wybory Liga Cnoty. Przez rok rządów systematycznie wprowadzała zasady oparte na religii, przywracające stare porządki opisywane w biblijnym liście do Koryntian (Kor 11,3) – głową każdego mężczyzny jest Chrystus, mężczyzna zaś jest głową kobiety, a głową Chrystusa – Bóg. Dużo bardziej obostrzoną wersję nazistowskich trzech K – Kinder, Küche, Kirche. Z czasem okazało się, że to nie koniec dyktatorskich porządków i uciszania tylko kobiet. Prezydent, zwany wielebnym Morganem LeBronem, w swoich planach miał zamiar posunąć się dalej w uciszaniu amerykańskiego społeczeństwa, a Jane, wybitna specjalistka od afazji, miała mu w tym pomóc. Dla kobiety była to szansa na przeciwstawienie się i podjęcie walki z patriarchalnym systemem, której dotychczas unikała, a dla mnie czas na refleksję nad dobitnym przesłaniem tej powieści.
Autorka ujęła ich tutaj kilka.
Pod postacią dystopii pokazała przede wszystkim demoralizującą rolę obojętności wobec zła, które umacnia. W powieści wyraźnie formułuje kilka razy powtarzaną myśl przez bohaterów – Zło triumfuje, kiedy dobrzy ludzie nic nie robią. Destrukcyjną rządzę władzy absolutnej dążącej do maksymalnego kontrolowania ludzkości. Manipulacyjne metody wykorzystywania religii wskrzeszającej wiktoriański kult ogniska domowego i eliminacji kobiet z życia społecznego. Kompleks współczesnego, białego, heteroseksualnego mężczyzny, który czuje się wykastrowany i ma dosyć słuchania, że powinni być bardziej wrażliwi. I, uwaga!, to co kobiety zaboli najbardziej – przekonanie, że frakcja garkotłuków stanie po ich stronie.
Obojętność, żądza władzy, kompleksy i głupota.
Wszystkie te czynniki, których mechanizmy działania w całej swojej destrukcyjnej grozie pokazała w fabule autorka, ostatecznie prowadzą do utraty cennej wartości – wolności. Nie tylko przez kobiety, które w tej powieści są jedynie jedną z jej opcji. Powieść swoim przesłaniem przypomina Opowieść podręcznej Margaret Atwood sprzed ponad czterech dekad , wpisując się w znany współcześnie nurt ruchu #MeToo, który nie dotyczy tylko kobiet znanych, a przez to mających głos. Dotyczy każdego z nas. Jeśli jednak ktoś nadal ma wątpliwości z określeniem swojej postawy, zacytuję odpowiedź Jane, która po fakcie wprowadzenia nowych zmian, stwierdziła:
No cóż, na dobry początek mogłam zrobić cokolwiek, byle tylko nie wypinać się na wszystko.
Zdania piane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fantastyka
Dodaj komentarz