Żydówka Noemi – Jerzy Stegner
Wydawca Gdański Kantor Wydawniczy , 2010 , 365 stron
Literatura polska
Ludzie cenzury, którzy pozwalali mi do tej pory czytać książki o Holokauście tylko zgodne z ich światopoglądem i przez nich akceptowane, stworzyli mi świat składający się wyłącznie z pomników na piedestałach. Smutne jest to, że na pewno nie mnie jednej. Na podstawie jedynych, słusznych wspomnień ludzi, którzy przeżyli czas okupacji, zdążyłam sobie zbudować system sądów, według których mogłam , w swoim mniemaniu, sprawiedliwie oceniać i słusznie dzielić na dobrych i złych, na bohaterów i zdrajców, na wartych pamięci i tych skazanych na zapomnienie. Do czasu. Dopóki mogły zacząć ukazywać się takie książki jak Żydówka Noemi, której nikt od lat 80. nie chciał wydać jako niepoprawnej politycznie. A kiedy to się stało, autor nie dożył tego momentu, a ja siedzę właśnie na ruinach moich wypracowanych zasad ocen, zmuszona konstruować je od nowa.
A wszystko zaczęło się od dwóch Żydówek. Jednej zastrzelonej po aryjskiej stronie Warszawy, zimą 1942 roku przed kamienicą rodzinnego domu głównego bohatera Leszka i drugiej, znalezionej na strychu tejże kamienicy. Wcale nie wynędzniałej, brudnej, zawszonej i w łachmanach, jak wyobrażała sobie jego rodzina, ale zadbanej i przede wszystkim pięknej dziewczyny – Noemi, która po przenocowaniu odeszła. Leszek nie mogąc o niej zapomnieć, postanawia ją odnaleźć. Historia tych trudnych poszukiwań, wymagających niebezpiecznych wejść do warszawskiego getta, jest tajemnicza, pełna zaskoczeń, niespodzianek, stale zmieniających się okoliczności i osób z nimi związanych. Ale to nie ona jest najważniejsza. Jest przede wszystkim tłem do ukazania jednego z oblicz warszawskiego getta. Nie tego, które znałam do tej pory z dotychczasowych opisów: getto nędzy, zarazy, głodu i ludzkiej niewoli, o którym będą później pisać książki, kręcić filmy, grać sztuki, a tych nielicznych, ocalałych, podziwiać. Ale to getto podziemne, niewidoczne na zewnątrz, niedostępne dla niewtajemniczonych, w którym Żydzi, Polacy i Niemcy, jak bracia we wspólnym i wzajemnie korzystnym interesie, prowadzili nielegalną produkcję, nielegalny handel czy szmugiel na ogromna skalę. Drugie getto z Żydami bogaczami, u których jada się pieczone kurczaki podlewane francuskim winem, gdzie kawiorem smaruje się grzanki, gdzie gra się w karty na dolary i funty. „Moje” getto, w którym strzelano do jego mieszkańców jak do kaczek i którym pozwalano zdychać jak psom na ulicy, okazało się być również gettem, w którym Niemcy przychodzą, trzymając czapkę w ręku i prosząc o pozwolenie wejścia do mieszkania. W którym obok żebrzących w ulicznych rynsztokach czy gromadzonych do wywozu do obozów koncentracyjnych na Umschlagplatzu, bardzo dobrze prosperują luksusowe lokale z prostytutkami, w których Niemcy w cywilu, alfonsi, urzędnicy z Judenratu czy handlarze ubijają wspólny interes. Każdy swój własny, osobisty, egoistyczny. Wszystko by przeżyć, by wyrwać się z tego piekła, w którym nie ma miejsca na skrupuły i wyrzuty sumienia, gdy w grę wchodzi własne życie, przetrwanie. Nawet po trupach innych. Dosłownie.
Autor opisując tę absurdalność podwójnej rzeczywistości nie osądza jednak jej bohaterów i nie daje takiego prawa również mnie. Wręcz uniemożliwia mi jego zdobycie usuwając wszelkie stałe punkty odniesienia. Żadna z postaci tej powieści nie jest jednoznaczna, stała w swoich poglądach i postawach, a jeśli jej się wydaje, że jest, okoliczności lub inni ludzie zmuszają ją do wyboru, do opowiedzenia się, do podjęcia decyzji. Za niezdecydowanych wybierają sami i w jednej chwili z bohatera czynią zdrajcę, a z kolaboranta patriotę.
Właśnie tak wyglądało realne życie w okresie okupacji, bez ukrywania lub nadmiernego eksponowania którejkolwiek z jego ciemnych i jasnych stron. Nawet słownictwo wplecione w dialogi ówczesnych mieszkańców Warszawy w swoim autentyzmie były jednak niepoprawne politycznie: Żydziak, aryjak, palestyński wymoczek, Żydziątko.
I mimo, że ta historia była opowiedziana językiem niezaangażowanego narratora, zdystansowanego do uczuć i przeżyć bohaterów, naocznego świadka wykorzystanych w tej powieści faktów, to jednak scena końcowa, oparta na poznanych wydarzeniach z życia jednej z bohaterek, chwyciła mnie mocno za gardło z pytaniem: Ale co ciebie to obchodzi? Ciebie, sędziego, który patrzy na życie jak widz w kinie na film, ciebie i wszystkich tych sędziów, którzy sądzić nas będą po wojnie. I wydawać wyroki. Czy ty znasz mój ból, moje cierpienie, poniżenie, wstyd?
Wycofuję się.
Mogę być widzem by poznać prawdę, ale nie chcę być sędzią, a tym bardziej uczestnikiem takich czasów sprawdzających poziom człowieczeństwa w człowieku. Nie chciałabym się przekonać ile we mnie z morderczyni, zdrajczyni, prostytutki i egoistki, a ile altruistki, filantropki, siostry miłosierdzia i patriotki.
Nigdy.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Tagi: Żydzi
Dodaj komentarz