Zapomniana historia nauki: czyli fantazje i facecje naszych dziadków – Krzysztof Rejmer
Wydawnictwo Naukowe PWN , 2018 , 352 strony
Literatura polska
Historia nauki może być wyprawą w krainę pouczającej baśni!
Pod warunkiem, że zboczy z drogi utartej, znanej i jedynie słusznej, wytyczonej przez idee i autorytety. Autor dokładnie to zrobił! Skręcił na „śmietnisko” historii nauki. Zagłębił się w odrzucone losy ludzi zapomnianych, wzgardzonych, odsuniętych na margines, a nawet przeklętych. W gąszcz wynalazków potępionych przez im współczesnych. W rzeczywistość tajemniczych i fantastycznych opowieści, w których drzewo-ludojad, Irokezi Europy, nietoperz Adlera, glacjalna kosmologia, drzewo rodzące bernikle, warzywne jagnię, ornitoptery, telemobiliskop czy poniższy nasłuchownik akustyczny były tak rzeczywiste, jak nam obecne samoloty, promy kosmiczne i Yeti.
To świat idei lub rzeczy, które stwarzane, budowane lub odkrywane przez człowieka, skazywały siebie i ich twórcę na klęskę, utratę zmysłów, życie w nędzy, a nawet śmierć. W tej rzeczywistości królowała jedna, bezwzględna zasada, którą przed śmiercią wypowiedział Otto Lilienthal – dla postępu ponosić trzeba ofiary.
I ponosili.
Za życia, a czasami nawet długo po śmierci. Można wysnuć z tych faktów wniosek, że to smutna historia daremnego wysiłku. Meandrów nauki prowadzących na manowce. Bajek i zmyśleń skutecznych w zadziwianiu mnie swoją efektowną niedorzecznością, karykaturą i deformacją realiów. Ba! Dobra okazja wyłuskania powodów do pośmiania się z naiwności ludzkiej! Jednak im bardziej poznawałam te ślepe zaułki człowieczej myśli, tym bardziej nabierałam przekonania, że bez tego pogardzanego wstępu do nauki, tego swoistego falstartu pionierów badań, myśl ludzka nie popchnęłaby człowieka do postawienia pierwszego kroku na Księżycu. To tutaj, w tym zapomnianym świecie przegranych, można tak naprawdę zobaczyć ból rodzących się idei, dających podwaliny do tych później uznanych sukcesów. To tutaj można poznać nie tylko pełną historię cywilizacji czy codzienności, ale również historię uporu i dążenia człowieka do eksploracji i poznawania, które karmione lękami i niewiedzą, pomimo ofiar, wpływają ostatecznie na proces rozwoju i postępu nauki. To tutaj w szkicowaniu profilu psychologicznego człowieka poszukującego, można dostrzec jego uniwersalność i ponadczasowość. Wysnuć wniosek, że człowieka z przeszłości i współczesnego łączą te same pożywki – lęk i niewiedza. Że rządzą nim te same cechy eksploratora, co jego przodków. W efekcie, jak pięknie ujął ten ponadczasowy proces autor – Homunkulus przeniósł się z retorty alchemika do plemnika Hartsoekera, potem miał rysy inteligentnego i bezdusznego robota, a dziś skrzyżowawszy się z Frankensteinem, naznaczony bruzdą dotykową, odżywa w absurdalnych oskarżeniach miotanych przez ludzi niekompetentnych i zaślepionych przeciwko inżynierii genetycznej i zapłodnieniu in vitro. Przypomina to sytuację teologa i językoznawcę z XVIII wieku, Christiana Konrada Sprengela, którego usunięto ze szkoły, a egzemplarze jego książki zniszczono, ponieważ nauczał dzieci, zgodnie z własnym odkryciem, że rośliny zapylają owady. Potrzeba było dopiero Karola Darwina, by ten fakt odkryto na nowo. W tym sensie te niewinne „fantazje i facecje” obnażają nas samych. Człowiecze ułomności – lęki, pazerność, zakłamanie, żądzę władzy, ale i szlachetność – niezłomność, poświęcenie, altruizm, nadzieję i wiarę.
Cali my!
Dokładnie o ten obraz, zbudowany na bazie odpowiedzi na postawione sobie pytania o naszych przodków i przeszłość, chodziło autorowi – Do czego dążyli i dlaczego? Jakimi sposobami?Jacy byli i w jakim chcieli żyć świecie? Czy ich porażki wynikały wyłącznie z ich niewiedzy, a sukcesy z ich umiejętności? Czy siła woli i charakter plus umiejętności i wiedza to już wszystko? Co sprawia, że czasem z uporem błądzimy we mgle? I czego możemy się nauczyć, poznając historię ludzkiej wyobraźni i jej skłonności do wędrowania na manowce? Również o odpowiedź najważniejszą, podnoszącą rangę historii „przegranej” – A może manowce niekoniecznie są tym, czym być się zdają?
Dla mnie były też bajkami na dobranoc!
Najlepiej czytane przez Jana Kobuszewskiego. Tuż przed snem zanurzałam się w świat fantazji człowieczej, któremu autor nadawał formę eseju. Pozwalało to mu na swobodne traktowanie tematu z umieszczaniem własnych wniosków i subiektywnych przekonań, z którymi nie do końca się zgadzałam. Powoływał się przy tym na źródła dokumentalne, umieszczając krótkie lub bardzo długie cytaty z listów, pamiętników, nekrologów czy słowników. Przybliżał w ten sposób nie tylko styl wysławiania się, ale i próby definiowania rzeczy i pojęć, które do prostych nie należały. Mogłam się o tym przekonać, czytając definicję śruby stworzoną przez staropolskiego twórcę terminologii matematycznej, Stanisława Solskiego – pochylność albo gorzystość ustawiczna, ktorey gorzystości długość iest obwod iednego gwintu, a wysokość odstąpienia końca gwintu iednego od bazy, na którey szroba do pionu stoi. Litości dla ówczesnych uczniów tak podanej wiedzy! Byłam autorowi wdzięczna za tę możliwość osobistego wglądu w dokumenty. Również za ilustracje dołączone do tekstu.
Wróciłam z tej wyprawy z obrazem już nie takiej idealnej i prostej historii myśli ludzkiej, bo wzbogaconej o konteksty pomijane i o emocje odrzucane. I tak, jak autorowi trudno było przestać pisać, bo wybór materiałów, jak napisał w zakończeniu, zapomnianych lub zlekceważonych przez świat, krótkich i długich wątków poupychanych w pamięci i szufladach, zapisanych na pożółkłych kartkach albo na pendrive’ach i dyskach komputerów miał przeogromny, tak mnie trudno było rozstać się z fantastyczną przygodą. Na szczęście ma ona swój dalszy ciąg w mojej teraźniejszości dziejącej się w moim życiu. Idei ścierających się, odrzucanych i ogłaszanych sensacji, jak choćby ostatnio o nowym organie w ciele ludzkim – interstitium. Przyglądając się temu i mając w pamięci wnioski płynące z lektury tej publikacji, mogę dostrzec zarys przyszłości nauki, której podwaliny dzieją się tu i teraz. Zgodnie z nadal aktualną myślą Cypriana Kamila Norwida, którą podkreślał autor – Przeszłość – jest dziś, tylko cokolwiek dalej…
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Popularnonaukowe
Tagi: książki w 2018
Dodaj komentarz