Zacisze Gosi – Katarzyna Michalak
Wydawnictwo Znak Literanova , 2014 , 300 stron
Literatura polska
Dzisiaj również będzie kwieciście!
Ale trochę inaczej, bo zacisze Gosi to nie ogród Kamili. To jego zupełne przeciwieństwo. Trochę podobny do tego:
Zaniedbany, zdziczały, zarośnięty roślinami mniej okazałymi i reprezentacyjnymi niż szlachetne róże w ogrodzie willi Sasanka, ale w swojej drobnej i delikatnej budowie z kwiatami równie pięknymi. Tą urodą ukrytą, tkwiącą w szczegółach, którą widać przy bliższym przyjrzeniu się. Wiem to zarówno z umieszczonych również i w tej książce krótkich charakterystyk kwiatów (podejrzałam je w Internecie) poprzedzających kolejne rozdziały, jak i z wypadu plenerowego, na którym udało mi się upolować z opisywanych tylko bielunia dziędzierzawę
i pachnący groszek, bo większości okres kwitnienia minął.
Ich delikatny i kruchy wygląd może zmylić tak, jak nieprzeciętna uroda Gosi. Kobiety przepięknej w ocenie Kamili, ale z traumatyczną przeszłością (innej się nie spodziewałam!), która doprowadziła ją do zaburzeń psychicznych. Osoby zamkniętej w sobie, wycofanej z aktywnego życia, unikającej ludzi, wymagającej opieki, chowającej się w swojej willi przypominającej upiorny dom w zarośniętym ogrodzie.
To Gosi w dużej mierze poświęcona jest ta opowieść, chociaż nie wysuwa się na plan pierwszy. Na nim nadal króluje Kamila i jej perypetie mające źródło w przeszłości. Teraźniejszość zresztą też nie była od nich wolna i wszystko wskazywało na to, że przyszłość również. Dziewczyna uporawszy się z jednym, bardzo zawiłym związkiem z mężczyzną, weszła w drugi, równie niełatwy. Na dodatek pojawiła się trzecia przyjaciółka – Julia, która, jak domyśliłam się z tytułu następnej części „serii kwiatowej” – Przystań Julii, będzie kolejną jej bohaterką. Czy drugiego, ale ważnego planu, jak Gosia? – okaże się w listopadzie.
O ile Ogród Kamili zadziwił mnie bogactwem wyobraźni autorki tworzącej fascynujące i ciekawe historie na pograniczu bajki i prawdopodobieństwa, o tyle w drugiej części to zadziwienie urosło jeszcze bardziej. Bohaterowie byli jeszcze bardziej przystojni, czarujący, dobrze ubrani i bogaci (oprócz jednego wyjątku potwierdzającego regułę), kobiety jeszcze piękniejsze i z jeszcze bardziej apokaliptyczną przeszłością. Teraźniejszość rysowała bardziej zapętlone, zagmatwane i usiane nieszczęściami wydarzenia pojawiające się nie parami, ale wręcz stadami, które wieszczyły kasandryczną przyszłość. Amplituda wahań od szczęścia do nieszczęścia notorycznie przekraczała skalę. Tempo akcji ze scenami z thrillera budowało atmosferę kryminału i sensacji. Było jeszcze ciekawiej i dynamiczniej niż w części pierwszej.
Łącznie z wadami.
To, co urosło na plus, zaowocowało również na minus. Tendencja autorki do moralizowania, tutaj awansowała do rangi wstawek z rozważaniami filozoficznymi, które niczym wyspy oderwane od lądu, krążyły wśród treści fabuły, wybijając mnie z rytmu płynnej opowieści. Im bliżej było końca, tym ilość ich rosła. Aż boję się pomyśleć, co może pojawić się w kolejnej powieści?
Pojawiło się też coś nowego – złośliwy chochlik! Zapowiadał z satysfakcją nadciągające plagi egipskie, kiedy bohaterkom wydawało się, że najgorsze już za nimi. Wtedy wychylał się zza tekstu i mówił – …a los, ten przewrotny los, patrząc na uszczęśliwione twarze trzech młodych kobiet, już zacierał ręce… A ja zacierałam ręce razem z nim, bo wiedziałam, że będzie się działo dużo, szybko, ciekawie, dramatycznie i niebezpiecznie. A właśnie tego oczekuję od dobrej powieści rozrywkowej, która na dodatek zmusza mnie do pójścia w plener i do przyjrzenia się z bliska kwitnącej ferii zapachów, kształtów i kolorów o tej porze roku.
Jest przepięknie!
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Powieść społeczno-obyczajowa
Tagi: książki w 2014
Dodaj komentarz