Mieliśmy wielu wielkich podróżników!
To dziedzina trochę pomijana (jeśli nie zupełnie!) w rankingach najbardziej zasłużonych Polaków, w których na pierwsze miejsce wysuwają się literatura, nauka, muzyka czy nawet sport. Taka refleksja nasunęła mi się po lekturze tego opracowania i po skojarzeniu faktu, że o polskich podróżnikach, i o ich ogromnych dokonaniach dla nauki, zdarzało mi się dowiadywać ze wspomnień współczesnych globtroterów opisujących polskie ślady w odwiedzanych krajach. Takim totalnym zaskoczeniem była dla mnie postać Ignacego Domeyki przywołana przez Jarosława Fischbacha w O jeden ląd za daleko, który był i nadal jest bohaterem narodowym Chile, traktowanym do dzisiaj przez jego obywateli niemalże tak, jak osobę świętą.
Nie jest on wyjątkiem.
Wystarczy zajrzeć do słownika biograficznego polskich podróżników. Zrobili to autorzy tego opracowania i napotkali problem, który można ująć w retorycznym pytaniu – jak spośród ponad 600 nazwisk wybrać tylko kilkadziesiąt? Jakimi kryteriami przy tym się kierować? Autorzy po długich i trudnych naradach wybrali 33 podróżników zarówno bardzo znanych, jak i zupełnie zapomnianych, sugerując się ich zasługami dla poznania świata i rozwoju światowej nauki. Byłam bardzo ciekawa efektu tej trudnej selekcji. Kto zasłużył sobie na upamiętnienie w ich publikacji?
Szybko przejrzałam spis treści!
Spośród wymienionych nieobce mi było 12 nazwisk. Ale jakież to było moje ich znanie! Wiele z nich kojarzyłam tylko z nazwami geograficznymi wysp, mórz czy szczytów, jak Paweł Strzelecki, Krzysztof Arciszewski czy Aleksander Czekanowski. Inne znałam z zupełnie odmiennych dokonań – literackich (Czesław Centkiewicz, Wacław Korabiewicz) i historycznych (Mikołaj Radziwiłł, Jan Potocki), a Maurycego Beniowskiego przypominał mi jedynie poemat Juliusza Słowackiego Beniowski, nie wiedząc (o zgrozo!), że to nie jest osoba fikcyjna! Część zapamiętałam z opisów współczesnych podróżników, jak wspomniany wcześniej Ignacy Domeyko. Bardzo dobrze znałam jedynie Bronisława Malinowskiego i Bronisława Grąbczewskiego. Nadrabiając brak wiedzy w tej dziedzinie, zdążyłam sięgnąć po listy tego pierwszego ujęte w opracowaniu Historia pewnego małżeństwa i wspomnienia tego drugiego zawarte w Podróżach po Azji Środkowej. W swoich poszukiwaniach mogłam więc korzystać albo z encyklopedii, albo z opracowań biograficznych lub autobiografii.
To opracowanie jest formą pośrednią między informacją encyklopedyczną a rozbudowaną monografią.
Z tej pierwszej zachowało biogram przedstawiający podróżnika, jego pochodzenie i wykształcenie, trasę i kierunki wypraw, dokonania naukowe lub odkrywcze. Z tej drugiej zachowało temat nadrzędny, wątki osobiste, rodzinne oraz nawiązania współczesne upamiętniające ich osobę. To z tych ostatnich dowiadywałam się, gdzie nadano imię wybranego podróżnika miejscom lub instytucjom, jakie filmy i publikacje na ich temat powstały, jakie imprezy kulturalne lub sportowe ich imienia organizowano, a nawet, w jaką grę planszową można dzięki ich podróżom zagrać. Autorom udało się tę rozproszoną wiedzę zebrać przy każdym nazwisku, bogato ilustrując tekst fotografiami oraz zdjęciami map, rękopisów, a nawet rysunków samych podróżników.
Każdy rozdział rozpoczynali krótkim wstępem ogólnie zapoznającym z jego bohaterem, mottem (nierzadko jego autorstwa) oraz portretem.
Całość ułożyli chronologicznie, zaczynając od wieku XIII, na współczesności kończąc.
To była bardzo dobra decyzja.
Układ alfabetyczny nie oddałby obrazu ukazującego bardzo ważne aspekty ujęte w tle opowieści o podróżniku, a widoczne dopiero po przeczytaniu całości. Dzięki linearności w czasie mogłam śledzić zmienność kierunków podróży i ich przyczyny (zesłania Polaków na Syberię lub wybory indywidualne), powodów wypraw (polityczne, naukowe, osobiste), wyborów postaw wobec własnej tożsamości pod zaborami i w czasie rządów komunistycznych, rozwoju techniki i technologii mających wpływ na sposób i czas podróży, wiedzy – kto i gdzie był pierwszy, ponoszonych konsekwencji zdrowotnych (zarówno fizycznych jak i psychicznych), by dojść do jednego wniosku – jak wiele jest jeszcze do odkrycia, mimo że tak wiele już odkryto. W dużej mierze dzięki Polakom.
Zawirował mi ten świat!
Autorom udało się przekazać nie tylko ogrom wiedzy na temat dziedzictwa i spuścizny naukowo-badawczej Polaków, ale również ich pasję podróżowania, ekscytację nauką, ducha wypraw, niezłomności pioniera, by poznać nieznane i nazwać nienazwane. W każdym rozdziale czekała na mnie inna przygoda, kierunek podróży, trasa wyprawy, różnorodność osiągnięć i tajemnica odkrywania niezwykłego człowieka, z których największą był i nadal jest (ale w innym już znaczeniu) Jan z Kolna z XV wieku. Co ciekawe, nadal pozostający nie do końca poznanym, mimo że namalował go Jan Matejko, pisał o nim Stefan Żeromski, powstał dramat, książka dla dzieci, została nawet skomponowana opera Jan z Kolna. Interesowali się nim uczeni nie tylko polscy, ale też duńscy, francuscy, a nawet peruwiańscy. Te wszystkie opisy, wizerunki, teorie to jednak tylko fantazja.
To kolejny atut tego opracowania!
Autorzy starali się zamieszczać tylko rzetelną wiedzę, obalając mity, narosłe legendy czy dopowiadając niedomówienia. Docierali do wielu źródeł (nierzadko sprzecznych w podawanych faktach), by zbudować jednoznaczną prawdę. Jeśli nie byli jej pewni lub jej w ogóle nie zdobyli – pisali o tym wprost. Tym samym sugerowali kierunki własnych poszukiwań nie tylko czytelnikom, ale i pasjonatom podróży planującym wyprawy śladami pionierów – Polaków podróżników, odkrywców i badaczy.
A jest z czego wybierać!
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Biografie powieść bograficzna
Tagi: książki w 2016
Dodaj komentarz