#wawskie 14 – Jakub Pawełek
Wydawca Warbook , 2017 , 394 strony
Literatura polska
„Zobacz, co to za dziwne coś!”
Taką informację otrzymałam w mejlu wraz z linkiem do tej książki. A ja sobie pomyślałam, dlaczego zaraz dziwne? Wielokrotnie zadawałam sobie pytanie, patrząc na moich, rozpieszczonych życiem w warunkach pokoju, rodaków, jak zachowaliby się w podobnych okolicznościach? Ilu z nich stanęłoby na barykadzie? Ilu przeklinałoby powstańców, a ilu zdradziło? Ilu podjęłoby pałeczkę w sztafecie walki o niepodległość naszej Ojczyzny?
I oto miałam odpowiedź!
Autor urzeczywistnił ją, pięknie mi odpowiadając, że statystyka jest nieubłagana, a krzywa Gaussa niezmienna. W tym zakresie nic nie zmieniłoby się. A pięknie, bo to świetnie napisana historia Powstania Warszawskiego, ale… w 2014 roku! Przesunięta w czasie o kilkadziesiąt lat połączyła w sobie znane ramy historyczne oparte na faktach z fikcyjną fabułą i realiami współczesnej mi rzeczywistości.
To było bardzo ciekawe doznanie czytelnicze.
Z jednej strony przewidywałam zakończenie (chociaż nie do końca, ale o tym potem), bo znałam historię powstania. Autor ujął w akcji powieści jego najważniejsze wydarzenia, etapy oraz topografię warszawskich ulic i charakterystycznych budynków. Wyjątkiem był znany z mediów obraz uratowanego chłopca siedzącego w karetce, zaczerpnięty z wojny syryjskiej. Z drugiej strony historię bohaterów śledziłam z ogrommy niepokojem, nie wiedząc, czy przeżyją. Zapomniałam, że na wojnie nie można się do nich przywiązywać. W tym zakresie autor był bezlitosny, a raczej kierował się brutalnymi regułami wojny, w której nie było romantyzmu i sentymentów. Była więc nie tylko powszechna śmierć, ale i gwałty, mordy, eksterminacja, rzezie przesiąknięte bólem, krzykiem, krwią i łzami oraz sceny walk, z których wyjście żywym zakrawało na cud. Umieścił to wszystko nie tylko w znanych ówcześnie i obecnie warszawskich dzielnicach, ale również wśród budynków wybudowanych niedawno, jak: Centrum Nauki Kopernik, Stadion Narodowy, metro czy Złote Tarasy przemianowane przez okupanta na Kryształowe. Pokazał też wojnę wspomaganą przez współczesną technologię informatyczną, przenosząc ją do Internetu. Na tę jasną stronę portali społecznościowych i medialnych, ale i tę ciemną, hakerską wojnę cybernetyczną. Bardzo podobało mi się to, że autor nie był przy tym poprawny politycznie, poruszając wiele wątków i kontekstów okołopowstańczych i patriotycznych, a jego bohaterowie tylko czarno-biali. To historia pisana życiem, w którym pragnienia osobiste rzutowały na decyzje i wybory niekoniecznie zbieżne z przyzwoitą postawą i dobrem własnego kraju, po obu stronach barykady. W tej warstwie kierunki rozwoju powieści były nieprzewidywalne. Dodatkowo tekst ilustrowały tematyczne rysunki, z których ten stał się dla mnie wymownym symbolem powieści.
Czytałam ją z ogromnym zaciekawieniem.
Jednocześnie, w miarę rozwoju fabuły, zaczęło pojawiać się natrętne pytanie – ale właściwie po co są takie książki? Po co pisać powieści relatywne do historii prawdziwej? Mało mamy wojen dookoła? Potrzeba nam jeszcze tej wymyślonej? Odpowiedź znalazłam na końcu tekstu. Dokładnie w ostatnim zdaniu, które odsłoniło przesłanie i cel tej na nowo napisanej historii. Spychające rolę rozrywkową opowieści militarnej na dalszy plan. Jednoznaczne słowa, które nawiązywały do odwiecznego sporu o sens Powstania Warszawskiego. Główny bohater, powstaniec Damian, na pytanie sowieckiego żołnierza – Po jaką cholerę wyście to zrobili?, odpowiedział – Po prostu… Tak było trzeba. Nic więcej, tak było trzeba (…) I każdy z nas zrobiłby to ponownie.
I za tę postawę wpisaną w powieść jestem autorowi bardzo wdzięczna, bo to ona jest najważniejszym sensem napisania tej starej/nowej historii Powstania Warszawskiego.
Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.
To mój prezent, który otrzymałam w ubiegłym roku. Darczyńca wiedział, że mam pragnienie, stanąć kiedyś na tym placu w rocznicę Powstania Warszawskiego.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Fantastyka
Tagi: książki w 2018
Dodaj komentarz