Warkocze: przewodnik krok po kroku – Laura Kristine Arnesen , Marie Moesgaard Wivel
Przełożyła Aleksandra Kamińska
Wydawnictwo Między Słowami , 2015 , 108 stron
Duńska
Tylko dzieci głupie się nudzą!
Taki motywator stosowała moja znajoma w wychowaniu swoich dzieci. Muszę dodać, że skutecznie, chociaż dla mnie brzmiał trochę kontrowersyjnie. Po lekturze tego przewodnika skłonna jestem przyznać jej rację. Okazuje się, że nuda wcale nie jest zła, tylko dzieci są może nie głupie, ale zbyt leniwe. Na szczęście nie wszystkie. Kiedy w duńskich szkołach ogłoszono strajk generalny, dwie nastolatki, Laura i Marie, strasznie się nudziły i zamiast „zawracać gitarę” dorosłym mantrą – nudzi mi się – i żądać od nich roli clowna zabawiającego widownię, zaczęły działać.
Miały pasję – plecenie warkoczy. Każdą wolną chwilę poświęcały na wymyślanie nowych splotów z włosów. Brak zajęć w szkole wykorzystały na poszukiwanie inspiracji w Internecie, które skończyło się zainstalowaniem profilu na Instagramie, gdzie pokazały swoje warkoczowe fryzury. Pojawiły się fanki. Potem były filmiki instruktażowe na YouTube. Fanek przybyło jeszcze więcej. I wreszcie ukazała się ta książka. Postanowiłam ją nie tylko przeczytać i dokładnie przyjrzeć się licznym zdjęciom.
Postanowiłam ją… przetestować!
Zebrałam grupę dziewczyn, które chciały tego samo, co ja, ale również mieć uczesanie na czasie (warkocze ostatnio robią furorę!) lub po prostu nauczyć się pleść włosy. Gościem specjalnym i fachową pomocą dla amatorek była adeptka fryzjerstwa. Ciekawiło mnie, jak poradzą sobie z przewodnikiem amatorki, a jak profesjonalistka. Wcześniej przygotowałyśmy akcesoria wyszczególnione i pokazane w rozdziale wstępnym:
Uzbrojone w gumki, wsuwki i grzebienie zabrałyśmy się do wyboru warkocza, wertując pierwszy rozdział. Było w nim aż, a może tylko, pięć podstawowych splotów warkoczowych jako baza do dalszych uczesań. I tutaj napotkałyśmy pierwszy, ale i jedyny problem. Zdjęcia instruktażowe do każdego rodzaju warkocza umieszczono na jednej stronie.
Ucierpiała na tym ich czytelność odwzorowywania krok po kroku kolejnych chwytów pasm włosów. Na szczęście tę niedogodność świetnie rozwiązywał kod QR umieszczony pod opisową instrukcją wykonania:
Ściągnięcie aplikacji na telefon i skorzystanie z usługi zajęło nam kilkanaście sekund i już miałyśmy filmik instruktażowy w telefonie. Po opanowaniu podstaw, co było łatwe, mogłyśmy porwać się na drugi stopień trudności czyli następny rozdział z fryzurami plecionymi. Teoretycznie brzmiało groźnie, ale w praktyce oznaczało bazowanie na wcześniej poznanych rodzajach warkoczy i budowaniu z nich bardziej skomplikowanych kompozycji. Nie było to trudne. Oryginalny wodospad z włosów w książce wyglądał tak:
A nasz tak:
W przewodniku znajdywałyśmy również mnóstwo podpowiedzi fryzur na imprezy i uroczystości.
Niektóre, wprawdzie już bez instrukcji, ale nie były nam nawet potrzebne do ich wykonania. Właściwie po trzech godzinach ćwiczeń (tak dobrze nam się plotło!) autorki spełniły swoją rolę osób zachęcających i inspirujących, a nas zaczęła ograniczać już tylko wyobraźnia. Efektem było to zupełnie nowe uczesanie:
Zgodnie stwierdziłyśmy, że przewodnik napisany jest zrozumiale, z przejrzystą grafiką, dając amatorkom szansę nauczenia się plecenia warkoczowych fryzur, a profesjonalistkom możliwość inspiracji do pomysłów na nowe fryzury. Ze spotkania wyszłyśmy z cudami-wiankami u każdej na głowie, nowymi umiejętnościami i kolejką do pożyczenia przewodnika.
Byłyśmy bardzo zadowolone!
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Poradnik
Tagi: literatura duńska
Dodaj komentarz