W garnku kultury: rozważania nad jedzeniem w przestrzeni społeczno-kulturowej – red. Aleksandra Drzał-Sierocka
Wydawnictwo Naukowe Katedra , 2014 , 253 strony
Seria Kontinuum
Literatura polska
Jesteś tym, co jesz!
Ten slogan związany z jedzeniem, nigdy nie był dla mnie sloganem, ale wyrocznią, określającą człowieka i jego nawyki żywieniowe. Nie zastanawiałam się i nie uświadamiałam sobie jego wąskiego zakresu spojrzenia ograniczającego się przede wszystkim do sfery organicznej, fizycznej.
A przecież nie tylko z ciała składa się człowiek!
Są jeszcze aspekty psychologiczne, filozoficzne, etyczne, społeczne czy kulturowe. I właśnie rozważania o jedzeniu w kontekście tych płaszczyzn zawiera ta pozycja, której publikację zawdzięczam dyskusji, jaka towarzyszyła konferencji (Po)wolne jedzenie. Slow food, weganizm i inne ruchy żywieniowe w przestrzeni kulturowej XXI wieku. To na niej okazało się, że rozmowy o jedzeniu mogą być burzliwe, bo mówiąc o tym, co jemy (lub czego nie jemy) , wyrażamy jednocześnie nasz światopogląd, zainteresowania, przyzwyczajenia, czyli szeroko rozumianą tożsamość. A przy okazji dyskusji przeżyłam horror, ale o tym napiszę na zakończenie moich rozmyślań. Pomysłodawczyni publikacji traktująca jedzenie holistycznie, biorąc na siebie rolę redaktorki, zebrała rozważania, eseje i wyniki prac badawczych antropologów, kulturoznawców, filmoznawców, socjologów, filozofów, a także studentów (razem 13 autorów) tychże kierunków i utworzyła szerokie spektrum spojrzenia na jedzenie, jego rolę w życiu człowieka i implikacje z tego wynikające w przestrzeni społeczno-kulturowej.
Tematykę podzieliła na trzy rozdziały.
W pierwszym umieściła teksty ukazujące ogromny wpływ jedzenia na interakcje międzyludzkie, jego kluczową rolę jako narzędzia manipulacji i wywierania wpływu na innych (zwłaszcza w rodzinie), na odnajdywaniu tożsamości (filozofia codzienności), a także na budowaniu światopoglądu (kooperatywa spożywcza) oraz na marnotrawstwo i jego względność pojmowania uwarunkowanego kulturowo. W tym ostatnim aspekcie nie mamy się czym chwalić.
W drugim rozdziale zebrała teksty opisujące zjawiska społeczne (nawet o podłożu polityczno-gospodarczym), do powstania których przyczyniło się jedzenie – imperialistyczna coca-cola w okresie PRL-u, blogi kulinarne (od strony czytelnika i od strony „kuchni” ich twórców) w kontekście gender obalające mit kury domowej, telewizyjne programy kulinarne oraz sztuka transgeniczna. To ostatnie wprawiło mnie w lekkie osłupienie. Upraszczając (czynię to świadomie), sprowadza się ona na przykład do stworzenia na bazie biotechnologii fluorescencyjnych rybek, bardzo ładnych zresztą,
po to, by zjeść świecące sushi, które przyrządza się w taki sposób:
Autor tego podrozdziału poruszył tak wiele wątków bioetycznych, że długo będę się zastanawiała nad kondycją moralną ludzkości i środka ciężkości, który dawno zgubiła według Doroty Masłowskiej.
W przeciwieństwie do rozdziału trzeciego i ostatniego. O jego niektórych treściach chciałabym zapomnieć natychmiast, bo zawierał teksty odkrywające najmroczniejszą stronę człowieczej osobowości, najciemniejszą część psychiki ludzkiej – głód i kanibalizm oraz antyestetyczny (napiszę wprost – obrzydliwy!) wymiar jedzenia – fizjologia żarcia, pod hasłem zaczerpniętym z filmu Wielkie żarcie (reż. Marco Ferreri) – Musisz jeść. Jeśli nie będziesz jadł, nie umrzesz. – i wydalania. To część książki, która wywołała we mnie nie tylko skrajne emocje (od wstrętu po zachwyt odkrywania nowych myśli, idei, pryzmatu patrzenia), ale przede wszystkim wywołała zamieszenie w moich ugruntowanych (i to solidnie!) poglądach. Najchętniej polemizowałabym z myślą rozwiniętą przez Mateusza Skrzeczkowskiego, w której ukazywał niemoralność heroicznej etyki w obozie koncentracyjnym, kończąc mocnym zdaniem – Heroizm jest ludzki, nieludzkie jest rozliczanie z braku heroizmu. Jednak największe wrażenie i zaskoczenie moim brakiem świadomości bogactwa tematyki wywarł na mnie podrozdział Filozofia kanibalizmu. Przede wszystkim historia ludożerstwa zmieniająca totalnie moje spojrzenie na jego przyczyny i prawdziwych sprawców. Tak, tak! Autor jednoznacznie wskazał na białych kolonizatorów, odtwarzając drogi powstawania fałszywych teorii o „strasznych dzikich” zjadających ludzi.
A potem było jeszcze ciekawiej i groźniej!
Ujrzałam zupełnie, diametralnie nowe spojrzenie na kanibalizm jako inną formę pożądania seksualnego, w której od przyjemności jedzenia do rozkoszy seksualnej jeden krok. A może nawet mniej. Od tej pory uwagę – wyglądasz apetycznie – nie będę traktowała jako komplement, ale jako podejrzaną sugestię wypływającą z mrocznej części ludzkiego umysłu. Kanibale są wśród nas! Dobry żart, ale nie po tej pozycji, w której autor przedstawia teorie wyjaśniające antropofagię i opisuje współczesne, bardzo głośne przypadki kanibalizmu. Ale nie to zmroziło mnie najbardziej, tylko wzrastające przyzwolenie społeczne na istnienie tej formy patologii wynoszące kanibali na pozycję celebryty. Skojarzyło mi się to z podobnym kierunkiem idącym w stronę „dobrej pedofilii”.
I chociażby z tego ostatniego powodu ludzkość musi mieć jakiś miecz nad sobą, bat, wymogi, kierunek, w którym ma podążać. Dla jednego będzie to system moralny, dla innego dekalog. I to jest ta płaszczyzna, której zabrakło mi w tej publikacji. Na szczęście mam za sobą pozycję jej poświęconą, która jest dobrym uzupełnieniem tematyki o jedzeniu – Łakomstwo Florenta Quelliera.
Miałam wrażenie, że uczestniczyłam w przeciekawej dyskusji, która zarysowała temat, pozostawiając we mnie lekki niedosyt w zgłębianiu tematu oraz jedno powiedzenie – Pokaż mi, co jesz, a powiem ci, kim jesteś.
Autorka: Maria Akida
Kategorie: Popularnonaukowe
Tagi: książki w 2014
Dodaj komentarz